[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podrzutami upadła wstecz bez słowa, rozciągając się przepychem nagiego ciała w poprzek łóżka.
- Jezus, Maria! - krzyknęła pokojówka, przeszywając go nienawistnymi oczyma. - Co pan tutaj
wyprawia?
I rzuciła się do ratowania pani. Lecz Pomian wściekłym ruchem odtrącił ją od omdlałej.
- Wynoś się stąd natychmiast! Obejdzie się tu bez ciebie! - I nie zważając już na protesty
rozzuchwalonej dziewczyny, zaczął cucić kochankę solami z podręcznej apteczki. Gdy po kilku
sekundach otworzyła półprzytomne oczy, powierzył ją opiece ponuro obserwującej jego ruchy
Justynki.
- A język radzę ci trzymać za zębami - rzekł jej po prostu na odchodnym. - Pani potrzebuje teraz
spokoju. Zabraniam ci drażnić ją w jakikolwiek sposób. Pamiętaj! - dodał tonem grozby. - Bo cała
ta historia może się dla ciebie bardzo smutno skończyć!
I szybko ubrawszy się, wyszedł.
65
ZÅ‚a godzina
W niespełna tydzień po przykrej scenie otrzymał list, w którym jak gdyby nigdy nic zapraszała
go na przyjacielską herbatkę". List po przeczytaniu spalił, a z zaproszenia naturalnie nie
skorzystał. W dwa dni potem przyszedł list drugi, zdradzający objawy pewnej skruchy. Amelia
prosiła, by się więcej nie dąsał" i puścił w niepamięć dziecinne w istocie rzeczy nieporozumienie".
Nazwała go przy tym dużym dzieckiem, które nie rozumie się na żartach".
Gdy i na to wezwanie pozostał nieczułym, uderzyła po raz trzeci w ton pokory i prośby: w
słowach pełnych żalu błagała o przebaczenie. I na ten list nie odpowiedział. Wtedy przyszła do
niego sama w porze popołudniowej, koło trzeciej, kiedy go można było zawsze zastać w domu.
Ujrzawszy jej twarz zmienionÄ…, jakÄ…Å› dziwnie drobnÄ… i wyszczuplonÄ… z parÄ… cudnych,
błyszczących gorączkowo oczu, uczuł niby wyrzut sumienia i długo trzymał w objęciach tulącą mu
siÄ™ do piersi.
I zrozumieli wtedy oboje, że chwila ta była narodzinami ich miłości.
Amelia zmieniła się do niepoznania. Namiętność jej, przedtem zaborcza i dzika, nabrała
odcienia słodyczy i głębokiego liryzmu. I w domu jej zaszły w czasie trzytygodniowej nieobecności
Pomiana znamienne zmiany. Po gwałtownej scenie z Justynką oddaliła ją ze służby. Miejsce
dorodnej pokojówki zajęła kobieta już starsza, poważna, lubo trochę tetryczna.
Wiadomość ta ucieszyła go bardzo, gdyż widział w tym niewątpliwy zwrot ku zdrowym,
normalnym stosunkom.
Powoli atmosfera oczyszczała się z nalotów wrogiej mu i wstrętnej jazni, której dominujący
wpływ ciążył dotychczas na wszystkim tym, co dotyczyło Amelii.
Od krytycznego popołudnia, które ich znów zbliżyło ku sobie, nastąpiło w ich stosunku
rozstrzygające przesilenie. Zmieniły się upodobania, nabrały zupełnie innego charakteru ich
rozmowy i rozrywki. Zaszło piękne i rzadkie zjawisko, które on nazwał po czasie spirytualizacją
żądzy". Cudowny ptak miłości zawitał wprawdzie pózno do ich ogrodu, lecz za to pieśń, którą im
zanucił, była tym czystszą, tym silniej uczuciem wezbraną...
Pewnego dnia Pomian, wszedłszy do jej buduaru, z przyjemnością zastał ją przy lekturze
Dzikiej kaczki.
- Czytujesz chętnie Ibsena? - zapytał uśmiechając się zadowolony.
- Tak mi go zachwalałeś, że nie mogłam się oprzeć pokusie.
- No i?
- Potężny i głęboki. Za głęboki dla mnie - rzekła z pokorą, kładąc mu głowę na ramieniu. -
Będziesz mi musiał niejedno wytłumaczyć.
- Wybornie! Będziemy czytali razem. A potem pójdziemy do teatru oglądać dzieło wielkiego
starca. Właśnie komunikaty zapowiadają wznowienie całego cyklu.
- Doskonale!
- Ale, ale! Przedtem możesz poznać głęboki utwór innego norweskiego pisarza. Jutro grają
66
64
Bjdrnsona Ponad siły . Będzie to znakomite przygotowanie do rzeczy trudniejszych, jakimi są
wizje sceniczne Henryka Ibsena. No, cóż? Pójdziesz?
- Z prawdziwą ochotą, mój ty słodki nauczycielu!
I poszli nazajutrz wieczorem do teatru.
Wrażenie, jakie zrobił dramat na Amelii, było ogromne. Wychowana pod troskliwym okiem" śp.
męża niemal wyłącznie na banalnych farsach i komediach francuskich lub też na domorosłych,
zapatrzonych na tamte sztuczydłach, odetchnęła w szlachetnej i czystej atmosferze prawdziwego
piękna. Zwłaszcza zakończenie części pierwszej wstrząsnęło nią do głębi. Utwór wielkiego
dramaturga poruszył w jej bogatej i pełnej nie odkrytych dotąd możliwości duszy nowe, nie
przeczuwane przez niÄ… struny. DrzemiÄ…ce od lat pytania, zbywane zwykle przez PraderÄ™
uśmiechem ironii lub lekceważącym wzruszeniem ramion, zmartwychwstały pod ożywczym
tchnieniem wielkiej sztuki. Przez parę najbliższych dni żywo omawiała z ukochanym poruszone w
dramacie zagadnienia.
- Ostatecznie jednak - zauważyła pod koniec dyskusji - stajemy na rozdrożu. Pastor, zdobywszy
się na nadludzki wysiłek woli, którym dzwignął z łoża chorą śmiertelnie żonę, ginie zdławiony
szponami okrutnej wątpliwości. Przez chwilę zdaje się, że przebiega scenę olśniewająca
błyskawica cudu - rozchylają się tajemnicze podwoje, odsłaniają dreszczem przejmujące
perspektywy zaświatów... Niestety, jest to tylko moment.
- Boga nikt nie widział, Amelio - a ten, kto Go ujrzał, przypłacił to życiem lub... rozumem. Ideał
jest w śmierci, w nieokreśleniu... A jednak sam fakt, że ta ciężko chora kobieta powstała z łoża
boleści na wezwanie dzwonu, który o n rozkołysał, mówi mi dużo, bardzo dużo, Może więcej, niż
przypuszczał sam dramaturg.
- Zwiadczy o potędze woli jej męża.
- Tak, tak - tak to się mówi. Wola, sugestia... piękne, naukowo" brzmiące ogólniki. Dla mnie jest
on dowodem, że tkwią w nas tajemnicze moce, które przełamując prawa fizyczne, trwają
zwycięsko i poza rubieżami życia i śmierci. Dla mnie ta scena końcowa, poprzedzająca
bezpośrednio tragiczny zgon pastora, świadczy o istnieniu w duszy ludzkiej sił, które nie giną i nie
rozwiewają się z rozkładem naszej ziemskiej powłoki. Człowiek jest istotą nieśmiertelną, Amelio!
- Słuchała w zamyśleniu. Kazik nie wierzył w życie po śmierci - rzekła nagle tonem sprzeciwu - i
wyśmiewał tych, co okazywali skłonność do transcendentalnych mrzonek. A przecież miał umysł
potężny.
- To jeszcze nie kwestia. Taki Pitagoras, Platon, Dante, Szekspir, SÅ‚owacki lub Dostojewski byli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 2
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 5
- McDowell Josh Jezus więcej niż cieśla
- Flux Stephen Baxter
- Busch, Sandra The Tsar of Moscow
- The First Civilization
- Kowalewski_WćąĂ˘Â€Âšodzimierz_ _Bóg_zapśÂ‚acz
- Carlos Ruiz Zafon śÂšwiatśÂ‚a WrześÂ›nia
- Christie Agatha Morderstwo na plebanii
- Anthony, Piers Adept 5 Robot Adept
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl