[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obrabował?
- Lokator. Miała trochę pieniędzy... pod podłogą!
- Aha.
Deirdre Henderson powiedziała nagle:
- Ale może ostatecznie to nie on. Jest tu taki
śmieszny, nieduży cudzoziemiec. Nazywa się
Herkules Poirot...
- Herkules Poirot? O tak, wiem o nim wszystko.
- NaprawdÄ™ jest detektywem?
- Moja droga, jest strasznie sławny. I okropnie
przebiegły.
- Więc może wykryje, że on tego ostatecznie nie
zrobił. -Kto?
- Ten... lokator. James Bentley. Och, naprawdÄ™ mam
nadzieję, że go wypuszczą.
- Doprawdy? Dlaczego?
- Bo nie chcę, żeby to był on. Nigdy nie chciałam,
żeby to był on.
Pani Oliver popatrzyła na nią ciekawie, zaskoczona,
namiętnością w jej głosie.
- Zdała go pani?
- Nie - odpowiedziała powoli Deirdre - nie znałam go.
Ale kiedyś Ben wsadził nogę w jakąś paść i on mi
pomógł go uwolnić. I chwilę rozmawialiśmy...
- Jaki był?
- Okropnie samotny. Właśnie umarła mu matka.
Strasznie kochał matkę.
- I pani kocha swoją? - domyślnie zapytała pani
Oliver.
- Tak. Dlatego zrozumiałam. To znaczy,
zrozumiałam, jak się czuje. Widzi pani, matka i ja...
mamy tylko siebie.
- Zdaje mi się, że Robin mi mówił, że ma pani
ojczyma. Deirdre powiedziała z goryczą:
- O tak, mam ojczyma.
Pani Oliver zauważyła mgliście:
- To nie to samo, prawda, co własny ojciec? Pamięta
pani własnego ojca?
- Nie, umarł, zanim się urodziłam. Matka wyszła za
pana Wetherby, kiedy miałam cztery lata. Ja...
zawsze go nienawidziłam. A matka... - Urwała, po
czym powiedziała: -Matka miała bardzo smutne
życie. Nie zaznała ani współczucia, ani zrozumienia.
Ojczym to człowiek całkowicie pozbawiony uczuć,
bezwzględny i zimny.
Pani Oliver skinęła głową i mruknęła:
- Ten James Bentley wcale mi nie wyglÄ…da na
zbrodniarza.
- Nigdy nie przypuszczałam, że policja aresztuje
właśnie jego. Jestem pewna, że to musiał być jakiś
włóczęga. Szwendają się tu czasem straszne typy. To
musiał być jeden z nich.
Pani Oliver powiedziała tonem pocieszenia:
- Może Herkules Poirot odkryje prawdę.
- Tak, może...
Skręciła nagle w furtkę Zagrody Myśliwego.
Pani Oliver popatrzyła za nią dłuższą chwilę, po
czym wyjęła z torebki notesik. Zapisała w nim: "Nie
Deirdre Henderson", i tak mocno podkreśliła "nie",
że złamał jej się ołówek.
III
W połowie drogi na wzgórze spotkała Robina
Upwarda z przystojną młodą platynową blondynką.
Robin przedstawił je sobie.
- To nasza wspaniała Ariadnę Oliver, Eve -
powiedział. - Moja droga, nie wiem, jak ona to robi.
WyglÄ…da tak dobrotliwie, nieprawda? Wcale nie tak,
jakby się tarzała w zbrodni. To jest Eve Carpenter.
Jej mąż będzie naszym następnym posłem do
parlamentu. Obecny, sir George Cartwright, to
zupełny ramol, biedny staruszek. Zaczaja się za
drzwiami na młode dziewczyny.
- Robin, nie wolno ci wymyślać takich strasznych
Å‚garstw. Skompromitujesz partiÄ™.
- 1 dlaczego miałbym się o to troszczyć? To nie moja
partia. Ja jestem liberałem. To jedyna partia, do
jakiej można dziś należeć, naprawdę niewielka i
dobrana, i bez szansy na zwycięstwo. Uwielbiam
przegrane sprawy.
I dodał, zwracając się do pani Oliver:
- Eve chce, żebyśmy dziś wieczorem przyszli na
drinka. Coś w rodzaju przyjęcia na twoją cześć,
Ariadnę. Wiesz, chcą spojrzeć niebezpieczeństwu w
oczy. To szalenie podniecające mieć cię tutaj. Nie
mogłabyś miejscem swojego następnego morderstwa
zrobić Broadhinny?
- Och, proszę to zrobić, pani Oliver - powiedziała
Eve Carpenter.
- Z łatwością przeniesiesz tu Svena Hjersona -
powiedział Robin. - Może jak Herkules Poirot
zamieszkać w gościnnym domu Summerhayesów.
Właśnie tam idziemy, bo powiedziałem Eve, że
Herkules Poirot to równie wielka sława w swojej
specjalności jak ty jesteś w swojej, a ona mówi, że
wczoraj była dla niego niezbyt uprzejma, więc i jego
chce zaprosić na to przyjęcie. Ale na serio, moja
droga, postaraj się, żeby twoje następne morderstwo
zdarzyło się w Broadhinny. Wszyscy tu będziemy się
pasjonować.
- Och, proszę to zrobić, pani Oliver. Ubawimy się -
powiedziała Eve Carpenter.
- Kogo zrobimy mordercą, a kogo ofiarą? - spytał
Robin.
- Kto u państwa teraz sprząta? - spytała pani Oliver.
- Och, kochanie, nie tego rodzaju morderstwo. Takie
nudne. Nie, myślę, że świetną ofiarą byłaby nasza
Eve. Powiedzmy, uduszona własną nylonową
pończochą. Nie, to już było. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl