[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnej sprawie. Tym świadkiem był ksiądz. Kiedy sędzia, zgodnie z procedurą sądową,
zapytał go o zawód, oburzony ksiądz wykrzyknął  To nie zawód wód, panie sędzio, ale
powołanie! . Mógłbym pani to samo powiedzieć o mojej pracy, o moim stosunku do zbrodni.
Tak to rozumiem.
- Ale dlaczego pan...
- Dlatego, Lauro, że nie zgadzam się na świat, na którym ludzie zabijają innych ludzi.
Nie aprobuję świata, na którym morderca może bezkarnie zatriumfować. I staram się temu
przeciwstawić. Mam inną wizję świata.
- Udał się pan - powiedziała Laura.
Zenobiusz energicznym zrywem ciała wyskoczył z fotela, jakby wystrzelił się z
katapulty samolotu wojskowego.
- Panie sierżancie. Ja panu powiem, co się stało. Ja.
Zbliżył się do mnie, stał blisko, twarzą w twarz.
- Niech pan uważa. Filomena musiała się zemścić za wszystkie zamachy na nią. Była
dobra, lecz także mściwa i pamiętliwa. I żeby nas pognębić, żeby nam już na zawsze zatruć
życie, wciągnęła Laurę i Barnabę do tej niby zabawy. Kiedy oni wyszli, sama się zabiła,
zamieniając sztylety. Obmyśliła straszliwą zemstę. Bo w takiej sytuacji jej pieniądze przejdą
na skarb państwa, a my? Będziemy skazani na sądy i hańbę, na nędzę i poniewierkę. To było
samobójstwo z premedytacją, panie sierżancie. Samobójstwo pozorujące morderstwo. Padał
deszcz.
Znowu ktoÅ›
Samobójstwo z premedytacją. Koncepcja oryginalna i nie pozbawiona intelektualnego
wdzięku. Zenobiusz miał jednak szczęście, że nie pracował w milicji i że nie słyszał go w tej
chwili mój były szef. W czepku się urodził.
- A inni? - zapytałem - Czy także popełnili samobójstwo? Otóż to. Arszenik, ciężar
spadający na głowę, zjazd ze schodów. Czy mam te wypadki traktować jako odmianę
zbiorowego i rodzimego seppuku, czyli harakiri? Jak pan to wyjaśni?
- A ja pomyślałem - powiedział Barnaba - że ciocia inaczej swoją zemstę obmyśliła:
ciocia żyje i zabija sama żeby odpowiedzialność spadła na nas. Może pózniej zabije nas
wszystkich, po kolei? Jeżeli ciocia sama posmarowała schody mydłem, mogła równie dobrze
zrzucić ciężar w pokoju Eligiusza i za chodnik pociągnąć. Wszystko mogła zrobić. Gdyby to
było prawdą, wszystko by się wyjaśniło. I mamy to z głowy.
- Koncepcja nie mniej oryginalna, nawet interesująca i intrygująca. Można by o czymś
takim ładną książeczkę napisać. Jednak już panu powiedziałem, że Filomena nie żyje... Pani
Amelio, dlaczego pani weszła wtedy do tego pokoju, gdzie na fotelu siedziała Filomena?
- Musiałam z nią porozmawiać. Naprzód zajrzałam do jej pokoju po wyjściu z
łazienki, ale tam cioci nie było. Znalazłam ją w innym pokoju. Przecież wyrzucała nas na
bruk. Chciałam ją poprosić, żeby zmieniła decyz)ję. Chciałami wytłumaczyć, że nami nie
kieruje chciwość ani zawiść...
- Te najnikczemniejsze cechy charakteru - dodałem. - Znam wypadki, kiedy w celach
rabunkowych rozbijano na ciemnej uliczce czaszkÄ™ jakiemuÅ› przechodniowi i znajdywano
przy nim suchą bułkę, dziesięć złotych i zepsutą zapalniczkę. Wy także nic nie zyskacie po
śmierci Filomeny.
- Jeszcze się okaże - powiedział Zenobiusz. - Ale zawsze mówiłem, że życie jest...
- A ja zawsze mówiłem, że wasze milczenie jest także zbrodnią. Mogliśmy zapobiec
wielu nieszczęściom. Jeżeli nadal chcecie milczeć, obawiam się, że ktoś jeszcze może zginąć.
- Kto? - zawołali chórem. - Co?
- Właśnie to. Lecz nie wiem kto. Jednak mogę wam powiedzieć, dla ostrzeżenia że
tym razem przebrałaby się miarka. I że morderca popełni wreszcie błąd. To - wynika z
pewnych układów i sytuacji. Musi popełnić ten błąd. I prędzej czy pózniej wpadnie w moje
ręce. Przepraszam - powiedziałem, bo znowu musiałem wyjąć chusteczkę i osuszyć nos. -
Przepraszam, nie moja wina.
- Niech pan sierżant nasypie łyżkę soli do letniej wody w miseczce. I tym przepłukuje
nos. Naprzód w jeden otwór trzeba wciągać słoną wodę, a pózniej w drugi. Najlepszy sposób
na katar, wymyślony przez Chińczyków pięć tysięcy lat temu. Nie wymyślono dotychczas nic
lepszego - zapewniał Zenobiusz.
- Myślałem, że wynaleziono ten sposób leczenia kataru dopiero w czasie rewolucji
kulturalnej hunwejbinów.
- Nie - zaprzeczył Zenobiusz. - To pomysł z czasów dynastii Ming, wypróbowany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl