[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zimne, marmurowe podłogi.
Ruszył do głównego wejścia, żeby wreszcie odszu­
kać swoją żonę i rozpocząć życie w tym fałszywym
małżeństwie.
Co należy spakować na okoliczność małżeństwa? -
zastanawiała się Megan, wchodząc do garderoby. Mo-
że wprawdzie przysłać po resztę rzeczy, jeśli rzeczywi­
ście będzie mężatką przez cały rok, ale coś musi zabrać
na najbliższe dni. Tylko co?
Zdjęła część ubrań z wieszaków i położyła na łóżku,
na którym stała otwarta walizka. Od lat pakowała się
sama, mimo że matka utrzymywała, że to zadanie dla
pokojówki. Megan nie lubiła niespodzianek. Musiała
wiedzieć, co ma, a czego nie ma.
Działała szybko i sprawnie, myśląc jednocześnie, co
jeszcze. Kosmetyki, szczotki do włosów. Czy jej mąż
ma suszarkę do włosów? Lepiej zabrać swoją. Była
tak zajęta, że nie usłyszała, kiedy do pokoju weszła jej
matka.
- Czy zechciałabyś to wyjaśnić?
Lila Jensen Ashton miała czterdzieści dziewięć lat
i wciąż była pięknością. Miała rude włosy sięgają­
ce brody, które swój naturalny wygląd zawdzięczały
częstym wizytom w ulubionym salonie, Ubrana była
w kremowy garniturek ożywiony szkarłatną, jedwab­
ną bluzką. W uszach i na przegubach dłoni błyszczało
złoto. Dzięki diecie, na którą składały się kawa i sałat­
ki, miała figurę równie szczupłą jak wtedy, gdy zosta­
ła sekretarką Spencera Ashtona. Błękitne oczy zauwa­
żały wszystko.
- Cześć, mamo - Megan wyprostowała się i przygo­
towała na konfrontację z matką. Kochała ją, ale wie­
działa, że Lila równie dobrze mogła nie mieć dzieci.
Ludzie wciąż mi przerywają, pomyślała Megan.
Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?
- Przykro mi, mamo.
Było jej przykro z wielu powodów, może głównie
z tego, że nigdy nie były z matką blisko.
- Gdybyś chciała, żebym wiedziała o twoim „ślubie",
powiedziałabyś. Chcę wiedzieć, od jak dawna to pla­
nowałaś?
-No...
Cholera, tego nie omówili z Simonem.
Czy ma powiedzieć rodzinie prawdę, że jest żoną
zastępczą? A potem przez rok znosić ich porozumie­
wawcze spojrzenia? Ale żeby przeżyć wściekłość ojca,
rwała jej natychmiast.
Nie, żeby ich nie kochała, ale jej instynkt macierzyń­
ski był bardzo powierzchowny i pozostawiała wycho­
wanie Megan, Paige i Trace'a kolejnym nianiom. - Nie
słyszałam, kiedy weszłaś.
- Nic dziwnego - odpowiedziała Lila, wskazując na
walizkę. - Jesteś zajęta czym innym.
- Tak, chciałam ci powiedzieć, ale cię nie było i...
- Zdajesz sobie sprawę z tego, na jakiej pozycji mnie
to stawia?
Megan wzięła głęboki oddech.
- Wiem, że ojciec będzie zmartwiony, że nie wyjdę
za Williego, ale...
- Nie obchodzi mnie reakcja twojego ojca - prze­
Lila uniosła jedną brew.
- Trudno mi w to uwierzyć, Megan. Nigdy nie byłaś
zbyt spontaniczna. Ale stało się. Czy wyobrażasz sobie,
jak będę wyglądała w oczach moich przyjaciół?
- Co takiego?
- Przecież to wyszło tak, jakbyś nie chciała widzieć
własnej matki na swoim ślubie. Jak mam im to wy­
jaśnić?
- Nie chciałam ci sprawić przykrości, mamo. - Me­
gan czuła, że wbija sobie paznokcie w rękę.
Matkę nie obchodziło, że jej córka wyszła za czło­
wieka, którego ona nawet nie poznała. Chodziło tylko
o to, jak spojrzą na to panie z towarzystwa.
Megan nie powinna być rozczarowana, bo miała
czas się do tego przyzwyczaić. Lila urodziła wpraw­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl