[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ach! znalezć kąt swobodny i nabrać swobodnej myśli, aby móc pisać... Raz
nareszcie porzucić wszystko i oddać się li tylko sztuce. Trzeba koniecznie,
nieubłaganie trzeba już zacząć. Jutro kończę lat dwadzieścia cztery i jestem
takim-niczym, że zero na określenie mnie jest niezmierzoną wielkością.
Czytałem dziś w cukierni świeżej powieści Sienkiewicza początek.* Coś
współczesnego, a więc rzecz ciekawa... Nowela! Dowcipkująca nowela... Dziwoląg,
jak na Sienkiewicza.
Przeklęte miasto! Zaledwie się tu zjawiłem, już zaczyna mię tłuc stara znajoma
febris, jak mawiał Zagłoba. Nerwowy ból głowy tak mi nie na rękę przy
projektowanej dziś jezdzie, że strach. Gdzie to dobra, kochana, zdrowa wieś? Tu
ani wicher nie umie być tak gwałtownym, ani słońce tak gorącym jak tam, na
równinach. Duszne podwórze,
KIELCE, 1888
261
smrodliwe zapachy i ta ciasnota przeklęta, ten brak powietrza odbierają mi siły
i przyprawiają o chorobę. Ach, gdy-byż to żyć na wsi! Gdy widzę, że ktoś jezdzi
konno, ogarnia mię diabelna zazdrość...
Wieczór. Nie jadę dziś, gdyż mam ogromną gorączkę, febrę, ból głowy. Co za
fatalność! Dziś wieczorem była panna Romana B., sierota obecnie. Byliśmy dawniej
sąsiadami. W przeciągu dwu miesięcy umarł jej ojciec i matka. Została sama jedna
na łasce jakiejś ciotki. Opowiadała mi ze łzami swą dolę. Ma lat szesnaście i
jest ładniutka, szczególniej włosy długie niezmiernie upiększają ją. Gibka i
miła, gdy mówi, że zostanie szaretką, bo świat jej zbrzydł... Osłania ją
sieroctwo, ale my jesteśmy podli, pomimo świadomości, że ją osłania sieroctwo.
Dlaczego na przykład patrzałem jej w oczy, udając zachwyconego?... Dlatego
jedynie, aby zobaczyć, że się ładnie rumieni i błądzi oczami unikając
spojrzenia. Moralność męską stanowi niemożność lub co lepsza kij obrończy, jaki
czujemy poza kobietą bezbronną. Znie-prawić można jednym spojrzeniem, zbałamucić
jednym uściśnięciem ręki. Taki już świat a kto go zdoła naprawić?
15 pazdziernika (poniedz.).
Jeszcze w Kielcach! Jestem chory, wczoraj było tak ze mną zle, że nie mogło być
ani mowy o wyjezdzie. Dziś byłem u doktora L.* Zapewnia mię, że płuca są
zupełnie zdrowe, i wskazuje na obrzmienie śledziony. China* i salicylan sodu
mają mię uzdrowić.
Wczorajszą wizytę u Bronisława pamiętać będę dobrze. Co za piekielne
upokorzenie, a wszystko z winy Kostka *, który mię tam ciągnął gwałtownie. Sam
byłbym plunął i poszedł. Wyrafinowana potwornie uprzejmość w doręczeniu
pożyczki, jakiej nie hipotekuje nic równa się niemal obel-
262
DZIENNIKI, TOMIK XVIII
dze, lecz trzeba ją znieść w milczeniu aż do chwili, gdy można będzie zwrócić to
świństwo.
Byłem u państwa %7ł., romansowałem z panną Celiną. Niemożliwe prowadzi się z nią
rozhowory. Najłatwiej idzie rzecz o prostytucji, o ateizmach rozmaitych, o
Przeglądzie Tygodniowym" i powieściach Bourgeta. Po wrażeniu uczynionym przez
Helenkę Celina wydaje się marnie. Co mi za kobieta, w przytomności której ja nie
potrzebuję się krępować, mogę rozpuszczać paradoksy półświatkowe, wiedząc a
priori, że interlokutorka za parę godzin będzie udawała dewotkę? Zresztą lubię
całować ją po rękach ślicznych, delikatnych, arystokratycznie długich, i te
nagradzajÄ… mi jej pleciugostwo.
Jeśli nie spotykam się ze starymi kolegami, którzy bądz pukają w klawisz
telegraficzny, bÄ…dz debiutujÄ… w sÄ…dzie jako pomocnicy sekretarza" to siedzÄ™ w
cukierni na Dużej ulicy i czytam piśmidełka. Guy de Maupassant pisze w Kraju"
studium o powieści.* Rzecz nader dla mnie interesująca, gdyż napada właśnie na
brak krytyki w krytyce. Talent to tyle, co oryginalność, i jaV o aki krytyk ma
prawo sądzić. Pisz jak chcesz, byleby \\ utworach twoich była prawda oto całe
prawo. Ode rnnu: może spodziewać się czytelnik jedynej jeszcze rzeczy, tej że
podniosę go patriotycznie. Nic więcej. Rozwesel mię, zabaw mię, rozczul mię, ucz
mię cierpieć, podnieś mię moralnie, pokaż mi skra-weczek poezji, życia,
namiętności oto czego woła każde, na swój sposób, z czytających. Niech inni
spełniają te wymagania...
