[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciemności.
Gdy się położył, nadal czuł na poduszce jej zapach. Po raz pierwszy od tygodnia
zasnął głębokim, zdrowym snem.
ROZDZIAA 8
Tęskniła za nim. Ze zdziwieniem odkryła, że myśli o Brianie przez cały dzień i
przychodzi jej na myśl mnóstwo rzeczy, o których chciałaby mu powiedzieć lub które
chciałaby mu pokazać, gdy wróci z Saratogi.
Nie była w swej tęsknocie odosobniona.
Podczas następnej lekcji Willy spytał, czy przyjdzie pan Donnelly, żeby mógł mu
pokazać świeżą dziurę po zębie. Ten mężczyzna, pomyślała Keeley, robi wrażenie i to błys-
kawicznie.
Tak jak gdyby nie miała dostatecznie wielu spraw, które absorbują jej myśli i czas.
Znalazła dość uczniów płacących za lekcje, by utworzyć nową grupę, i teraz szukała drogi
przez labirynt biurokracji, aby zdobyć fundusze na subsydiowanie dodatkowych trojga
uczniów.
Spotkała się z psychologiem, pracownikiem opieki społecznej, rodzicami i dziećmi.
Samej papierkowej roboty było mnóstwo, ale rezultat wszystkich zabiegów był wart wysiłku.
Z pewnym rozbawieniem przejrzała artykuł w  Washington Magazine . Wiedziała, że
zawdzięcza mu nowych uczniów, wnoszących pełne opłaty. Zdjęcia były świetne, a
komentarz przedstawiał szeroko jej wykształcenie, medal olimpijski i pozycję towarzyską.
Doskonale, pomyślała, zwłaszcza że jej szkołę wymieniono kilka razy.
Gdy zadzwonił telefon, popatrzyła nań z lekkim westchnieniem. Od chwili publikacji
artykułu wręcz się urywał. Nadszedł czas, pomyślała Keeley, żeby zatrudnić sekretarkę.
Na razie jednak wszystko było na jej głowie.
- Dzień dobry, szkoła jezdziecka Royal Meadows. - Jej chłodny, profesjonalny ton
zmienił się, gdy rozpoznała głos kuzynki Maureen.
Piętnaście minut pózniej odłożyła słuchawkę, kręcąc głową. Okazało się, że idzie
dzisiaj wieczorem na kolację i na wyścigi. Odmówiła - a przynajmniej była pewna, że
odmówiła pięć lub sześć razy - ale nikomu nie udało się długo opierać Mo. Potrafiła każdego
przekabacić.
Keeley popatrzyła na stertę papierów na biurku i westchnęła ciężko, gdy telefon
znowu zadzwonił. Załatw pierwszą sprawę, doradziła sama sobie, potem drugą i postępuj tak
dalej, dopóki nie skończysz.
Załatwiła pierwszą, drugą i trzecią, po czym wszedł jej ojciec.
Stanął w progu i podniósł rękę do góry.
- Poczekaj, nie mów nic. Znam cię, znam skądś tę twarz. - Spojrzał na nią spod
przymrużonych powiek. - Jestem pewien, że już cię kiedyś spotkałem. Gdzie to było? Tybet?
Mazatlan? Przy kolacji parÄ™ lat temu?
- Minął niespełna tydzień - nadstawiła policzek, gdy pochylił się, by ją pocałować - ale
ja też się za tobą stęskniłam. Utknęłam tutaj na amen.
- Tak też słyszałem. - Otworzył czasopismo, w którym znajdował się reportaż o
Keeley. - Aadna dziewczyna. Założę się. że jej rodzice są z niej dumni.
- Mam nadzieję. - Gdy telefon znowu się odezwał, stłumiła okrzyk i zamachała
rękami. - Niech załatwi to za mnie automatyczna sekretarka. Od niedzieli telefon po prostu się
urywa. Połowa rodziców, którzy zadzwonili do mnie, by dowiedzieć się o lekcje, nie pytała
swoich dzieci, czy chcą jezdzić konno.
Podjechała na krześle do małej lodówki i wyjęła dwie butelki wody mineralnej.
- Dzięki.
- Za co? - spytał Travis, biorąc od niej butelkę.
- Za to, że zawsze pytasz.
- Bardzo proszę. Słyszałem, że zabieram dziś na kolację dwie urocze kobiety.
- Mo cię dopadła?
Roześmiał się, przechylając butelkę do ust.
-  Nie spotykaliśmy się w gronie rodzinnym od tygodni - sparodiował kuzynkę. -
 Już mnie nie kochasz?
- Zawsze naciska właściwy guzik. - Keeley utkwiła wzrok w czubkach swoich
najstarszych butów. - Miałeś jakieś wiadomości od Brandona?
- Wczoraj póznym wieczorem. Powinni dziś być w domu.
- To dobrze. - Mógłby zadzwonić chociaż raz, pomyślała, marszcząc brwi, lub wysłać
telegram.
- Przypuszczam, że Brian niecierpliwi się, by wrócić.
- Doprawdy? - spytała, unosząc gwałtownie głowę.
- Betty robi duże postępy - jak również kilka innych jednolatków. Zwietnie się spisuje
na torze treningowym. Dojrzała, żeby Brian zajął się nią poważnie.
- Widziałam ją któregoś ranka na treningu. Sprawia wrażenie silnej.
- Hodujemy rasowe konie w Royal Meadows. - W głosie Travisa zabrzmiała nuta
tęsknoty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl