X

 
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hester nie zamierzała płakać. Nie dam ci tej satysfakcji, po�
myślała. Zaszokowana i zmęczona, osunęła się na stojące w po�
bliżu krzesło. Nie tak dawno, w tym samym miejscu, zaznała
rozkoszy miłości. Na tę myśl jęknęła głucho, ale nie uroniła ani
jednej łzy. Zachowywała się jak irlandzka płaczka - zawodziła
monotonnym głosem. Tom padł przed nią na kolana.
- Przestań, kochanie. Chodz do Toma. Zapomnijmy o tym
wszystkim. Musimy sobie ufać. Nigdy nie chciałem cię skrzyw�
dzić, ani słowem, ani czynem. Powinnaś o tym już od dawna
wiedzieć.
Hester odtrąciła jego wyciągniętą rękę. Na jej twarz powrócił
wyraz zagubienia. A Tom w swojej naiwności sądził, że już na
zawsze go wymazał.
- Nie ufam ci. Nie wierzę. Nie chcę cię. Powinnam być
ostrożniejsza. Kto tak naprawdę chciałby taką brzydulę za żonę?
Chyba wyłącznie jako trofeum, aby potem chwalić się w knaj�
pie, między dwoma kubkami grogu:  Poślubiłem córkę Wybrań�
ca! Damę! Co z tego, że głupią i brzydką, skoro ma dobry ro�
dowód?".
W mniej poważnej chwili Tom wybuchnąłby chyba niepoha�
mowanym śmiechem, słysząc ten fałszywy opis. On, najbardziej
skryty z ludzi, miałby się przechwalać pijakom przy szynkwa-
sie?! I to czym? %7łe poślubił damę szlachetnego rodu?
Wstał. Nie zamierzał już dłużej nalegać. Nie chciał pogłębiać
jej niechęci i gniewu. Czas leczy wszelkie rany, powiadają mą�
drzy ludzie. Postanowił, że znajdzie sposób, żeby ujawnić kłam�
stwo Camerona i zdemaskować knowania pani Hackett. Stanie
się, co ma się stać, pomyślał filozoficznie.
- Wracam do mojego starego pokoju - powiedział powoli
z nikłą nadzieją, że pozwoli mu zostać.
- Jeżeli o mnie chodzi, możesz iść do diabła - odparła
z pasją.
Uśmiechnął się gorzko. Mimo wszystko nie straciła zadzior-
ności. Szara myszka pod jego wpływem zmieniła się w tygry�
sicę. To twoje dzieło, Tomie Dilhornie! Tylko dokąd cię to przy�
wiodło?
W progu odwrócił głowę i powiedział  dobranoc". Hester
nawet na niego nie spojrzała. Siedziała bokiem, żeby nie widział
jej twarzy.
Kiedy samotnie położył się do łóżka, wróciła mu dawna
energia, dzięki której ze skazańca bez pensa przy duszy stał się
najbogatszym mieszkańcem kolonii.
- Niech to szlag, pani Dilhorne! - zawołał. - Wrócisz do
mnie, i to z własnej woli!
ROZDZIAA DZIESITY
Burza gniewu minęła w ciągu nocy i Hester wpłynęła na sze�
rokie wody żalu i rozgoryczenia.
Następnego dnia zasiadła z Tomem do śniadania. Targały nią
sprzeczne uczucia. Z jednej strony nie chciała już więcej oglą�
dać człowieka, który ją tak bezczelnie zdradził. Z drugiej -
tęskniła za jego pieszczotami i w głębi duszy pragnęła, by znów
wziął ją do łóżka. Nade wszystko jednak brakowało jej cichych
i spokojnych chwil wytchnienia i odpoczynku w jego silnych
ramionach. Tak jak to robili nieraz po momentach największej
ekstazy. Nie potrafiła sobie wyobrazić świata, w którym byłaby
tego pozbawiona.
A Tom? Siedział naprzeciwko niej i spoglądał na jej zgnę�
bioną minę. Na twarz Hester Waring, którą poznał przed kilko�
ma miesiącami i która- miał nadzieję- odeszła na zawsze. Pra�
gnął tylko jednego: chciał się z nią kochać. Chciał, żeby go mi�
łowała z tą samą niezaspokojoną pasją, do jakiej, o czym dobrze
wiedział, była naprawdę zdolna. Na początek być może wystar�
czyłaby mu nawet odrobina ukojenia. %7łeby choć zasnęła w jego
czułych objęciach, tak jak to bywało nieraz po chwilach wspa�
niałej rozkoszy. Nie potrafił sobie wyobrazić świata, w którym
mógłby być tego pozbawiony.
Był pewien, że zdrajczynią okaże się pani Hackett, potrze�
bował jednak dowodów. Zwykła konfrontacja nie miała naj�
mniejszego sensu. Pani Hackett była nieczuła na wszelkie
grozby i perswazje. Dłuższy czas zastanawiał się nad rozwiąza�
niem - aż wreszcie znalazł. Uśmiechnął się z triumfem.
Pani Hackett szpiegowała ich od dnia ślubu. W wieczór po balu
bez wątpienia widziała, że Tom zabrał rzeczy do swojego starego
pokoju, domyślała się więc, co zaszło. Z niecierpliwością wycze�
kiwała następnego dnia, żeby podzielić się ze znajomymi naj�
nowszą wiadomością. W południe zamierzała udać się z wizytą do
dawnej przyjaciółki i tam właśnie odsłonić ostatni fragment skan�
dalu. Nie wątpiła, że znajdzie wdzięcznych słuchaczy.
Hester została w domu sama, reperując jedną z podartych
koszul Toma. W tym czasie pani Hackett, w przerwach między
kolejnymi łykami herbaty, opowiadała zadowolonym tonem:
- Madame już go nie potrzebuje. Dzielny pan Tom jak zmy�
ty powrócił do siebie.
Była pewna, że w ciągu najbliższych dni nowina dotrze do
najdalszych zakątków Sydney.
W drodze do domu spotkała Jacka Camerona, który półżar�
tem spytał ją:  Co nowego?". Dziękował, że poprzednim razem
mógł skorzystać z jej usług. Liczył na to, że i teraz jej słowa
dadzą mu przewagę.
Opowiedziała mu o wszystkim. Zadowolona z siebie, wró�
ciła do Villa Dilhorne i wzięła się do codziennych zajęć.
Tom wkrótce potem znalazł dobrą okazję, żeby ją zdemasko�
wać. Wczesnym wieczorem, na Bridge Street, spotkał młodego
chorążego. Osborne, on to był bowiem, wchodził właśnie do ta�
werny, jednej z tych, do których często zaglądali żołnierze
i młodsi oficerowie.
Dilhorne, wiedziony niezawodnym instynktem, poszedł za
chorążym. Osborne winien był mu niemałą sumę. Często prze�
grywał w karty do innych oficerów i pożyczał od kupców, żeby
spłacić długi. Tom już niejednokrotnie ocalił mu w ten sposób
skórę. Większość weksli miał teraz w swoich rękach.
Bardzo rzadko bywał pobłażliwy dla głupców. Osborne jed�
nak był jeszcze zupełnym żółtodziobem, a poza tym - jak kie�
dyś powiedziała Tomowi Hester - pochodził z ubogiej rodziny
i większą część żołdu wysyłał swojej starej matce. Tom żywił
więc wobec niego coś na kształt litości.
Umorzył długi za mniej niż połowę ceny i kazał chorążemu
trzymać gębę na kłódkę. Nie miał zamiaru opłacać całego gar�
nizonu. Dał mu też dobrą radę, by nie siadał do kart ze starymi
wyjadaczami pokroju Jacka Camerona.
Osborne dziękował mu wylewnie i zastosował się do rady.
Teraz Tom postanowił odwołać się do jego wdzięczności.
Z udanym zaskoczeniem podszedł do młodzieńca. Ten właś� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl
  • Drogi uЕјytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    PamiД™taj, Ејe dbamy o TwojД… prywatnoЕ›Д‡. Nie zwiД™kszamy zakresu naszych uprawnieЕ„ bez Twojej zgody. Zadbamy rГіwnieЕј o bezpieczeЕ„stwo Twoich danych. WyraЕјonД… zgodД™ moЕјesz cofnД…Д‡ w kaЕјdej chwili.

     Tak, zgadzam siД™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu dopasowania treЕ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

     Tak, zgadzam siД™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu personalizowania wyЕ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treЕ›ci marketingowych. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.