16 pazdziernika.
Wstałem dziś o pierwszej po południu zaledwie tak jestem słaby. Bok cały boli
mię pomimo stosowania rozmaitych środków doktorskich i domowych. Co będzie,
dalej?
KIELCE, 1888
Przeczuwam, że wisi nade mną jakiś miecz Damoklesa, ale jestem spokojny...
Jeszcze parę lat życia, możliwa jakaś pozycja, abym zdołał wykończyć zamierzone
roboty, coś zrobić przecie to i nie chcę więcej. Jeśli zdrów będę, zaraz po
przyjezdzie do Warszawy myślę przerobić moją nowelę Z teki obiektywisty dać
nowy tytuł i sumienniej obrobić. Dam ją do Głosu". Pan Wiślicki dość ją
chwalił*... Warto bądz co bądz dowiedzieć się, co na to powiedzą w Głosie".
Wasilkowski dawał mi co do niej wskazówki* i według nich przerobię.
Wczorajszy wieczór znowu u państwa %7ł. Zaproszony zostałem przez Celinę. Gdyśmy
przyszli, w pokoiku mojej przyjaciółki, staruszki pani K.*, zastaliśmy panią
doktorową L.* Smutny pokoik chorej zamienia się w wesołe zacisze; choć wiatr
bije w szyby tam ciepło jest i miło, wesoła rozmowa jak rój motyli w dzień
wiosenny przebiega z przedmiotu na przedmiot, przeplatana śmiechem prześlicznej
doktorowej. Obserwowałem ją ze ścisłością antykwariusza.
Jakaż śliczna! Oczy ma nader podobne do oczu pani Heleny, cokolwiek tylko
bledsze, lecz za to oprawa tych oczu jest niewymownie piękną. Wydaje się, że
nieustannie toną we łzach, dlatego też wydają się tak smutnymi. Gdy mówi do
kogoś zwraca się całą swą osobą z żywością i odwagą osób pięknych. Można jej
pozazdrościć pewności ruchów i czarodziejstwa wymowy. Mogłoby się zdawać, że
kokietuje nieustannie tymczasem to jej sposób patrzenia... Cóż za włosy
olbrzymie, obciążające tę klasyczną głowę tak niemiłosiernie; jest ich takie
bogactwo, że nie wiadomo, co podziwiać pierwej oczy czy włosy, brwi jak lekkie
łuki czy ten nieopisanie piękny profil, linią tego noska, prostego jak
naciągnięta cięciwa, zdolnego tyle się zginać, gdy się śmieją usta, ile się
właśnie zgina dotknięta palcem cięciwa. A owal twarzy! Co za linie, jak one się
nazywajÄ…, jak je
264
DZIENNIKI, TOMIK XVIII
opisać? Urąga ta piękność wszelkiemu opisowi, drwi z zamiaru pochwycenia choćby
szczegółów a ta całość, ta talia dojrzałej piękności, uśmiechająca się ciepłem
rozkosznych marzeń! Z lubością ogarniasz ją wzrokiem, a wzrok, pociągany
gwałtowną siłą atrakcji, wznosi się ku oczom tej bogini... Ileż byś dał za jedno
spojrzenie tych oczu, za jeden uśmiech tych ust, ofiarowany tobie!... Nie patrzą
te oczy dumnie ani zimno owszem, są zagadkowo ośmielające, gdy się uparcie w
nie wpatrywać (a oddawałem się temu sportowi przy kolacji), lecz cóż? Takich
jak ja może pani Wanda mieć setki na kolanach, choć odpowiada na spojrzenia
pokorne: nie bój się, bądz śmielszy, nie jestem tak straszna...
Jest wesoła i blaguje jak agent bankierski. Nie wierzyłbym jej za grosz i nie
chciałbym być mężem, lecz dałbym pół życia, abym mógł być kochankiem choćby
przez trzy noce...
Mimo te pragnienia, marzenia Ud. wolÄ™ tysiÄ…c razy mojÄ… HelenkÄ™ z Dmosic...
Tamtej mógłbym wierzyć, że mię pokocha.
Człowieka, w którym gaśnie duch narodowy, pozi icie po tym, że staje się głuchym
na rozpaczliwe lamenta swego narodu. Nć.ród daremnie woła: litości! Człowiek
taki odpowiada w swej duszy: nie ma litości! I zamienia się w istotę kamienną.
Błahe jego myśli zasłaniają mu całą sumę idei, którymi się kieruje ogół
obywateli. Nienawidzi on Judu, który staje się zagadką dla niego, bo czyż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Hoffmanowa Klementyna Dziennik Franciszki Krasińskiej
- Grabiński Stefan Cień Bafometa
- Dali Salvador Dziennik Geniusza
- Ĺťeromski S. Duma o hetmanie i inne opowiadania
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 2
- Christie Agatha Pani McGinty nie śźyje
- Krentz Jayne Ann Eclipse Bay 02 śÂšwit nad zatokć…
- Jan PaweśÂ‚ II 1981.09.14 encyklika Laborem Exercens 2
- Hohlbein, Wolfgang Charity 08 Der Spinnenkrieg(1)
- Fred Saberhagen Dracula 03 Vlad Tapes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninetynine.opx.pl