[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tacy jak ty.
- Daleko mi do drapieżnika. Ten typ kieruje się żądzą upolowania
zdobyczy, ja zaś nie czuję takiej potrzeby. Powiedziałbym nawet, że bliżej
mi do zdobyczy niż drapieżnika...
Heather westchnęła z niedowierzaniem.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś niewinny jak niemowlę.
- Nic z tych rzeczy. Tyle tylko, że to kobiety częściej na mnie polują
niż ja na nie.
Pewnie miał rację, lecz to wcale nie umniejszało jego roli jako
męskiego drapieżnika, pomyślała.
- A to prowadzi do twojego nowego chłopaka...
Słuchała go z otwartymi ustami, nie będąc w stanie skorygować
nieporozumienia. Zaraz jednak przypomniała sobie, że po tamtym spot-
kaniu w klubie do rana rozmawiali przy kawie i pozwoliła Scottowi
opowiedzieć o wszystkim, co łączyło się z jego byłą dziewczyną, do której
najwyrazniej ciągle był przywiązany. Rozstali się w przyjazni, obiecując
sobie pozostać w kontakcie.
- Scott nie należy do gatunku drapieżników - rzekła z uśmiechem, co
tylko utwierdziło Theo w przeświadczeniu o jej naiwności.
- Skąd wiesz? Strój, jaki miałaś na sobie w klubie, dawał zielone
światło każdemu mężczyznie. Mówię to dla twojego dobra.
- Przyjechałeś, by mi głosić kazania? Uważasz, że nie jestem
wystarczająco dojrzała, by o siebie zadbać? - Wstała. - Myślę, że powinie-
101
R S
neś już iść. W ogóle nie powinieneś był się fatygować. Co daje ci prawo do
traktowania mnie jak dziecko w moim własnym mieszkaniu?
- Uspokój się!
Dziewczyna roześmiała się histerycznie i wyrwała mu z rąk kubek
kawy, co sprawiło, iż kilka kropli napoju wylało się na spodnie.
- Nie zaproponuję ci pralni! Nie zasługujesz! - krzyknęła.
Mężczyzna, choć tego nie okazywał, był zaskoczony zmianą, jaka
zaszła w jej zachowaniu. Gdzie się podziała spokojna, łagodna optymistka,
którą znał?
- Po co przyjechałem? %7łeby okazać troskę o twoje bezpieczeństwo.
Heather ledwie słyszała, co mówił. W furii gotowa była wykrzyczeć,
że potrzebuje ochrony tylko przed nim, bo była na tyle głupia, że się w nim
zakochała.
Wreszcie złapała oddech i trochę się uspokoiła.
- Bardzo miło z twojej strony - rzekła zimno.
- Przepraszam, że ubrudziłam ci spodnie kawą, ale nie będę
pokrywać kosztów prania.
- Do diabła ze spodniami! - wybuchnął.
- Mogę je wyrzucić. - Przeszedł przez pokój i oparł się o ścianę. -
Podeptałaś moje dobre intencje!
Dziewczyna kilka razy głęboko odetchnęła.
A więc do tego doprowadza człowieka miłość, zamienia pogodną
dziewczynę we wrzeszczącą wiedzmę. Czasy, w których go adorowała,
stały się teraz odległą przeszłością.
- Sama potrafię o siebie zadbać.
- W porządku. Zwracaj uwagę, co na siebie wkładasz, i nie zachowuj
siÄ™ prowokacyjnie, jak kilka minut temu.
102
R S
- Dziękuję. Zapamiętam.
Mężczyznę zaniepokoił jej ugodowy, chłodny ton. Zapragnął
dowiedzieć się, czy spała z nowym znajomym, lecz nie wiedział, jak to
zrobić, by nie wypadło nadto paternalistycznie. Powoli podszedł do fotela,
na który opadła i pochylił się nad nią, opierając dłonie na poręczach.
Ciało dziewczyny przeniknął dreszcz. Poczuła gwałtowne
przyspieszenie pulsu.
- Pamiętasz o tym, gdy jesteś ze swoim chłopakiem? Czy też naiwnie
zakładasz, że rozmawia z tobą i nie interesuje się twoim biustem?
- Jak śmiesz mnie tak obrażać? - spytała, nie potrafiąc oprzeć się
hipnotycznemu czarowi jego spojrzenia.
- Chcesz mi wmówić, że nie wyciągał po ciebie łap?
- Powtarzam, to nie twoja sprawa. Scott jest naprawdę miły. Szanuje
mnie, czego nie mogę powiedzieć o tobie. Nigdy nie mówił o moich
piersiach. Wiem, że uważasz go za mięczaka, choć taki nie jest. I nigdy ze
mnie nie szydził.
Zmiany w jej wyrazie twarzy, gdy mówiła o Scotcie, nie spodobały
się Theowi. Nie mógł zostawić tej sprawy, tak jak jest, i to mu się nie
podobało.
W duchu żałował, że złożył dziewczynie wizytę. Powinien był jej
pozwolić sparzyć się, a potem czekać, aż sama do niego wróci. Niechby
dostała lekcję od życia.
Spojrzał na nią, jęknął i przykrył wargami jej usta. To nie był czuły
pocałunek. Raczej namiętny i gwałtowny. Przez kilka sekund Heather
odczuwała rozkosz. Theo przesunął dłonią po jej piersiach, na co sutki
zareagowały natychmiastowym stwardnieniem. W pamięci wróciły
pieszczoty, jakich od niego zaznała, i szybkość, z jaką doprowadzał ją do
103
R S
orgazmu. Szybko jednak wróciła do rzeczywistości i odepchnęła go od
siebie.
Mężczyzna natychmiast się wyprostował. Był podniecony aż do
bólu.
- Chciałeś mi zademonstrować, kogo mam unikać? - Dziewczyna
czuła się przez niego napadnięta i zaskoczona zdradzieckimi reakcjami
własnego ciała.
Zawstydzona, nie mogła spojrzeć mu w oczy.
- Możliwe. A może próbowałem cię przekonać, że pozycja tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- William R. Forstchen Crystal Warriors 2 Crystal Sorcerers
- William Shatner Tek War 05 Tek Secret
- William W Johnstone Ashes 30 Tyranny in the Ashes (txt)
- Ian Morson [William Falconer Mystery 05] Falconer and the Great Beast (pdf)
- William Shatner Quest for Tomorrow 01 Delta Search
- Charles Williams The Sailcloth Shroud (1960) (pdf)
- William Mark Simmons Undead 4 Dead Easy
- Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularĂłw
- Golding William Bog skorpion
- Coughlin William Kara śmierci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninetynine.opx.pl