[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żartować i sprawa się urywa. A ja czuję się równie niepewnie jak w święta.
Czego ode mnie oczekujesz po ślubie? %7łe dalej będę pracować jako
dietetyczka? Czy że będę siedzieć w domu, czekając na twój powrót, a od
czasu do czasu polecimy gdzieÅ› razem?
Zmarszczył brwi.
- To ostatnie rozwiÄ…zanie mi siÄ™ podoba.
- Ale mnie nie. Nie mogę przez cały czas siedzieć bezczynnie, a poza
tym nie potrafię przywyknąć do ciągłych rozstań. Jesteś wszędzie, tylko nie
w domu.
- To wina zaległości w pracy. Wiem, że nie najlepiej to wygląda, ale nie
zawsze jestem taki zajęty.
Zsunęła pierścionek z palca.
- Chyba nie wiesz tak naprawdÄ™, czego chcesz. Teraz akurat chcesz mnie,
bo stanowiÄ™ dla ciebie wyzwanie.
Pobladł i gwałtownie wciągnął powietrze.
- Jak możesz tak mówić, po tym wszystkim, co nas łączy!
- Kocham cię, ale myślę, że nie znasz własnego serca. Ja znam siebie
dobrze; jeśli ustąpię i pozbędę się wątpliwości, wiem, iż moja miłość stanie
siÄ™ bezgraniczna.
- Gdzie się podziała twoja ufność? - burknął.
- Nie brakuje mi zaufania. Chcę mieć męża, który spędzałby z rodziną
sporo czasu. Ciebie ciÄ…gle nie ma.
- Mówiłem ci, że w tej chwili pracuję więcej niż zwykle.
- Ken, masz trzy domy. Ja chcę mieć jeden i męża, który wraca na noc, a
nie spędza życia nad połową Stanów Zjednoczonych. Miałam dużo czasu,
żeby to przemyśleć. Możemy się dalej spotykać, ale niech to nie będzie
RS
88
sprawa oficjalna. Dajmy sobie czas, aby naprawdę się poznać i zdecydować,
czy do siebie pasujemy.
Włożyła mu pierścionek do ręki. Zerknął na zegarek. Kamila widziała, że
jest zły.
- Muszę już jechać. - Wstał i poszedł po płaszcz. Po chwili wrócił. -
Pozwolisz się pocałować na do widzenia?
- Oczywiście - wyszeptała. Zacisnęła powieki i bardzo mocno objęła go
za szyjÄ™.
- Płaczesz i to tylko dlatego, że masz głowę przepełnioną jakimiś
bzdurami.
- To nie bzdury, że chcę, byś był ze mną, żebyś się zastanowił i zdobył
pewność. - Pocałowała go, uniemożliwiając mu odpowiedz.
Zaklął i zrzucił płaszcz. Był wściekły, zrozpaczony i zniecierpliwiony.
Nie przywykł do takich dyskusji. Czuł się zraniony i to doprowadzało go do
wściekłości.
- Cholera, spóznię się na samolot! Stoisz tu, płaczesz i mówisz, że mnie
kochasz, a równocześnie jesteś absolutnie pewna, że nie znam sam siebie i
że cię nie kocham!
- Pędz na samolot! Nie masz czasu.
- Kamilo - zaczął powoli - mówiłem ci, że akurat teraz mam straszliwy
nawał pracy, nie mogę więc spędzać z tobą tyle czasu, co w święta, a gardzę
półśrodkami. Wyjdziesz za mnie?
Zapadła cisza. Kamila wiedziała, że stawia jej ultimatum. Potrząsnęła
głową.
- Teraz nie mogę powiedzieć: tak.
- To znaczy: nie. - Pochylił się do przodu. Pocałował ją lekko i szybko.
- %7Å‚egnaj, Kamilo,
RS
89
ROZDZIAA JEDENASTY
Patrzyła, jak odchodził rozgniewany. Ciemny płaszcz odcinał się
wyraznie na tle bieli. Słyszała tylko skrzypienie śniegu pod jego butami.
Ten obraz, jak wiele innych, miała już wyryty w pamięci: czarny, wynajęty
samochód, smugi świateł reflektorów rzucane na zaspy śnieżne, Drifter
drepczący koło jej nóg.
Niezależnie od tego jak bardzo go zraniła, czuła, że postąpiła słusznie.
Jeżeli Ken kochają tak jak ona jego, to powróci. Może nie od razu, ale
któregoś dnia pojawi się znowu. Jeżeli nie, to lepiej było odkryć prawdę
teraz, zanim zdążyli się pobrać i mieć dzieci. Zamknęła drzwi i poszła w
głąb domu. Czuła napływające do oczu łzy.
W następnym tygodniu ból stał się jeszcze większy. Tęskniła za nim
bardziej, niż mogła się tego spodziewać. W gazecie zauważyła jego zdjęcie i
przeczytała artykuł informujący o przeniesieniu głównego biura firmy do
Denver. W następnym tygodniu natknęła się na Kena, gdy jadła obiad z
Claire. Ujrzała go wchodzącego właśnie z piękną blondynką.
Serce na chwilę zamarło. Nic już nie istniało; ani muzyka z fortepianu,
szczęk naczyń, rozmowy. Był tylko Ken, jeszcze bardziej przystojny niż
wcześniej. Ciemne włosy zaczesane w gładkie fale, biała koszula
podkreślająca opaleniznę, ciemny garnitur i płaszcz odznaczały się
elegancją. Na szyi miał szalik, który podarowała mu na Gwiazdkę Kamila.
Zapomniała o Claire i stała bez mchu, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Przebiegł wzrokiem salę, aż ją odnalazł. Powiedział coś do blondynki, ona
skinęła głową i Ken ruszył w stronę Kamili.
- Sekundę, Claire, zaraz do ciebie wracam - wydusiła z siebie Kamila, nie
odrywajÄ…c oczu od ukochanego.
- Co? Dobrze, zaczekam na zewnątrz i rozgrzeję samochód.
- Jak się masz? - zapytał Ken.
- Zwietnie - odpowiedziała cicho.
- Wszystko w porzÄ…dku?
- Tak.
Poza tym cię uwielbiam, pragnę i za tobą tęsknię.
- Czytałam w gazecie, że przenosisz firmę tutaj.
- Tak. I sprzedaję mój duży dom. Przestał mnie zachwycać.
Czuła się oszołomiona tą wiadomością. Nastała niezręczna cisza i
wreszcie Kamila odezwała się:
- Miło było cię spotkać.
- Mnie również.
RS
90
Czując na sobie jego wzrok, pchnęła drzwi, wyszła i wsiadła do
samochodu Claire, dotknięta bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Ból stał się jeszcze większy, gdy ponownie natknęła się na niego w kinie,
w towarzystwie tej samej blondynki. Kamila przyszła ze swoją koleżanką z
przytułku, Mary White. Kiedy stały w holu, czekając na seans, Mary
zauważyła nagle:
- Twój facet tu jest. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl