[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dina jednak potrząsnęła głową.
 Teraz do domu! Ani chwili do stracenia. Czy nie pamiętasz, że matka umówiła się
na dzisiejszy wieczór? Dziennikarze chyba już sobie poszli.
 Masz rację  westchnęła April.  Dziś czeka nas moc roboty. Idziemy prosto do
domu... Archie, przestań rzucać kamieniami w kota pana Holbrooka. %7łe cię podrapał,
to jeszcze nie powód, żeby kamieniować stworzenie boskie...
ROZDZIAA 28
Rozmowa, którą tego wieczora miała stoczyć matka, była bardzo ważna, Jak więc
powinna się ubrać? Dina opowiedziała się za kolorem niebieskim, ponieważ niedaw-
no przeczytała w żurnalu mód, że mężczyzni ze wszystkich, kolorów najlepiej lubią nie-
bieski. April jednak wolała różowy, w którym matka wyglądała jej zdaniem cudow-
nie. Dziewczynki sprzeczały się na ten temat pochłaniając sandwicze i wypijając reszt-
ki coca-coli, nie doszły do porozumienia i pózniej, przygotowując obiad wspólnymi si-
łami. A gdy już stół był nakryty i wszystko gotowe, zorientowały się nagle, że przez całe
popołudnie z pokoju na pierwszym piętrze dobiegał ich uszu znajomy hałas, tak znajo-
my, że nie spostrzegły go dotychczas.
Pobiegły na górę, zapukały, weszły.
 Mamusiu!  surowo powiedziała Dina.
Matka nie podniosła głowy znad maszyny. Biurko zaścielała gruba warstwa papie-
rów, kartek, notatek, maszynopisów, encyklopedii podręcznych, zużytej kalki oraz pu-
stych pudełek od papierosów. Matka zrzuciła buciki i stopami oplatając nogi stolika,
powstrzymywała jego drgawki. Włosy miała spięte byle jak na czubku głowy, a na nosie
czarną smugę od kalki. Ubrana była w najstarsze robocze spodnie.
 Ej! matko!  zawołała April.
Matka przerwała pisanie i podniosła oczy na córki. Uśmiechnęła się z roztargnie-
niem.
 Zaczęłam nową książkę  oznajmiła.  Zwietnie mi idzie.
Dina westchnęła:
 Czy nie chce ci się jeść?
Matka trochę się speszyła.
 A wiesz, rzeczywiście, trochę jestem głodna. Zapomniałam o lunchu, Dziękuję ci,
ze mi przypomniałaś.
Wstała, wsunęła nogi w pantofle, chwyciła kilka arkusików w rękę i ruszyła w stro-
nę schodów. Kleksik i Apsik wylazły spod krzesła i poszły trop w trop za panią. Trójka
236
Carstairsów również.
Matka minęła drzwi jadalni i weszła do kuchni. Uśmiechając się z roztargnieniem do
dzieci, powiedziała:
 Zróbcie dla siebie, co chcecie. Ja usmażę jajko i jedząc poprawię tych parę kartek
maszynopisu.
 Ależ mamusiu!  odparła Dina.  To nie lunch! To już...
April dała siostrze kuksańca:
 Cicho bądz! Nie denerwuj mamusi. Widzisz, że jest zajęta.
Z przejęciem  i ze zgrozą  troje Carstairsów patrzyło na to, co teraz nastąpiło.
Matka rozbiła jajko na małą emaliowaną patelnię. Postawiła na kuchennym stole talerz,
chleb, masło, szklankę z mlekiem, wyjęła z szuflady widelec. Z oczyma wbitymi w ma-
szynopis raz po raz ołówkiem poprawiała jakieś słowo, skreślała, dodawała. W pewnej
chwili zgasiła gaz pod patelenką i siadła przy stole, zatopiona w lekturze.
 Ojej, April!  szepnÄ…Å‚ Archie.
 Pss!  uciszyła go April.
Matka powoli jadła chleb z masłem, piła mleko, nie przestając czytać maszynopisu.
Gdy doszła do ostatniej kartki, wstała, odniosła talerzyk i szklankę do zmywalni, wypłu-
kała je, odstawiła. I wyszła z kuchni. Jajko zostało na patelni.
Dina z westchnieniem oddała jajko kociętom, które pożarły je łapczywie.
 No, trudno!  powiedziała,  Jak wygłodnieje, przyjdzie coś zjeść. Możemy sami
siadać do obiadu.
 Ale Bill Smith ma przyjść dziś wieczorem!  przypomniała April.  A matka nie
uczesana. Nie umalowana. I nie w różowej sukni...
 Nie w niebieskiej sukni  poprawiła Dina.  Może skończy rozdział, nim będzie
za pózno.
 Ojej, wiecie co?  odezwał się Archie zasiadając na swoim miejscu przy stole.
 Wiecie co? A jak nie skończy dziś rozdziału?
 Musi!  powiedziała Dina.
Lecz maszyna terkotała bez przerwy przez cały czas obiadu. Terkotała dalej, gdy troje
młodych Carstairsów wyniosło brudne talerze do kuchni i zabierało się do zmywania.
Terkotała również, gdy u drzwi wejściowych zabrzmiał dzwonek.
Dina i April spojrzały na siebie wzajem.
 Ha! Trudno!  rzekła April.  Musimy wziąć sprawę w nasze ręce.
Bill Smith miał nowy krawat, włosy gładko przyczesane. Zdawał się nieco zdener-
wowany.
 Dobry wieczór. Marian w domu?
 Proszę, niech pan siada  odparła Dina,
Patrzał na nią, nie rozumiejąc.
237
 Siadać!  srogo krzyknęła April.  Mamy z panem do pomówienia.
W dziesięć minut pózniej troje młodych Carstairsów wkroczyło do pokoju matki.
Marian wsuwała właśnie nową kartkę na wałek maszyny.
 Mamusiu  oznajmiła Dina  Bill Smith przyszedł.
Matka zostawiła arkusik na wpół wetknięty w maszynę. Zaczerwieniła się nagle.
Schyliła się po pantofle.
 Zaraz schodzę  powiedziała.
 Chwileczkę!  odezwała się April.  Musimy się przedtem rozmówić.
 Ojej, mamusiu!  pisnÄ…Å‚ Archie.
 Cicho, Archie!  fuknęła Dina,  Mamusiu, powiedz szczerze: lubisz Billa?
Matka, zdumiona, kiwnęła głową.
 LubiÄ™, owszem.
 Ale czy go lubisz tak...  April urwała i nabrała tchu:  Tak, żeby się zakochać?
Matka krzyknęła cicho. Patrzała na swoje dzieci osłupiała.
Dina zabrała głos:
 Czy możesz się w nim zakochać i wyjść za niego za mąż?
Matka miała teraz policzki szkarłatne.
 Ja... Ależ... On pewnie wcale nie chce się ze mną ożenić!  wyjąkała.
 Owszem, chce  chórem powiedziały Dina i April. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl