[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mamo, uczÄ™ siÄ™ do egzaminu!
Koniec dziennika.
%7Å‚eby caÅ‚kiem jÄ… zbić z tropu, wracam do pryszczy.
 Nawiasem mówiÄ…c, pryszcze to coÅ› takiego  ciÄ…gnęłam 
że jeÅ›li siÄ™ czÅ‚owiek nie myje i nawet nie podmywa tu i pod
pachami, nie pierze majtek, to mało, że zapach, ale jeszcze
pryszcze. No, mogłabyś je prać sama! No, dobrze, piorę po
was obu, ale przecież babcia już wypadÅ‚a z kolein, ale ty!
 Ja też wypadÅ‚am  odpowiadaÅ‚a ta pryszczata (lekko), bla-
da jak cień młodziutka dziewuszka, bohaterka Turgieniewa.
Wszyscy powinni byli leżeć u jej stóp, absolutnie! Ale w tym
celu należałoby się przynajmniej myć.
 PowinnaÅ› przynajmniej częściej myć siÄ™ i myć gÅ‚owÄ™, to
po pierwsze. A poza tym siÄ™ zabezpieczać, zabezpieczać, skoro
już z nimi sypiasz.
Ona już siedziaÅ‚a w swoim pokoju i pÅ‚akaÅ‚a nad sobÄ…,
dziÄ™ki Bogu, o egoizmie mÅ‚odoÅ›ci! Bardzo siÄ™ baÅ‚am, że
widok babci niÄ… wstrzÄ…Å›nie, i znowu bÄ™dzie siÄ™ tÅ‚ukÅ‚a po
74
nocach, nie wysypiała się, od czegóż jednak odradzająca
siła zniewag!
Od tego minęło siedem lat i wiÄ™cej, takie życie.
Noc.
Akurat dzisiaj ktoś zadzwonił do drzwi. Jak zwykle pytam:
 Kto tam? . OdpowiadajÄ…:  Mamy sprawÄ™ . ZdumiewajÄ…ce. JakÄ…
sprawÄ™? (wszystko przez drzwi). A oni wtedy:
 Taki a taki tutaj mieszka?
PytajÄ… o mego synka. Przy tym gÅ‚os z akcentem.
Nie. Nie ma, nie ma i jeszcze raz nie ma.
 A pani nie wie, gdzie go można znalezć?
Okropnie się zlękłam. Odpowiedziałam, że wynajmuje
gdzieÅ› mieszkanie.  Adres . Prosto z mostu. SkÄ…d miaÅ‚abym
wiedzieć?
 Proszę otworzyć.
 Nie  odrzekÅ‚am  nie mam obowiÄ…zku otwierać drzwi
bez sankcji prokuratorskiej. Nie odpowiedzieli.
 Dobrze, radziłbym pani synowi, żeby się miał na baczności.
 A wy skÄ…d, z wiÄ™zienia? Kryminalni?
 Nie, to twój syn jest kryminalny element, rozumiesz? My
go i tak znajdziemy, zÅ‚apiemy, a wtedy uważaj na niego.  Kop-
nÄ™li w drzwi i wyszli, sÅ‚yszaÅ‚am wiele nóg. Sześć. Tamtego dnia
nie wychodziłam, ale do synka zadzwoniłam od razu. Byliśmy
akurat w zÅ‚ym nastroju i odpowiadaliÅ›my monosylabami.
 Cześć.
 &
 Jak tam pięta?
 Hm.
 Zatrudniłeś się?
 Hmm.
75
 A dlaczego?
 Ty lepiej& twoją mać.
 PomyliÅ‚eÅ› adres. Mojej matce, a twojej babce przy najlep-
szych chęciach nie mogłabym robić tego, co mi proponujesz.
No, głowa do góry. Co ty jesteś jakiś taki?
 A& hmm.
 Koniecznie musisz znalezć pracę.
 &
 Ty wiesz, że znowu ktoś na ciebie dybie?
 Chuja tam dybie, kumple o mnie pytali?
 Kumple. Powiedzieli, że i tak ciÄ™ znajdÄ…. ZÅ‚apiÄ….
 Kto?
 Sam mówisz, że kumple, swoi. Ja im mówię: idzcie, jeste-
ście kryminaliści.
 Tak? (z grozbÄ… w gÅ‚osie).
 Oni mówią: jeszcze nie wiadomo, kto tu kryminalista, An-
driej! Coś ty znowu narobił?
 Ja? O co ci chodzi? Dlaczego ja?
Sądząc po odpowiedzi, rzeczywiście coś się stało.
 Krótko mówiąc, szukają cię, tam były trzy pary nóg. Są-
dząc po hałasie.
 Trzech?
 Sam powinieneś wiedzieć. Może byli jednonodzy. Tak czy
owak nie przychodz do mnie, szukajÄ… ciÄ™.
 Aha. A ja akurat chciaÅ‚em od ciebie pieniÄ…dze.
 Ty ode mnie?
 Mama, ty żeś to wszystko wymyśliła, tak?
 Dziwny jesteÅ›  odpowiedziaÅ‚am i odÅ‚ożyÅ‚am sÅ‚uchawkÄ™.
Comiesięczna danina, którą według niego muszę mu płacić,
już dwa razy mu przepadła! Dwie kradzieże! Jestem teraz że-
braczką! Pierwszy raz wyniósł ode mnie moją drogocenną
książkÄ™ MaÅ‚y lord, jeszcze z dzieciÅ„stwa. CiÄ…gle czekaÅ‚am, aż
76
malec będzie mógł przeżyć tę okropną wieść, że mały lord nic
nie dostanie. Raz doczytałam mu do tego miejsca, tylko jeden
raz. WiÄ™cej mi nie pozwoliÅ‚, wiÄ™c odÅ‚ożyÅ‚am książkÄ™, a potem
capnÄ…Å‚ mi jÄ… Andriej. Można sobie wyobrazić, w jakÄ… wpad-
łam panikę! Malec może wszystko, ale otworzyć szafę to po-
nad jego siły.
Te poniżające pertraktacje, pod szpitalem wypatrzyliśmy
z malcem żonÄ™ Andrieja NinÄ™, wczesnym rankiem, po jej dy-
żurze. Była niezadowolona, ponura, powiedziała, że dłużej nie
jest w stanie z nim żyć i niech on odejdzie. Wszystko dlatego,
jak się okazało, że już pół roku nie płacili za mieszkanie. Nina
jakoś zdołała zapłacić za telefon, ale prąd im wyłączyli. Właśnie
wtedy Andriej przyszedÅ‚ w rozpaczy, żeby mnie ograbić.
Nina zgodziła się wymienić Małego lorda na czterdzieści
rubli. Czterdzieści rubli! Zawsze podejrzewałam, że to Nina
byÅ‚a jednÄ… z tamtych dwóch panienek w ciemnych okularach
i kompletnie przebranych, nigdy wiÄ™c nie miaÅ‚am do niej za-
ufania.
To był tamten ostatni raz, kiedy Andriej podczas mojej nie-
obecności wszedł do mojego macierzyńskiego gniazda. Po-
szÅ‚am na caÅ‚ość i kazaÅ‚am wstawić dodatkowy zamek, biega-
łam, uganiałam się za ślusarzem, przyszło ich dwóch, obejrzeli
drzwi i tapety w przedpokoju, podÅ‚ogÄ™, a co miaÅ‚am robić.
Drzwi im się nie podobały, zamek  nie pasował , więc żeby
ich ubłagać, musiałam powiedzieć prawdę: że włamuje się tu
i kradnie zameldowany u mnie kryminalista. Nie chcÄ… go ni-
gdzie zatrudnić, nie ma co jeść, a ja sama& Nie pÅ‚akaÅ‚am, tyl-
ko się trzęsłam. Zlusarze posmutnieli, bo ich odwieczny zew,
ich stary numer, że nic się nie da zrobić bez dodatkowych
opÅ‚at, ich walka o dodatkowy rubel spaliÅ‚a na panewce cudze-
go nieszczęścia. Poszli, a ja zalegÅ‚am za nowym zamkiem jak
w twierdzy, ale nastÄ™pny raz nie kazaÅ‚ na siebie dÅ‚ugo czekać.
77
Andriejowi spodobało się doić mnie jak mrówka mszycę. Cho-
ciaż w owym miesiÄ…cu żyliÅ›my jak w gorÄ…czce, wyprosiÅ‚am od
Burkina, kierownika działu, dodatkową czterdziestkę listów,
mówiÄ…c, że tkwiÄ™ w dÅ‚ugach dosÅ‚ownie po uszy, to do niego
dotarło, bo sam też miewał długi. Inne rzeczy do niego nie do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl