X

 
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak zwykle bezbłędnie czytając w jej myślach. Popro�
wadził ją teraz do następnej grupki. Przez kolejne pół
godziny do jej uszu sączył się potok imion i nazwisk,
kiedy przedstawiał ją ponad setce osób, albo swoich
przyjaciół, albo bliskich współpracowników.
Wśród gości był Paulo Bruno, syn doktora, i jego
żona, Stephanie, którzy pogratulowali jej nie tylko
małżeństwa, ale i ciąży.
Charlotte zarumieniła się po korzonki włosów
i rzuciła mężowi piorunujące spojrzenie. W od�
powiedzi pochwyciła lekki błysk rozbawienia w je�
go oczach.
- Jesteśmy we Włoszech, cara. - Bezradnie
wzruszył ramionami. - Tutaj ciążę się celebruje,
a nie ukrywa.
- Jesteś niemożliwy - wysyczała. - Muszę iść
do łazienki - dodała, ale nie dość cicho.
C�RKA ARTYSTY 287
- Zaprowadzę cię - zaoferowała się Stephanie.
- Pamiętam, jak to było ze mną. Wciąż tylko
szukałam toalety.
Wszyscy się roześmieli.
Charlotte umyła ręce i uśmiechnęła się do Ste�
phanie.
- Chyba musimy dołączyć do reszty.
- Raczej tak, jeżeli nie chcesz, żeby wpadł tu
Jake.' Widziałam go już zakochanego, jest niesamo�
wity. Zobaczysz, będzie wspaniałym ojcem - po�
wiedziała, kiedy wychodziły. - Tylko nie wierz w te
historie, które o nim opowiadają. Paulo mi mówił,
że to gruba przesada. Nie był mnichem, ale ma dość
staroświeckie podejście do życia. Nie masz się o co
martwić. Będzie fantastycznym mężem i ojcem.
Jeżeli Stephanie chciała dodać Charlotte pewno�
ści siebie, to jej rewelacje odniosły wręcz przeciwny
skutek.
- Już myślałem, że się zgubiłaś. - Jake otoczył ją
ramieniem, uwalniając od niechcianych zwierzeń
Stephanie i jej własnych, niewesołych myśli. - Po�
dają do stołu - dodał i poprowadził ją do jadalni.
Wszystkie kobiety były ubrane bardzo elegancko
i Charlotte podziękowała w duchu opatrzności za
fachową pomoc Sophii. Co do biżuterii, Jake miał
rację. Bez niej wyglądałaby zdecydowanie ubogo.
Z rozbawieniem zauważyła, że tutaj nosili ją także
mężczyzni.
Kiedy wrócili do stołu, Jake przypomniał jej
288 JACQUELINE BAIRD
jeszcze imiona współbiesiadników. Obok nich sie�
dzieli jego przybrani rodzice, Sophia, jej mąż, Gian�
ni, Paulo i Stephanie. Wszyscy traktowali ją już jak
starą przyjaciółkę.
Jedzenie było fantastyczne, szampan najprzed�
niejszy i rozmowa toczyła się wartko wśród okrzy�
ków entuzjazmu i wybuchów śmiechu.
Ostatnia para przy stole nie brała udziału w ogól�
nej konwersacji. Stanowili ją: Diego i olśniewająca
rosyjska modelka o imieniu Lena, która mówiła
tylko po rosyjsku.
- Lena jest dokładnie w typie Diega - mruknął
Jake, kiedy Stephanie próbowała wciągnąć Rosjan�
kę do rozmowy. - Lubi milczące modelki.
- A ty nie? - wciąż jeszcze dobrze pamiętała
Melissę.
- Spotykałem się z kilkoma, nie przeczę, ale
zdecydowanie moim typem jest śliczna, angielska
blondynka, z upodobaniem do wspinaczki, nieko�
niecznie bardzo towarzyska. - Pochylił się i delikat�
nie usunął jej okruszek z kącika ust.
- Hej, wy dwoje - zawołał ze śmiechem Diego
- dość tych czułości. Chodzcie tańczyć.
- Zatańczymy? - Zespół zagrał walca wesel�
nego, więc podał jej dłoń i poprowadził na parkiet.
Pod obstrzałem wszystkich tych spojrzeń po pro�
stu nie mogła się nie zgodzić.
- Nigdy z tobą nie tańczyłam i nie wiem, czy
potrafię.
C�RKA ARTYSTY 289
- Zaufaj mi. Wiem, że tak.
I miał rację.
Zatoczyli jedno koło przy aplauzie zebranych,
potem dołączyło do nich jeszcze kilka par.
- Dzięki Bogu. Nie cierpię być w centrum uwagi
- mruknęła Charlotte, odchylając głowę, by spoj�
rzeć na partnera.
- To ja powinienem dziękować Bogu za ciebie
Te słowa były tak do niego niepodobne, że trud�
no jej było w nie uwierzyć. Ale w jego tonie było
coś bardzo przekonującego. Spotkali się wzrokiem
i oboje przeszyło nagłe pragnienie. Przytulił ją
mocniej, a ją ogarnęła fala znajomego ciepła i tęsk�
noty.
Myśl o tym, że jej nie kocha, odeszła w cień.
Nagle zapragnęła poddać się jego męskiej sile,
zatęskniła za ciepłem i uściskiem jego ramion.
Przylgnęła do niego i splotła dłonie na jego karku,
opierając głowę w zagłębieniu ramienia, poddając
się nastrojowi stworzonemu przez powolną muzykę
i radości bycia w jego ramionach.
Zagubieni w swoim świecie, poruszali się w takt
muzyki, nieświadomi nikogo i niczego innego, poza
sobą.
Nagle muzyka zmieniła tempo.
Jake zatrzymał się, ale nie wypuścił jej z objęć.
- Jak myślisz, jak szybko można uciec ze swoje�
go własnego przyjęcia? - zapytał, patrząc jej głębo�
ko w oczy. Jego ciepły oddech pieścił jej policzek.
290 JACQUELINE BAIRD
Charlotte patrzyła na niego zamglonym wzro�
kiem. W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko zmys�
łowo. Odpowiedział uśmiechem.
- Też tak myślę. Wychodzimy.
- Goście będą rozczarowani - wymamrotała
nieprzekonująco i zobaczyła szelmowski błysk
w jego oczach.
- Niekoniecznie - uśmiechnął się. - Chodz.
W kilka minut pózniej, kiedy Jake zamienił kilka
słów z przybranymi rodzicami i grupką przyjaciół,
znów znalezli się na tylnym siedzeniu czarnej limu�
zyny.
- Co takiego im powiedziałeś, że patrzyli na
mnie tak współczująco? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl
  • Drogi uƒπ≈∫ytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam si√Ѭô na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerƒÇ≈Çw w celu dopasowania treƒπ¬õci do moich potrzeb. Przeczytaƒπ¬Çem(am) Polityk√Ѭô prywatnoƒπ¬õci. Rozumiem j√Ñ¬Ö i akceptuj√Ѭô.

     Tak, zgadzam si√Ѭô na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerƒÇ≈Çw w celu personalizowania wyƒπ¬õwietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treƒπ¬õci marketingowych. Przeczytaƒπ¬Çem(am) Polityk√Ѭô prywatnoƒπ¬õci. Rozumiem j√Ñ¬Ö i akceptuj√Ѭô.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.