[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie dotarł. Przecież nie istniał mój Atut. Mówił przez minutę. Nie pamiętam
już, co powiedział. A kiedy wszystko już było jasne, wtedy. . . wtedy zadał mi
cios. Odepchnąłem go i wyrwałem się. Jakoś utrzymał kontakt. Trudno mi było
go zerwać. . . a kiedy wreszcie się udało, znowu próbował mnie dosięgnąć. Ale
umiałem to zablokować. Benedykt mnie nauczył. Próbował kilka razy, ale ciągle
blokowałem. Wreszcie przestał. Miałem już niedaleko do Tecysów.
Zdołałem jakoś dosiąść konia i dojechać do nich. Bałem się już, że umrę, bo
nigdy jeszcze nie byłem tak ciężko ranny. Ale po pewnym czasie zacząłem wracać
do zdrowia. I wtedy znowu zacząłem się bać: że Brand mnie odnajdzie i dokończy
to, co zaczÄ…Å‚.
Dlaczego nie wezwałeś Benedykta? zapytałem. I nie opowiedziałeś
o tym, co zaszło i o swoich obawach?
Myślałem o tym przyznał. Ale pomyślałem też, że Brand wierzy, że
mu się udało. I że nie żyję. Nie wiedziałem, jakie siły walczą ze sobą w Ambe-
rze, ale uznałem, że zamach na moje życie jest zapewne elementem takiej kon-
frontacji. Benedykt opowiedział mi dostatecznie dużo, by była to pierwsza rzecz,
jaka mi przyszła do głowy. Uznałem więc, że lepiej pozostać martwym. Opuści-
łem Tecysów, zanim jeszcze do końca wyzdrowiałem. I odjechałem, by skryć się
w Cieniu.
Natrafiłem wtedy na niezwykłe zjawisko podjął po chwili przerwy.
Coś, czego jeszcze nigdy nie spotkałem, ale co teraz zdawało się praktycznie
wszechobecne: w prawie wszystkich cieniach, które mijałem, istniała w tej czy
innej formie niezwykła czarna droga. Nie rozumiałem, czym jest, ale zaintereso-
wała mnie, gdyż była jedynym napotkanym obiektem, który przecinał sam Cień.
Postanowiłem podążyć wzdłuż niej i dowiedzieć się czegoś więcej. Była niebez-
pieczna. Prędko się nauczyłem, by na nią nie wjeżdżać. Dziwne rzeczy podróżo-
wały tamtędy po zmroku. Zwykłe stworzenia, które na nią trafiły, chorowały i gi-
nęły. Dlatego byłem ostrożny. Jechałem nie bliżej niż to konieczne, by nie tracić
jej z oczu. Podążałem za nią przez różne okolice. Przekonałem się, że gdziekol-
112
wiek prowadziła, tam zawsze nadciągała śmierć, zniszczenie albo inne kłopoty.
Nie wiedziałem, co o tym myśleć.
Umilkł.
Nie odzyskałem jeszcze sił podjął po chwili. Popełniłem błąd: za-
nadto się zmęczyłem, za dużą odległość próbowałem pokonać za dnia, jechałem
zbyt szybko. Wieczorem zachorowałem. Przez całą noc i większą część następne-
go dnia dygotałem pod kocem. Traciłem i odzyskiwałem przytomność, więc nie
wiem, kiedy dokładnie się zjawiła. Przez dłuższy czas sądziłem, że jest częścią
snu. Młoda dziewczyna. Aadna. Opiekowała się mną, aż wróciłem do zdrowia.
Miała na imię Dara. Rozmawialiśmy bez końca. To było miłe. Wreszcie znalazł
się ktoś, z kim mogę porozmawiać. Musiałem jej opowiedzieć o całym swoim
życiu. Potem ona mówiła trochę o sobie. Nie pochodziła z tej okolicy. Twierdziła,
że podróżowała przez Cień. Nie potraciła jeszcze chodzić wśród cieni tak jak my,
ale uważała, że może się tego nauczyć. Twierdziła, że pochodzi z Rodu Amber,
ze strony Benedykta. Szczerze mówiąc, bardzo jej zależało na tej umiejętności.
Do podróży wykorzystywała samą czarną drogę. Nie odczuwała jej szkodliwego
wpływu, gdyż była spokrewniona również z mieszkańcami jej przeciwnego koń-
ca, Dworców Chaosu. Chciała jednak poznać nasze sposoby, więc starałem się jej
przekazać wszystko, co wiem. Powiedziałem o Wzorcu, nawet go dla niej naszki-
cowałem, pokazałem moje Atuty Benedykt dał mi talię żeby mogła poznać
krewnych. Twoja karta interesowała ją szczególnie.
Zaczynam rozumieć mruknąłem. Mów dalej.
Wytłumaczyła mi, że Amber, zanurzony w otchłani zepsucia i arogancji,
zakłócił rodzaj metafizycznej równowagi pomiędzy nim a Dworcami Chaosu.
I teraz oni muszą podjąć dzieło naprawy poprzez zniszczenie Amberu. Ich ojczy-
zna nie jest cieniem Amberu, ale trwałym zjawiskiem, istniejącym na własnych
prawach. Tymczasem wszystkie cienie cierpiÄ… z powodu czarnej drogi. WiedzÄ…c
o Amberze to, co wiedziałem, raczej nie mogłem protestować. Z początku wierzy-
łem we wszystko, co mówiła. Szczególnie Brand dobrze pasował do jej opisów zła
panującego w Amberze. Ale kiedy o nim wspomniałem, zaprzeczyła. Tam, skąd
przybyła, był czymś w rodzaju bohatera. Nie była pewna, z jakiego powodu, ale
nie przejmowała się tym specjalnie. Wtedy zacząłem dostrzegać, że jest zbyt pew-
na swoich przekonań. W tym, co mówiła, wyczuwałem cień fanatyzmu. Niemal
wbrew własnej woli zacząłem bronić Amberu. Myślałem o Llewelli, o Benedyk-
cie. . . i o Gerardzie, którego spotkałem kilka razy. Odkryłem, że chętnie słucha
o Benedykcie. Okazał się jej słabym punktem. Mogłem mówić o tym, co znałem,
a ona skłonna była wierzyć w dobre rzeczy, które miałem do powiedzenia. Nie
wiem, jaki był ostateczny rezultat tych rozmów, tyle że pod koniec stała się chyba
trochÄ™ mniej pewna siebie.
Pod koniec? powtórzyłem. Co masz na myśli? Jak długo była przy
tobie?
113
Prawie tydzień. Obiecała, że będzie się mną opiekować, póki nie wrócę do
zdrowia. I dotrzymała słowa. Została nawet parę dni dłużej. Twierdziła, że chce
się upewnić, ale przypuszczam, że pragnęła raczej kontynuować nasze dyskusje.
W końcu jednak oświadczyła, że musi jechać dalej. Prosiłem, żeby została ze
mną, ale odmówiła. Zaproponowałem, że z nią pojadę, ale też odmówiła. Pewnie
się domyśliła, że zamierzam ruszyć za nią, bo wymknęła się nocą. Nie mogłem
ścigać jej czarną drogą, a nie miałem pojęcia, do jakiego cienia podąży w dro-
dze do Amberu. Kiedy obudziłem się rano i stwierdziłem, że zniknęła, myślałem,
żeby samemu odwiedzić Amber. Ale ciągle jeszcze się bałem. Może pewne spra-
wy, o których opowiadała, zwiększyły mój lęk. W każdym razie postanowiłem
zostać jeszcze w Cieniu. Ruszyłem w drogę. Oglądałem nowe rzeczy, nowych
rzeczy próbowałem się uczyć. . . aż znalazł mnie Random i powiedział, że chce,
bym wrócił do domu. Najpierw jednak sprowadził mnie tutaj, żebyś przed innymi
wysłuchał mojej opowieści. Mówił, że znasz Darę i chcesz dowiedzieć się o niej
czegoś więcej. Mam nadzieję, że ci pomogłem.
Tak przyznałem. Dziękuję ci.
Rozumiem, że w końcu przeszła Wzorzec.
Tak, udało jej się.
A potem zadeklarowała się jako wróg Amberu?
Istotnie.
Mam nadzieję dodał że nie stanie jej się krzywda. Była dla mnie
dobra.
Chyba potrafi o siebie zadbać odparłem. Ale. . . tak, to sympatyczna
dziewczyna. Nie mogę ci niczego obiecać w kwestii jej bezpieczeństwa, ponieważ
wciąż zbyt mało wiem o niej i o jej roli we wszystkim, co się teraz dzieje. Jed-
nak to, co mi powiedziałeś, będzie bardzo pomocne. Sprawia, że będę się starał
tłumaczyć wszelkie wątpliwości na jej korzyść.
Uśmiechnął się.
Miło mi to słyszeć.
Wzruszyłem ramionami.
Co masz zamiar robić dalej? spytałem.
Zabieram go, żeby poznał Vialle wtrącił Random. A potem pozosta-
łych, jeśli czas i okazja pozwoli. Chyba że wyniknęły jakieś nowe okoliczności
i jestem ci potrzebny już teraz.
Wyniknęły nowe okoliczności przyznałem. Ale na razie nie jesteś mi
potrzebny. Lepiej jednak, żebym wprowadził cię w sytuację. Mam jeszcze trochę
czasu.
Kiedy streszczałem Randomowi to, co się wydarzyło pod jego nieobecność,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Forgotten Realms Anthologies 04 Realms of the Underdark
- Cooper McKenzie [Welcome to Sanctuary 04] Autumn Healing [Siren Menage Amour] (pdf)
- Boys of the Zodiac 04 Cancer Penny Candles Vivien Dean [AQ MM] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miłości
- R974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Andrew Grey [Farm 04] Love Means... Freedom (pdf)
- Troy Denning Dark Sun Prism Pentad 04 Obs
- Yvette Hines [Lingerie 04] Exclusive Pleasure (pdf)
- Elizabeth Lapthorne Montogue Vampires 04 Secret Fantasies
- Glen Cook Black Company 04 Silver_Spike
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- littlewoman.keep.pl