[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ki badań daktyloskopijnych narzędzia zbrodni.
 I...?  Zacisnęła dłonie na słuchawce.
 Nóż pochodzi z hotelowej kuchni, a na trzon-
ku sÄ… tylko twoje odciski.
 Nie zabiłam go  stwierdziła Jessica, choć
z mniejszym przekonaniem niż rankiem. Kto wie,
może pod wpływem narkotyku dokonała jednak tej
zbrodni? To straszne podejrzenie już od jakiegoś
czasu tliło się jej w głowie.
 O nic cię nie oskarżam  zapewniła Beth.
 Chciałam tylko, żebyś wiedziała.
 Dziękuję. Skąd masz takie informacje? Nie są
objęte tajemnicą śledztwa?
 Są, ale mam wielu pożytecznych przyjaciół...
 Również w policji?
 Szczególnie w policji. O odciskach dowiedzia-
Å‚am siÄ™ od znajomego z laboratorium kryminalis-
tycznego.
Jessica przypomniała sobie widok, jaki ukazał się
jej oczom zaraz po przebudzeniu. Nóż wbity w klat-
kÄ™ piersiowÄ…. Czerwona plama na koszuli. Martwe
spojrzenie wyrazistych niegdyś oczu. Dobry Boże,
co będzie, jeśli naprawdę zabiła Marcusa Haydena?!
Jeśli zwabiła go do swego pokoju i wbiła nóż
w pierÅ›...
Cienie przeszłości 51
 Skontaktowałam się z Latimerem i powiado-
miłam go, że jestem twoim obrońcą. Od tej pory
każde przesłuchanie musi się odbywać w mojej
obecności.
 Przecież jeszcze cię nie wynajęłam.
 Nie, ale zrobił to Conner. Powiedział, że koszty
siÄ™ nie liczÄ…, natomiast mam za wszelkÄ… cenÄ™
uchronić cię przed więzieniem. Zobowiązał się
wszystko uregulować z własnej kieszeni. Sądziłam,
że wiesz o tym.
 Kiedy ci to powiedział?
 Przed paroma minutami. Zadzwoniłam, żeby
mu przekazać informację o śladach na nożu.
Wszystkie dowody wskazywały na to, że to ona
zabiła Marcusa Haydena, a mimo to jego brat uparł
się, by jej pomóc. Nic z tego nie rozumiała.
 Beth, jak dobrze znasz Connera?
 Bardzo dobrze.
 Dlaczego pokłócił się z Marcusem?
 Sama go o to zapytaj  odparła wymijająco.
 Problem w tym, że lepiej mu idzie zadawanie
pytań niż udzielanie odpowiedzi.
 Faktycznie, lubi panować nad sytuacją.
 Tylko lubi?  Jessica roześmiała się.  On to po
prostu uwielbia.
 To prawda. Ale ma naprawdÄ™ dobre serce.
 Pewnie masz racjÄ™. Po prostu jest mi trudno
zaufać komuś, kogo znam tak krótko.
 Jestem adwokatem i codziennie stykam siÄ™
z ludzmi, którzy próbują mi wcisnąć różne kłam-
stwa. Wprawdzie nauczyłam się odróżniać ziarno
52 Joanna Wayne
od plew, ale mimo to ufam tylko nielicznym.
Wtym, co mówię, nie ma żadnej przesady: bez
wahania powierzyłabym Connerowi swoje życie.
Tylko czy Jessica powinna mu tak samo zawie-
rzyć? To pytanie nurtowało ją jeszcze długo po
odłożeniu słuchawki.
Zbierało się na burzę, więc zrobiło się bardzo
duszno, dlatego otworzyła kilka okien. Wyszła na
werandęznajdującąsięnatyłachdomu, abyzaczerp-
nąć świeżego powietrza. Chwilę pózniej rozległ się
pierwszy grzmot. Jeszcze stłumiony, odległy, ale
zapowiadał silne wyładowania.
Mimo że nie bała się piorunów, poczuła się
nieswojo. Była sama w obcym domu znajdującym
się na odludziu. Coraz silniejszy wiatr miotał wyso-
kimi, smukłymi sosnami, które otaczały budynek.
Jessica powróciła do salonu, gdzie wciąż palił się
ogień w kominku, i usiadła w przepastnym fotelu,
aby przeczekać burzę. Zamknęła oczy. Przeszłość
znów ją dopadła. Zrobiła tak wiele, by o niej
zapomnieć, a jednak okazało się, że od przeszłości
uciec się nie da. Co więcej, to, co tak bardzo starała
się wykreślić z pamięci, mogło ją teraz zniszczyć.
Ogarnął ją paniczny lęk.
Obudziła się z szalonym biciem serca. Wokół
panowała ciemność, nieco tylko rozproszona przez
żarzące się węgielki na dogasającym kominku. Jes-
sica nawet nie zauważyła, jak zasnęła zwinięta
w kłębek w fotelu, wciąż ubrana w szlafrok, który
nałożyła po kąpieli. Zrobiło jej się chłodno, więc
Cienie przeszłości 53
otuliła się szczelniej miękką tkaniną. Burza roz-
pętała się na dobre, za oknem nie widać było nic
poza strugami ulewnego deszczu. By odpędzić nie-
przyjemny mrok, przycisnęła włącznik lampki, nie-
stety nic to nie dało. Jedynymi promieniami światła,
jakie wpadały do pomieszczenia, były błyskawice,
rozświetlające raz po raz ciemne niebo. Gdy rozległ
się grzmot, dom aż zadrżał w posadach. Najpraw-
dopodobniej uderzenie pioruna pozbawiło okolicę
elektryczności, co by wyjaśniało także panujący
wewnątrz chłód. Jessica postanowiła rozpalić na
nowo w kominku, a potem przebrać się i czekać na
powrót Connera.
Układała właśnie polana, gdy nagle z tylnej części
domu dobiegł ją brzęk tłuczonego szkła. Zamarła
w bezruchu. Pewnie potężny wiatr cisnął jakaś gałąz
w szybÄ™.
Albo ktoś się włamał do domu...
ROZDZIAA CZWARTY
To na pewno wiatr, pocieszała się Jessica. Wiało
tak, że młode sosenki gięły się do samej ziemi.
,,Wydaje mi się, że jesteś w niebezpieczeń-
stwie  ... Dobrze pamiętała te słowa Connera.
Postanowiła przedostać się do jego sypialni, gdzie
zostawiła pistolet. Problem w tym, że pokój znaj-
dował się na tyłach domu, a więc blisko miejsca,
z którego rozległ się brzęk szkła. Wkorytarzu hulał
przeciąg, jakby ktoś otworzył drzwi. Ta myśl tak ją
przeraziła, że upuściła drewno, które odbiło się
z hukiem od metalowego parawanu.
Czuła się, jakby wehikuł czasu przeniósł ją
w przeszłość. Znów miała dziesięć lat i kryła się
w wilgotnej piwnicy domu dziecka. Tyle że wtedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl