[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bojowym zbliżają się równym krokiem, czy to z obawy przed bitwą, czy z powodu
niespodzianego nadejścia, czy przez oczekiwanie na nasze decyzje, ustawili swoje
siły przed obozem i nie zstępowali z wyżej położonych stanowisk. Chociaż Cezar
pragnął stoczyć bitwę, jednak zaskoczony tak wielką liczebnością nieprzyjaciół,
rozłożył się obozem na wprost nieprzyjacielskiego obozu, oddzielony doliną
bardziej wciętą na głębokość niż otwartą na szerokość. Obóz kazał obwarować na
dwanaście stóp i odpowiednio do jego wysokości wybudować przedpiersień,
wykopać podwójny rów szerokości piętnastu stóp ze stromymi ścianami, wznieść
wiele wież na wysokość trzech kondygnacji i połączyć przerzuconymi pomostami
krytymi, których przody były zabezpieczone plecionkowymi przedpiersieniami,
aby bronić się przed nieprzyjacielem podwójnym rowem i podwójnym szeregiem
obrońców. Jeden raził pociskami z pomostów, gdzie był bardziej bezpieczny dzięki
wysokości, o wiele śmielej i dalej, drugi, rozmieszczony bliżej nieprzyjaciela na
samym wale, był osłonięty pomostem przed wpadającymi pociskami. Bramy
zaopatrzył w dwuskrzydłowe wrota i podwyższone wieże.
10. Przeznaczenie tych umocnień było dwojakie. Spodziewał się bowiem, że,
po pierwsze, wielkością obwarowań i swoim rzekomym strachem natchnie
barbarzyńców pewnością siebie, po drugie, miał na oku, że kiedy trzeba będzie
wyruszyć dalej za paszą i żywnością, przy skromnych siłach będzie można bronić
obóz samymi umocnieniami. Tymczasem dochodziło często do starć, przy
nielicznych z obu stron na nie wyruszających, ze względu na rozciągające się
pomiędzy obozami bagna; bagna te przekraczały jednakże niekiedy albo nasze
oddziały posiłkowe Gallów i Germanów i z większą zawziętością ścigały
nieprzyjaciół, albo na odwrót, nieprzyjaciele przekroczywszy je, odrzucali naszych
na dalszą odległość. Następnie podczas codziennych poszukiwań paszy zdarzało się
(to, co musiało się zdarzać, kiedy paszę zbierano w z rzadka porozrzucanych
zabudowaniach), że w niedogodnych miejscach rozproszeni furażerzy byli
osaczeni; przypadki te, choć przynosiły naszym niewielkie straty w zwierzętach
jucznych i niewolnikach, wywoływały jednak głupie wyobrażenia u barbarzyńców,
a to tym bardziej, ponieważ Kommiusz, o którym wspomniałem, że wyruszył
celem sprowadzenia germańskich posiłków, przybył z jezdzcami; chociaż było ich
w sumie nie więcej niż pięciuset, to jednak po przybyciu Germanów barbarzyńcy
nabrali pewności siebie.
11. Gdy Cezar zauważył, z jednej strony, że nieprzyjaciele od wielu dni
trzymają się obozu bronionego przez bagna i naturalne położenie, a z drugiej, że
obozu tego nie można zdobyć bez krwawych strat ani zamknąć całego terenu
umocnieniami, chyba że przez większą ilość wojska, wysłał pismo do Gajusza
Treboniusza, by możliwie jak najśpieszniej zabrał trzynasty legion, zimujący pod
wodzą legata Tytusa Sekscjusza w kraju Biturygów i dzięki temu z trzema
legionami pośpiesznym marszem przybył do niego; sam posyłał na przemian, dla
ochrony dostaw paszy, jezdzców remijskich i lingońskich, a także i z innych
plemion, których znaczną ilość powołał, aby powstrzymywali niespodziane napady
nieprzyjacielskie.
12. Gdy tak się działo codziennie i jak to przy długim trwaniu czegoś zdarza
się, czujność wskutek nawyku już osłabła, Bellowakowie, po rozpoznaniu
codziennych miejsc postoju naszych jezdzców, w lesistej okolicy rozstawili w
zasadzce doborowy oddział piechoty i następnego dnia posłali tam konnych, aby
najpierw naszych tam zwabili, a następnie w zasadzce okrążonych zaatakowali.
Ten nieszczęsny los trafił na Remów, którym przypadł w tym dniu obowiązek
pełnienia ochrony. Gdy bowiem oni spostrzegłszy nieoczekiwanie
nieprzyjacielskich jezdzców i zlekceważywszy przy swej liczebnej przewadze ich
niewielką garstkę, zbyt zawzięcie ich ścigali, zostali nagle zewsząd okrążeni przez
piechotę. Przerażeni tym uderzeniem, szybciej, niż to zwykle bywa podczas
konnych starć, zawrócili, pozostawiwszy Wertykona, naczelnika plemienia i
prefekta jazdy; on, choć, ze względu na wiek, ledwie że mógł dosiadać konia,
jednak zwyczajem Gallów ani nie wymawiał się wiekiem od przyjęcia prefektury,
ani nie chciał, by walczono bez niego. Po udanej utarczce i po zabiciu remijskiego
naczelnika plemiennego i prefekta wzrosła i wzmogła się pewność siebie
nieprzyjaciół, a naszym ta porażka przypomniała, by postoje robić w miejscach
dokładniej przeszukanych i ustępującego nieprzyjaciela ścigać bardziej rozważnie.
13. Tymczasem w polu widzenia obydwu obozów dochodziło nieustannie do
codziennych utarczek, które toczyły się przy brodach i przejściach przez bagno.
Gdy podczas takiej utarczki Germanowie, których Cezar sprowadził zza Renu po
to, by walczyli pomiędzy szeregami konnicy, zbyt rezolutnie przeprawili się
wszyscy przez bagno i po wybiciu garstki stawiających opór zbyt zawzięcie ścigali
resztę nieprzyjacielskiego tłumu, ogarnięci przerażeniem nie tylko ci, którzy albo
znalezli się w bezpośrednim zagrożeniu, albo z dala odnosili rany, ale także ci,
którzy zazwyczaj w większej odległości stali w rezerwie, rzucili się haniebnie do
ucieczki, opuszczając niejednokrotnie stanowiska na wyżej położonych miejscach i
nie prędzej kładli kres ucieczce, aż albo znalezli schronienie w obozie swoich, albo,
jak niektórzy, powodowani wstydem, uciekali dalej przed siebie. Ta porażka
wywołała taki zamęt wśród wszystkich ich sił zbrojnych, że z trudem można
osądzić, czy dzięki drobnym sukcesom nabierali zbyt dużej pewności siebie, czy
stawali się zbyt tchórzliwi wskutek nieznacznych niepowodzeń.
14. Gdy Gallowie po spędzeniu wielu dni w tym obozie dowiedzieli się, że
legiony i legat Gajusz Treboniusz są w pobliżu, wodzowie Bellowaków w obawie
przed podobnym oblężeniem jak w Alezji odesłali nocą tych, których uważali za
mniej przydatnych z powodu wieku, braku sił lub gorszego uzbrojenia, i razem z
nimi resztę taborów. Podczas porządkowania przez nich tej pełnej zamieszania i
bałaganu kolumny marszowej (Galiom bowiem, gdy wyruszają nawet bez
obciążenia, towarzyszy zazwyczaj wielkie mnóstwo wozów) zaskoczeni przez świt
ustawili przed swoim obozem oddziały zbrojnych, aby Rzymianie ruszyli w pościg
nie wcześniej, aż kolumna ich taborów odejdzie na znaczniejszą odległość.
Tymczasem Cezar był zdania, że przy tak stromym podejściu na wzgórze nie
należy atakować stojących w gotowości do obrony wojowników, ale jedynie
podsunąć legiony przynaj mniej na tyle, by barbarzyńcy zagrożeni przez żołnierzy
nie mogli bez ryzyka odejść z tego miejsca. Wobec tego, ponieważ widział, że
obydwa obozy oddziela nieprzebyte bagno, które trudnością przeprawy może
zmniejszyć szybkość pościgu, a ponadto zauważył, że to wzgórze, które za bagnem
rozciągało się prawie do obozu nieprzyjaciół, jest oddzielone niewielką doliną od
ich obozu, przeprowadził legiony po bagnie przykrytym pomostami i szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl