[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brutalnÄ… prawdÄ™.
BAL W GÓRACH SZKOCJI
55
- Czy zamierzasz im o tym powiedzieć? - zapytała Cathy wyschniętymi ustami.
- To zależy.
- Od czego?
- Jeśli będziesz robić dokładnie to, co ci każę, i nie zaczniesz próbować jakichś sztuczek z gośćmi
Beinn Mor, to ze względu na twojego męża gotów jestem trzymać usta zamknięte i dać ci szansę.
- To znaczy, że jestem na okresie próbnym?
- Szybko łapiesz - stwierdził ironicznie. - Z drugiej strony, fakt, że jesteś puszczalska, nie znaczy
jeszcze, że nie możesz być inteligentna.
Zauważył, że pobladła i dodał:
- Zdaje się, że słowo  puszczalska" uraziło cię, obawiam się jednak, że gdy świeżo poślubiona
mężatka zachowuje się tak jak ty, to żadne inne słowo nie przychodzi na myśl.
- Ja... ja nie... - Poczuła dzwonienie w uszach i pokój zawirował dookoła niej.
Ross wyszedł szybko zza biurka, podtrzymał ją, posadził w fotelu przed kominkiem i wcisnął jej
głowę między kolana. Po chwili słabość minęła. Cathy podniosła głowę i powiedziała drżącym
głosem:
- Dziękuję. Czuję się już dobrze.
Popatrzył na nią. Usta miała blade, a oczy w ściągniętej twarzy wydawały się za duże.
- Nie wyglądasz dobrze - rzekł krótko. - Przypominasz ducha. Czy jadłaś coś na śniadanie?
- Nie.
- A kiedy jadłaś coś po raz ostatni?
- Wczoraj wieczorem.
56
LEE WILKINSON
- Wczoraj wieczorem prawie niczego nie tknęłaś. Co jadłaś na lunch? Czy zatrzymałaś się gdzieś po
drodze?
Potrząsnęła głową.
- To znaczy, że nic nie jadłaś od wczorajszego śniadania?
Nie odpowiedziała, ale Ross właściwie zrozumiał jej wyraz twarzy.
- Czy ty w ogóle nie masz rozumu? - rzucił niecierpliwie. - Przy tak niskim poziomie cukru we krwi to
dziwne, że nie zemdlałaś wcześniej.
Podszedł do kominka i przycisnął dzwonek. Po chwili w drzwiach stanęła młoda pokojówka, która
poprzedniego wieczoru podawała kolację.
- Floro - zwrócił się do niej Ross - czy możesz poprosić kucharkę, by przysłała tu kilka tostów z
miodem i dzbanek kawy?
- Tak, proszę pana - dygnęła dziewczyna i zniknęła,.
Ross usiadł naprzeciwko Cathy i popatrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Dlaczego to zrobiłaś? W dodatku tuż po ślubie z przyzwoitym mężczyzną, jakim jest Carl?
Zaskoczył ją tym pytaniem. Wydawał się bardziej przygnębiony niż rozłoszczony. Cathy lekko
potrząsnęła głową.
- Bardzo mi przykro. %7łałuję, że nie mogę ci tego wyjaśnić.
- Nie musisz mi niczego wyjaśniać. Za wiele hormonów, a za mało samokontroli. - Jego usta drgnęły
w czymś na kształt uśmiechu. - Gdy cię
BAL W GÓRACH SZKOCJI
57
poznałem, myślałem, że jesteś inna, wyjątkowa. A z powodu twojej reakcji wyobrażałem sobie jak
głupi, że ty myślisz tak samo o mnie. Czy wiesz, jakie to uczucie, gdy myślisz, że znalazłaś coś
doskonałego, a potem odkrywasz, że zrobiono z ciebie głupca? %7łe kobieta, o której miałeś tak dobre
zdanie, jest zwykłą oszustką? - dodał wrogim tonem.
Cathy znów się zarumieniła.
- Sądzę, że ty nigdy nie kłamałeś ani nie oszukiwałeś.
- Nie - stwierdził bezkompromisowo. - Gdy byłem zaręczony, nie patrzyłem na żadne inne dziew-
czyny. Jeśli kiedyś się ożenię, też tak będzie. Przyznaję, że jeśli nie ma w moim życiu żadnej wyjąt-
kowej kobiety, fo nie żyję jak mnich, ale nigdy nie przekraczam granicy i nie zadaję się z mężatkami.
A tymczasem okazało się, że przespałem się z żoną mojego pracownika.
Chyba po raz pierwszy Cathy zdała sobie sprawę, jak głęboki był jego gniew i rozczarowanie, i serce
ścisnęło jej się boleśnie. Znów pożałowała, że nie może powiedzieć mu prawdy, to by jednak niczego
nie rozwiązało. To, co Ross do niej czuł pierwszego wieczoru, zniknęło bezpowrotnie.
- Tak mi przykro - powtarzała, walcząc ze łzami. - Może lepiej byłoby, gdybym stąd wyjechała.
- I jaki byłby z tego pożytek? - zapytał krótko. - Musiałabyś podać jakiś powód. Gdybyś powiedziała
swojemu mężowi prawdę, to zniszczyłabyś jego zaufanie do siebie, straciłby również pracę, na
58
LEE WILKINSON
której bardzo mu zależy, wystawiając przy tym do wiatru Margaret i Kevina. Nie, wygląda na to, że
obydwoje musimy żyć z tym, co się zdarzyło.
Pukanie do drzwi oznajmiło nadejście pokojówki z tacą. Postawiła ją na stoliku i zapytała:
- Czy to już wszystko, proszę pana?
- Tak, Floro, dziękuję.
Ross napełnił dwie filiżanki aromatyczną kawą, posmarował grzankę masłem i miodem i podał ją
Cathy.
- Masz to zjeść na moich oczach.
Już chciała powiedzieć, że nie lubi miodu, ale pod jego twardym spojrzeniem ugryzła się język i
wmusiła w siebie tost. Widząc, że Ross sięga po kolejny, powiedziała szybko:
- Naprawdę nie zjem nic więcej, ale chętnie wypiję jeszcze jedną filiżankę kawy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl