[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do gruntownego sporu, gdy właśnie zjawił się Swojski.
 Za wcześnie przyszedłeś, Buba  westchnęła pani Barbara  przerwałeś nam bardzo
interesujÄ…cÄ… rozmowÄ™.
Przywitał się wesoło i prosił, by sobie nie przeszkadzali, lecz pani domu potrząsnęła
głową:
 Nie, Buba, wolimy odłożyć to sobie na inny dzień. Zaraz po moim powrocie z Norwegii
pan Domaszko musi mnie odwiedzić. Co prawda praktyczna strona zagadnienia, jak
przypuszczam, zdezaktualizuje się do tego czasu  uśmiechnęła się  ale nam głównie chodzi
133
o teorię. Nieprawdaż?
 Jak to?  zapytał Swojski  zamierzasz... pani zamierza wyjechać?
 Tak, pojutrze wyjeżdżam. Nie znoszę tych upałów. I mój drogi, nie utrudniaj sobie
konwersacji przez tytułowanie mnie panią. Pan Domaszko wie równie dobrze, jak i wszyscy,
że mamy dostateczne powody do nazywania siebie po imieniu.
Swojski roześmiał się:
 Dobrze, aniele.
Widocznie wiedział, że ten epitet wprawi ją w dobry humor. Istotnie zaśmiała się długim
cichym śmiechem:
 Przepadam za tymi naiwnymi pieszczotliwościami. Niech pan sobie wyobrazi, że Buba
nazwał mnie raz kwiatuszkiem... śmiałam się do łez.
 Oklepane określenia mają też swoją rację bytu  zakonkludował Swojski.
 Nieraz zastanawiałam się  mówiła pani Krotyszowa  jak smutny los czeka przyszłe
pokolenia. Ludzie inteligentni będą musieli przestać w ogóle rozmawiać.
 Czy dlatego, że wszystkie słowa wyświechtują się?
 Słowa i zwroty. Już dziś śmieszą nas niektóre wyrazy, które do niedawna miały swoją
wzniosłą i piękną treść.
 Zdewaluowały się  zauważył Józef  zmieniło się życie i wraz z przeszłością minął ich
sens.
 Więcej niż sens, minęła ich potrzeba. Dziś, gdy czytamy czyjś patetyczny list lub książkę
napisaną stylem tak zwanym literackim, ogarnia nas politowanie. Toteż ubiegamy się o
prostotę w wypowiadaniu swoich myśli. Nieraz sama siebie przyłapuję na jakimś komicznym
zdaniu, którego pretensjonalność spostrzegam. W każdym razie język nasz ubożeje
nieprawdopodobnie szybko. Obawiam się, że za lat sto nawet i kochankowie będą się
porozumiewali wyłącznie monosylabami.
 Chyba ta dziedzina słownictwa nie ulegnie zmianie  z przekonaniem powiedział Józef.
Pani Barbara potrząsnęła głową:
 Myli się pan. Czy może pan wyobrazić siebie na przykład, mówiącego do kobiety, do
której czuje pan najżywszy pociąg: ukochana!
 Hm  to zależy od... nastroju, sądzę.
 Raczej od poczucia komizmu. Albo, czyż nie wyda się panu śmiesznym wiersz, którym
rozczulano się tak niedawno, który wpisywano naszym matkom do albumów:  i dziwię się
tylko, że kwiaty pod twymi stopami nie rosną ?...
 Mnie się zdaje  wtrącił Swojski  że wszystko zależy od prawdy, jaką wkładamy w
słowa.
 Dobrze, Buba, ale trzeba, by osoba, do której słowa są skierowane, najpierw odkryła ich
prawdę, a potem usłyszała brzmienie.
 Są takie osoby  skromnie zauważył Józef.
 Oczywiście, skoro widzą najpierw treść.
 Nie, skoro są obojętne na formę  sprostowała pani Barbara  niewybredność jest dużym
udogodnieniem życia.
 Zamyka jednak dostęp do skarbu subtelności  westchnął Swojski.
Po kolacji pani Krotyszowa pokazywała rysunki sukien, jakie miała zabrać ze sobą:
 Wzorowałam je na różnych odmianach storczyków. Storczyk uważam za kwiat
najbardziej mi odpowiadajÄ…cy.
O jedenastej Józef pożegnał się i wyszedł.
Był cały pod wrażeniem niezwykłej umysłowości pani Barbary. Niemal każde jej zdanie
zasługiwało na poświęcenie mu dłuższych rozmyślań, a niektóre uderzały swą
niespodziewaną trafnością. Najwięcej myślał o tym, co powiedziała o Lusi.
Czy istotnie Lusia nie będzie mi mogła dać szczęścia?... Nonsens!  oburzył się  my
będziemy zawsze się kochali.
134
ROZDZIAA IX
Zaręczyny Józefa Domaszki z Lusią Hejbowską zgromadziły kilkadziesiąt osób z rodziny
narzeczonej.
Józef był sam. Pomimo egzaminujących i uporczywych spojrzeń, badających go bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl