[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pamiętasz?
Hinrik rozłożył ręce.
 Arto, to jest Tyrannejczyk, i do tego bardzo wpływowy. Ma rozległe stosunki na
dworze chana.
 Być może, chanowi nie przeszkadza jego oddech. Zapewne, bo prawdopodobnie
sam cuchnie.
Hinrik zamarł z otwartymi ustami. Odruchowo rozejrzał się wokół siebie i powiedział
ochrypłym głosem.
 Nigdy nie mów takich rzeczy!
 Będę mówić wszystko, na co mam ochotę. Poza tym, on miał już trzy żony. 
Uprzedziła pytanie.  Nie chan, tylko człowiek, za którego chcesz mnie wydać.
 Ale żadna nie żyje  wyjaśnił Hinrik z prostotą.  Arto, one nie żyją. Jak możesz
myśleć, że zgodziłbym się, by moja córka poślubiła bigamistę? Każemy mu okazać
dokumenty. %7łenił się z nimi kolejno, a teraz żadna nie żyje. %7ładna.
 Nic dziwnego.
 Och, na moją duszę, co mam zrobić?  Uczynił ostatni wysiłek, żeby zachować
godność.  Arto, taka jest cena za to, że jesteś jedną z Hinriadów, córką suwerena.
 Ja się o to nie prosiłam.
 To nie ma nic do rzeczy. Historia Galaktyki, Arto, dowodzi, że racja stanu,
bezpieczeństwo planet, interesy ludności wymagają czasem, by&
 By jakaś biedna dziewczyna sprostytuuowała się dla nich.
 Och, to wulgarne! Uważaj, bo kiedyś wyrwie ci się coś takiego publicznie.
 Cóż, podjęłam już decyzję. Nie zrobię tego. Wolę umrzeć. Wolę zrobić cokolwiek.
I zrobiÄ™.
Suweren wstał z krzesła i wyciągnął do niej ramiona. Milczał, usta mu drżały.
Podbiegła do niego w gwałtownym ataku płaczu przytuliła się mocno.
 Nie mogę, tatusiu. Nie mogę. Nie zmuszaj mnie. Pogłaskał ją niezręcznie.
 Ale co będzie, jeśli go nie poślubisz? Jeśli Tyrannejczycy poczują się zawiedzeni?
Mogą mnie usunąć, uwięzić, może nawet i&  urwał w pół słowa.  Nastały bardzo ciężkie
czasy, Arto, bardzo ciężkie. W zeszłym tygodniu aresztowano rządcę Widemos
przypuszczam, że został stracony. Pamiętasz go, Arto? Gościł na naszym dworze pół roku
temu. Potężnej budowy mężczyzna o okrągłej głowie i głęboko osadzonych oczach.
Początkowo bałaś się go.
 Pamiętam.
 Tak, prawdopodobnie już nie żyje. I kto wie? Może ja jestem następny? Twój
biedny, nieszkodliwy, stary ojciec. To złe czasy. Odwiedził nasz dwór i to jest podejrzane.
Odsunęła się gwałtownie na odległość ramion.
 Dlaczego miałoby to być podejrzane? Nie byłeś z nim związany, prawda?
 Ja? Oczywiście, że nie. Ale jeśli otwarcie przeciwstawimy się woli chana
odrzucając związek z jednym z jego faworytów, mogą zacząć tak myśleć.
Dalszą wypowiedz przerwało mu stłumione buczenie komunikatora. Hinrik drgnął,
zaskoczony.
 OdbiorÄ™ w moim pokoju. Odpocznij. Drzemka dobrze ci zrobi. Zobaczysz. JesteÅ› w
tej chwili trochę rozdrażniona, to wszystko.
Artemizja patrzyła, jak odchodzi, i zmarszczyła brwi. Na jej twarzy pojawił się wyraz
głębokiego zamyślenia i przez kilka minut tylko nieznaczne falowanie piersi zdradzało, że
żyje.
Pod drzwiami rozległ się głos zbliżających się kroków. Odwróciła się.
 Kto to?  jej głos zabrzmiał nieoczekiwanie ostro. To był Hinrik, twarz miał bladą
ze strachu.
 Dzwonił major Andros.
 Z Policji Zewnętrznej? Hinrik zdołał tylko skinąć głową.
 Nie! Na pewno nie& !  krzyknęła i urwała, przerażona myślą, cisnącą się jej do
głowy.
 Jakiś młody człowiek prosi o audiencje. Nie znam go, dlaczego tu przybył? Przybył
z Ziemi.  Hinrik nerwowo łapał oddech i jąkał się, jakby jego myśli wirowały na karuzeli, a
on usiłował je pozbierać.
Dziewczyna podbiegła do niego i podtrzymała go za łokieć.
 Usiądz, ojcze. Powiedz, co się stało.
Objęła go i wyraz paniki częściowo ustąpił z jego twarzy.
 Dokładnie nie wiem  szepnął.  Przyjechał jakiś młody człowiek, który zna
szczegóły zamachu na moje życie. Na moje życie. Powiedzieli mi, że powinienem go
wysłuchać.
Uśmiechnął się bezradnie.
 Ludzie mnie kochają. Dlaczego ktoś chciałby mnie zabić? Dlaczego?
Błagalnie wpatrywał się w jej twarz i uspokoił się, dopiero gdy powiedziała:
 Oczywiście, że nikt nie chce cię zabić.
 Czy myślisz, że to mogą być oni?  w jego głosie znów zabrzmiało napięcie.
 Kto?
Zniżył głos do cichego szeptu:
 Tyrannejczycy. Rządca Widemos był tutaj wczoraj i zabili go.  Jego głos nabrał
mocy.  A teraz przysłali kogoś, żeby i mnie zamordował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl