[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Colina mam psa o dużych zdolnościach, które daleko go zaprowadzą. Zawsze miał zna-
komitą pamięć. Potrafi powtórzyć panu, nawet kilka dni pózniej, słyszaną rozmowę.
Powtórzy ją ściśle, a nie jak większość z nas, tylko w ogólnym zarysie. Dla przykładu:
on nie mówi  pocztę przyniesiono dwadzieścia po jedenastej , zamiast opisu zdarzenia,
mianowicie, że ktoś zapukał do drzwi i wszedł do pokoju z listami w ręce. To jest bar-
dzo ważne. To znaczy, że obaj słyszeliśmy i widzieliśmy to samo.
 Tylko biedny pies nie umie dedukować?
 A więc, mam fakty, tyle ile to jest możliwe. Jestem wprowadzony. To twoje okre-
ślenie? Kiedy Colin relacjonował mi tę historię, uderzył mnie natychmiast jej niere-
alny charakter. Cztery zegary, wszystkie śpieszące się o przeszło godzinę wniesiono do
domu bez wiedzy właściciela, przynajmniej według jego słów. Dlaczego mamy wierzyć
we wszystko, co się nam mówi, zanim sprawdzimy zeznania?
 Pański umysł pracuje w taki sam sposób jak mój  rzekł Hardcastle z aprobatą.
 Na podłodze leży mężczyzna  szacownie wyglądający, starszy mężczyzna.
Nikt nie wie, kim jest (lub wszyscy tak twierdzą). W kieszeni ma wizytówkę z nazwi-
skiem R.H. Curry, Denvers Street 7, Stołeczne Towarzystwo Ubezpieczeń. Ale Stołeczne
Towarzystwo Ubezpieczeń nie istnieje i, jak się zdaje, pan Curry również. Nie ma
Denvers Street. Jest to dowód negatywny, ale jednak dowód. Idziemy dalej. Za dziesięć
druga agencja biurowa otrzymała rzekome zamówienie od panny Millicent Pebmarsh,
by wysÅ‚ać stenogra4àÄ™ na Wilbraham Crescent, na trzeciÄ…. ChodziÅ‚o specjalnie o pannÄ™
Sheilę Webb. Panna Webb została wysłana. Przybyła na miejsce parę minut przed trze-
171
cią; zgodnie z instrukcją weszła do bawialni, znajdując tam na podłodze martwego
mężczyznę. Wybiegła z domu, krzycząc i rzuciła się w ramiona pewnego młodego czło-
wieka.
Poirot przerwał i spojrzał na mnie. Potwierdziłem:
 Wchodzi nasz młody bohater.
 Widzisz  rzekł Poirot.  Nie potrafisz oprzeć się użyciu żartobliwego tonu,
kiedy mówisz o tym. Cała historia jest melodramatyczna, dziwaczna i zupełnie niere-
alna. Przypomina historyjki z książek Garry ego Gregsona. Wspomnę, że w momencie
przybycia Colina z tą opowieścią rozpocząłem przegląd autorów powieści kryminal-
nych z ostatnich sześćdziesięciu lat. Niezmiernie interesujące. Pozwala na przyjrzenie się
współczesnym zbrodniom w świetle fikcji. Kiedy stwierdzam, że pies nie szczekał, wtedy
gdy powinien, powiadam:  Ha! Zbrodnia w stylu Sherlocka Holmesa! . Podobnie, jeśli
zwłoki znaleziono w dokładnie zamkniętym pokoju, mówię naturalnie:  Ha! Przypadek
Dicksona Carra! . Jest jeszcze moja przyjaciółka, pani Oliver. Gdybym znalazł& ale nie
powiem więcej. Rozumiecie, o co mi chodzi? Jeśli przedstawia się zbrodnię w tak szale-
nie nieprawdopodobnych okolicznościach, natychmiast opanowuje człowieka myśl, że
ta książka jest nieprawdziwa. Wszystko jest nierealne. Niestety, nie można tak powie-
dzieć w przypadku waszej historii. To się z d ar z y ł o naprawdę. Daje to dużo do myśle-
nia.
Hardcastle wyłożyłby sprawę inaczej, ale zgadzał się z tą opinią i przytaknął żywo.
Poirot ciÄ…gnÄ…Å‚:
 Jest to jakby przeciwieństwo chestertonowskiego  Gdzie ukryć liść? W lesie.
Gdzie ukryć kamyk? Na plaży . Tutaj mamy wybryk, fantazję, teatralność. Jeśli będę
imitował dalej Chestertona:  gdzie kobieta w średnim wieku ukrywa więdnącą urodę? ,
nie odpowiadam  między innymi więdnącymi twarzami w średnim wieku . Wcale nie.
Ukrywa ją pod makijażem, pod różem i tuszem, wśród eleganckich futer, w które się
otula, w biżuterii na szyi i w uszach. Podąża pan za moją myślą?
 No&  powiedział inspektor, tając fakt, że niezupełnie nadąża.
 A to dlatego, że ludzie będą patrzeć na futra i biżuterię, fryzurę i haute couture
i nie zwrócą uwagi, do kogo jest podobna kobieta! Powiedziałem zatem do mego przy-
jaciela Colina:  skoro to morderstwo ma tyle dziwacznych ozdóbek, mających rozpro-
szyć uwagę, to musi być bardzo proste . Tak rzekłem?
 Tak jest  odparłem.  Wciąż jednak nie wiem, dlaczego miałbyś mieć rację.
 Na to musisz poczekać. Odrzucamy więc ozdóbki i docieramy do sedna. Zabito
mężczyznę. Dlaczego? I kim on jest? Odpowiedz na pierwsze pytanie zależy oczywi-
ście od odpowiedzi na drugie. I dopóki nie uzyskamy tych odpowiedzi, nie zaczniemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl