[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dził panią tutaj, gdy zrobiło się pani słabo. Do czasu mojego
151
przyjścia Marie z pewnością udzielała pani stosownej pomocy.
Tak mi przykro, że wiadomość od lorda Wintersetta nie dotar­
ła do mnie wcześniej. Poinformowałam już panią Galveston,
że zabieram paniÄ… do domu. Ona zostanie z Lucy i jej przyja­
ciółmi. Dziękuję, Marie, możesz pomóc pannie Calvert wstać.
- Nagle zniżyła głos do szeptu. - Proszę wybaczyć mi tę farsę,
moje dziecko, ale to najlepsze, co można zrobić, aby uniknąć
skandalu. Zamknęła się pani tutaj z lordem Wintersertem na
dobrych parÄ™ minut i ludzie już wziÄ™li was na jÄ™zyki. Nie mu­
simy przecież nikomu mówić, że Marie dopiero weszÅ‚a, praw­
da? Kazałam jej przysięgać, że była tu z wami przez cały czas.
Lord Ambourne posłał przyjacielowi długie, wymowne
spojrzenie. Gdy caÅ‚a gromadka skierowaÅ‚a siÄ™ do powozu la­
dy Ambourne, spytał chłodno:
- James, czy jutro wieczorem będziesz w domu? Mogę
do ciebie zajrzeć? Chyba powinniśmy przedyskutować kilka
spraw.
NastÄ™pnego dnia Å›wieciÅ‚o sÅ‚oÅ„ce, a chÅ‚odny wiatr pory­
wał ostatnie kwiaty z drzew w Green Parku i przenosił je do
ogrodu wokół Rotherfield House. Rodzina Ambourne'ów za­
siadła w oranżerii. Przeszklone drzwi pozostawiono otwarte,
aby wpuÅ›cić do Å›rodka Å›wieże powietrze. Spotkanie zorgani­
zowano pod dachem, gdyż wiatr było dość mocny. Młodsza
lady Ambourne zachichotaÅ‚a, kiedy mąż przykrywaÅ‚ jej kola­
na szalem.
- Edwardzie, przestaÅ„! - zaprotestowaÅ‚a. - Nie jest mi zim­
no, ani trochę. Poza tym nie czuję się zmęczona. Nie ma ani
jednego powodu, bym nie mogła odwiedzić panny Calvert,
gdy tylko należycie się ubiorę. Chcę się z nią spotkać!
152
Serena usłyszała te słowa, gdy podążała za Purkissem do
oranżerii. Przeszło jej przez myśl, że dwoje młodych prezentuje
się wyjątkowo uroczo. Ciemnowłosa głowa lorda Ambourne'a
pochylała się nad kanapą, na której leżała Perdita i wyciągała ku
niemu rÄ™kÄ™. Jego mina zdecydowanie przeczyÅ‚a sÅ‚owom wypo­
wiedzianym przez niego w następnej chwili:
- Miej siÄ™ na bacznoÅ›ci, bo i tak jestem na ciebie zÅ‚y. W żad­
nym razie nie powinnaś była chodzić po schodach pod moją
nieobecność. Doktor Parker ci tego zabronił.
- E tam. Obaj jesteÅ›cie tyranami, i ty, i doktor Parker. Ule­
ganie waszym żądaniom zle wpływa na stan mojej psychiki.
Mamo, zgodzisz siÄ™ ze mnÄ…?
- Owszem, lecz pamiÄ™taj, że Edward i tak postawi na swo­
im. Chyba że...
- Wiedziałam! Obmyśliłaś podstęp!
- Mój podstęp zadziałał. Góra przyszła do Mahometa.
Hrabina wdowa wstała, wyciągając rękę na powitanie Se-
reny. Skinieniem głowy dała Purkissowi znak, żeby odszedł,
a następnie sama przyprowadziła Serenę do kanapy zajętej
przez synowÄ….
- Mama przechodzi samą siebie - zauważył Edward
z uÅ›miechem. - Ta metafora nie pasuje nawet do Perdity. Pan­
no Calvert, oto przyjemna niespodzianka: może pani poznać
moją żonę.
Serena spojrzaÅ‚a w dół na kobietÄ™ mniej wiÄ™cej w swoim wie­
ku, o pięknych oczach koloru szafirowego. Młodsza lady Am-
bourne była równie piękna, jak lord przystojny i razem tworzyli
niebywale atrakcyjnÄ… parÄ™. Aatwo byÅ‚o siÄ™ zorientować w przy­
czynach troski mÅ‚odego arystokraty; jego żona niewÄ…tpliwie by­
ła w stanie zazwyczaj określanym mianem błogosławionego.
153
- Niespodzianka? Co ty mówisz, Edwardzie? Przecież za­
równo niespodzianka, jak i zwiÄ…zana z niÄ… przyjemność pozo­
staje w całości po mojej stronie - oznajmiła lady Ambourne.
- Witam, panno Calvert. Jak pani widzi, chwilowo jest mi tro­
chę trudno wstać...
- Nawet nie próbuj tego robić - ostrzegł żonę Edward, a gdy
posÅ‚aÅ‚a mu buntownicze spojrzenie, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i dodaÅ‚ Å‚a­
godnie: - Bardzo proszÄ™.
- Panno Calvert, zatem musi pani usiąść obok mnie i zaba­
wiać mnie rozmową - oświadczyła dama. - Sama pani widzi,
że otaczajÄ… mnie sami despoci i spiskowcy. Mam ochotÄ™ za­
sypać panią gradem pytań. Musi mi pani powiedzieć, co pani
sądzi o Londynie, chcę dowiedzieć się jak najwięcej o pannie
Lucy i jej debiucie... Podobno Michael Warnham uchodzi za
najbardziej prawdopodobnego kandydata, skoro o tym mo­
wa. ChciaÅ‚abym też wiedzieć wiÄ™cej o lady Pendomer i jej ro­
dzinie.
Hrabina postanowiła nie przeszkadzać młodym damom
i wyszła. Lord Ambourne poszedł w jej ślady. Serena spędziła
wyjÄ…tkowo miÅ‚e pół godziny, ale pod koniec rozmowy zorien­
towaÅ‚a siÄ™, że wbrew swoim buÅ„czucznym zapewnieniom la­
dy Ambourne jest wyraznie zmęczona. Serena wstała i zaczęła
zbierać się do wyjścia.
- LiczÄ™ na to, że wkrótce znowu pani do nas zawita - po­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl