[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawia, iż wiÄ™kszość wrogów bierze nogi za pas. Demon­
strując ją, chce im dać czas do ucieczki.
- Widziałam! - Alyx wpatrywała się w horyzont, gdzie
pojawiły się trzy złote błyski, jeden nad drugim. - Lamparty...
- szepnęła. - Jak myślisz, kto...
- Raine przyprowadzi stryja Etienne'a. Stephen nadjeżdża
z ludzmi z północy, a Gavin z południa.
- SkÄ…d to wiesz?
- Znam moich braci. - Uśmiechnął się. - Gavin zaczeka
kilka mil stÄ…d na swoich braci i wszystkie trzy armie uderzÄ…
jednocześnie.
- Uderzą? - spytała przerażona.
- Nie bój się. - Pogłaskał ją po skroni. - Nie sądzę, żeby
nawet książę Lorillard próbował zmierzyć się z połączonymi
siłami Montgomerych. Dadzą mu szansę, by uwolnił nas bez
walki. Poza tym jemu chodzi o ChristianÄ™, a nie o wojnÄ™
z Montgomerymi.
245
JUDE DEVERAUX
- Tę dziewczynę, którą uwolnił Roger Chatworth? Co się
z nią stało?
- Nie wiem, ale siÄ™ dowiem.
Alyx nie zadawała więcej pytań. Wiedziała, że z Mont-
gomerymi nie ma co dyskutować, jeśli coś sobie postanowili.
Patrzyli na zbliżające się armie, a kiedy Elizabeth się
obudziła i podeszła, Miles objął ją drugim ramieniem.
Chcąc je rozśmieszyć, zrobił jakąś rubaszną uwagę na
temat  egzotycznego" stroju Elizabeth.
- Jeśli Judith i Bronwyn uwolniły Rogera Chatwortha i we
troje chcieli sprowadzić pomoc, jak myślicie, do którego
z braci najprędzej dotarli? - spytała Alyx.
%7ładne z nich nie umiało odpowiedzieć.
- Modlę się, żeby to nie był Raine - szepnęła. - Pewnie
najpierw by uderzył, a potem wysłuchał.
W milczeniu patrzyli na zbliżających się wybawców.
21
Obok Raine'a i Etienne'a Montgomerych jechał Roger
Chatworth. Miał zaciśnięte usta, a prawe ramię - to, które
dzwiga miecz - mocno obwiązane bandażem, lecz wciąż
krwawiące. Obok niego jechała Bronwyn z dumnie uniesioną
twarzą, na której widniał potężny siniec wokół oka.
Roger odniósł ranę na ramieniu, gdy tylko Raine zobaczył
swego wroga, a Bronwyn zdobyÅ‚a podbite oko, kiedy wsko­
czyła między nich. Judith już miała wmieszać się do bitwy,
ale John Bassett zeskoczył z konia, podstawił jej nogę i kiedy
padła jak długa, przytrzymał stopą przy ziemi, aż wszystko się
uspokoiło.
Czterech mężczyzn musiało powstrzymać Raine'a, żeby nie
rozerwał Rogera na kawałki, lecz w końcu się uspokoił
i pozwolił Judith, która zabrała się do opatrywania oka
Bronwyn, opowiedzieć, co zaszło. Gdy wspomniała o tym, że
Alyx wrzucono do celi Milesa, Raine znowu rzucił się na
Rogera, a ten zatrzymał go mieczem wymierzonym w gardło
- mieczem trzymanym w lewej ręce. Kilku krewnych Raine'a
uspokajało ich przez dobrą chwilę.
Teraz zupełnie spokojni zbliżali się do zamku Loril-
lardów.
247
JUDE DEVERAUX
Gavin siedział na koniu na czele trzystu uzbrojonych ludzi
i przyglądał się zbliżającym Montgomerym. Obok tkwił równie
milczący sir Guy. Z niechęcią wspominał chwilę, gdy Gavin
wybuchł na wieść, że Judith przyjechała z mężczyznami do
Francji.
- Ona nie ma o tych sprawach pojęcia! - wrzeszczał
Gavin. - Wydaje jej się, że prowadzenie wojny to jak
czyszczenie stawu rybnego. Och, Boże!... - modlił się żarliwie.
- Jeśli będzie jeszcze żywa, kiedy ją znajdę, zabiję ją.
Ruszamy!
Stephen kazał swoim ludziom otoczyć wschodnie mury
zamku, a sam wraz z Tamem pojechał na spotkanie Gavina
na południu.
- Gdzie kobiety? - krzyknÄ…Å‚ z daleka do brata.
- Nie ma tu żadnej! - wrzasnął tak głośno Gavin, że jego
koń zarył przednimi kopytami w ziemię.
W tumanie kurzu Stephen z Tamem skręcili na zachód,
w stronę Raine'a. Kiedy Stephen zobaczył Bronwyn, prawie
rozpłakał się ze szczęścia, a potem zmarszczył czoło, patrząc
na jej podbite oko.
- Co się stało? - krzyknął we wrzawie rżenia i tupotu setek
koni, pożerając ją po prostu wzrokiem.
- Raine... - zdążyła tylko powiedzieć i Stephen ryknął
śmiechem.
Po chwili zerknÄ…Å‚ czule na brata sztywno trzymajÄ…cego siÄ™
w siodle.
Bronwyn, nie patrząc więcej na męża, podjechała bliżej
Tama.
- Stephenie! - zawołała Judith. - Czy jest z nimi Gavin?
- Kiwnęła głową na południe.
Kiedy Stephen przytaknął, pomknęła jak strzała - a za nią
John - do południowego zgrupowania Montgomerych.
248
POTRZASK
Nie było walki.
Nowy książę Lorillard, który najwidoczniej właśnie wstał
z łóżka, z zaczerwienionymi oczami i zieloną cerą po nocnych
hulankach, nie dożył swych sędziwych pięćdziesięciu ośmiu
lat po to, by teraz przeciwstawiać się prawie tysiącowi
wściekłych mężczyzn, otaczających jego zamek. Okazując
zaufanie nazwisku Montgomery wyszedł do uzbrojonych
rycerzy i powiedział Gavinowi, że jeśli darują mu wolność,
mogą zabierać z jego zamku co chcą i kogo chcą, bez żadnej
walki.
Raine nie chciał zgodzić się na te warunki, ponieważ książę
poddał nie tylko swoje ziemie, ale również dwóch swoich
synów, a według niego człowiek, który dopuścił się czegoś
takiego, powinien umrzeć.
Bronwyn i Judith błagały tylko o jak najmniej krwawe
uwolnienie więzniów z wieży.
W końcu Gavin, jako najstarszy, podjął decyzję. Księciu
pozwolono odjechać z piÄ™cioma rycerzami po otwarciu wszyst­
kich bram zamku.
Mimo protestów kobietom nakazano zostać z tyłu, gdy trzej
bracia, Roger i dwunastu kuzynów wjechało do książęcej
twierdzy.
Mieszkańcy albo nie wiedzieli o ataku, albo było im
wszystko jedno, albo po prostu, jak twierdził Stephen, należało
to do obyczaju - nie obudzili siÄ™ nawet z pijackiego snu.
Wszędzie leżeli pochrapujący i półprzytomni z opilstwa
mężczyzni i kobiety.
Montgomerowie z obnażonymi mieczami ostrożnie torowali
sobie drogę między ciałami, szukając schodów, które opisały
Bronwyn i Judith.
Na szczycie schodów trzej bracia wyważyli drzwi prowa­
dzÄ…ce do kilku cel.
- Mam! - Roger chwycił klucz ze ściany i otworzył ciężkie
drzwi celi Milesa.
249
JUDE DEVERAUX
Młody Montgomery wyglądał na bardzo zadowolonego
z dwiema kobietami u boku.
Alyx rzuciła się w ramiona Raine'a, który ze łzami w oczach
przytulił ją do siebie..
- Zawsze, kiedy zbliżasz się do swojej szwagierki, robisz
coÅ› takiego - zaczÄ…Å‚. - Od dzisiaj...
Alyx roześmiała się i zamknęła mu usta pocałunkiem.
Elizabeth podeszła do Rogera, pogłaskała go po policzku
i dotknęła rany na ramieniu.
- Dziękuję ci - szepnęła.
Odwróciła się do Gavina i skinęła sztywno głową. Nie
mogła zapomnieć obelg, jakimi ją obrzucił.
Gavin z uśmiechem, który łagodził jego ostre rysy, otworzył
ramiona.
- Czy możemy zacząć od nowa, Elizabeth? - spytał cicho.
Elizabeth podeszła i uściskała go, a po przyjezdzie Bronwyn
i Judith nastąpiło jeszcze wiele pocałunków i uścisków. Słowa
Milesa przerwały szczęśliwe spotkanie. Popatrzył Rogerowi
w oczy i spytał:
- Idziemy?
Chatworth skinął tylko głową, a Miles wziął miecz od
jednego z kuzynów.
- Nie czas teraz na .pojedynki - odezwał się Stephen, ale
uspokoiło go spojrzenie Milesa.
- Chatworth mi pomógł. Teraz ja idę z nim.
. - Z nim? - wybuchnął Raine. - Zapomniałeś, że zabił Mary?
Miles bez słowa wyszedł za Rogerem.
- Raine - powiedziała łagodnie Alyx. - Miles jest ranny,
Roger też, a jestem pewna, że idą szukać tej kobiety
Chatwortha.
- Christiana! - krzyknęła Elizabeth, przytomniejąc.
Wcześniej nie domyśliła się, dokąd idą. Spojrzała na
szwagierki i wszystkie cztery kobiety bez wahania ruszyły do
drzwi.
250
POTRZASK
Również bez wahania mężczyzni jednocześnie chwycili
wpół swoje żony - Raine złapał dwie, Alyx i Elizabeth
- wepchnęli je do celi i zamknęli na klucz. Przez chwilę
z zainteresowaniem sÅ‚uchali urozmaiconego repertuaru prze­
kleństw dochodzących zza drzwi. Judith inspirowała się
motywami biblijnymi, Bronwyn klęła po celtycku, Elizabeth
złorzeczyła w żargonie żołnierzy, a Alyx używała swego
silnego głosu tak skutecznie, że drżały kamienie w murach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl