[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie przestawała więc, dalej rozpinała zamek. Na skórze piersi i brzucha czuła
73
R
L
T
lekki chłód powietrza.
Patrzyła na Cade a i czekała, co teraz zrobi. Widziała, jak upaja się
patrzeniem na jej ciało. %7łe sprawia mu to taką samą rozkosz jak pieszczenie
jej na plaży. I pod prysznicem. I potem w łóżku.
 Tego chcesz?  zapytała schrypniętym głosem.
Cade sycił wzrok widokiem piersi oświetlonych światłem lampy z
korytarza, które podkreślało ich miękką krągłość, podczas gdy czarno
czerwony brzeg stanika pozostawał ledwo widoczny.
Pragnął, aby Callie bardziej rozchyliła bluzkę, tak jak poprzednio.
Pragnął zbliżyć się do niej i zrobić to samemu, zmobilizował jednak
wszystkie mechanizmy samokontroli, dzięki którym ukończył studia,
wyszedł z bezdomności i uwolnił się od ojca pijaka.
 Nie teraz.  Odwrócił się i odszedł.
Uznał, że przyda się im kilka dni przerwy między randkami, i w pracy
trzymał się od Callie z daleka.
Czwartego dnia, po kolejnym zebraniu na temat operacji Trudy, zjawił
się na oddziale intensywnej terapii. W pokoju lekarskim zastał samą Callie.
Na jej widok zatrzymał się w progu. Uniosła pytająco brwi.
 Nareszcie sami  rzekła i wypiła łyk kawy.
Spojrzał na nią z pewną dozą autoironii.
 Też chciałem napić się szybko kawy, zanim pójdę na blok operacyjny.
 Proszę.  Zrobiła mu miejsce przy stole z czajnikiem. Podziękował
ruchem głowy.  Nie bardzo wiem, jakie reguły obowiązują teraz  ciągnęła.
 Czy to ja mam zaproponować następną randkę?
 Aż tak ci się spieszy?
Obejrzała się za siebie. Stała odwrócona plecami do drzwi i nie była
pewna, czy nikt nie wszedł. Nie chciała, aby ktokolwiek słyszał ich rozmowę.
74
R
L
T
 Cóż, mam swoje potrzeby, a skoro ty każesz mi czekać  zniżyła głos
 osiem randek, zanim je zaspokoisz, uważam, że rozciąganie spotkań w
czasie jest nie fair.  Woda w czajniku zaczęła bulgotać i Cade był wdzięczny
losowi za czas do namysłu. Powoli wlał wodę do kubka z kawą, dodał mleko
i cukier.  Dlaczego nie przyznasz się do porażki?  zapytała.  Nie zmieni to
mojej pochlebnej opinii o tobie.
Uśmiechnął się kącikiem ust. Sam nie był pewien, czy wytrzyma osiem
randek i przyznanie się do porażki kusiło. Sytuacja zdążyła się jednak
przerodzić w rodzaj zderzenia silnych osobowości, a on nigdy nie cofał się
przed wyzwaniem. Callie zrobiła krok w jego stronę. Całym ciałem odczuł jej
bliskość, mimo że wciąż stała w bezpiecznej odległości.
 Opłaci się  kusiła.
Uśmiechnął się szerzej. Nie miał wątpliwości, że Callie się postara. Co
jest złego w tym, że tak bardzo podnieca go jej pewność siebie?
 Masz ochotę wybrać się do kina na nowego Bonda?
Milczała chwilę. Aha, postanowił trzymać się z góry ustalonego planu.
 Jasne... Zgoda. Możemy usiąść z tyłu i się trochę do siebie
poprzytulać?
Wybuchnął gromkim śmiechem.
 Bez pocałunków, dobrze? To jedna z zasad.
W korytarzu pojawiła się Natalie z komórką przy uchu. Zobaczył ją za
plecami Callie. Wczoraj znowu dała mu do zrozumienia, że gdyby mu nie
wyszło z Callie, chętnie zajmie jej miejsce. Chcąc się przed nią ratować,
szybko zbliżył się do Callie i ustami przywarł do jej warg. Jej zdumienie nie
miało granic. Odruchowo zacisnęła wargi, lecz już po chwili rozchyliła je
zapraszająco. Całowali się namiętnie.
Wejście Natalie ich otrzezwiło.
75
R
L
T
 Hmm... przepraszam  wybąkała Natalie i się zaczerwieniła.  Ja tylko
to... to stąd zabiorę..  .  szepnęła i znikła.
Callie zamrugała speszona. Kręciło jej się w głowie, zmysłowy zapach
Cade'a wypełniał nozdrza. Oparła się o najbliższą szafkę.
 Wydawało mi się, że miało być bez pocałunków.
Nie chciał się przyznać, jak bardzo jest poruszony.
To miał być szybki pocałunek na użytek Natalie, ale Cade zupełnie
stracił głowę.
 To było tylko przedstawienie dla Natalie.  Callie prychnęła.  Kiedy
pocałuję cię naprawdę, poczujesz różnicę.
 Obiecanki cacanki  rzuciła sztucznie lekkim tonem.
Wziął swój kubek z kawą. Oczy mu się śmiały.
 Sprawdzę, o której jest seans i przyślę ci esemesa.
Wyszedł, a ona została, tęskniąc za obiecanym pocałunkiem, obojętnie,
czy to prawdziwym, czy na niby.
Cade dzielnie przetrzymał randkę w kinie. Przeżywał katusze, agent 007
mógłby zginąć w ogniu, a on by tego nawet nie zauważył, lecz się nie załamał.
Ramię Callie ocierało się o jego ramię, gdy sięgała po popcorn, a ciągłe
zakładanie raz jednej nogi na nogę, raz drugiej, rozpraszało go. Przy każdym
takim ruchu światło z ekranu padało na jej kolano, przyciągając jego wzrok.
Przetrzymał również kolejną randkę, wycieczkę w głąb lądu. Króciutkie
szorty i skąpa góra były idealnym strojem na upał, lecz dla niego znowu
stanowiły wyzwanie. Jednak i z tej próby wszedł zwycięsko.
Natomiast przypadkowe spotkanie w przeddzień operacji Trudy
poruszyło go do głębi. Właśnie zajrzał na oddział intensywnej terapii
sprawdzić stan dwojga swoich małych pacjentów i kiedy przechodził koło
stanowiska pielęgniarek, zobaczył Callie w tak zwanej tuczami, czyli części,
76
R
L
T
gdzie noworodki przed wypisaniem z oddziału nabierają wagi. Stała przy
jednym z łóżeczek w objęciach trzymała zawiniątko i rozmawiała z Lucy
Palmer, położną.
Zawiniątko poruszyło się i wyskoczyła z niego maleńka piąstka. Callie
uśmiechnęła się czule do dziecka, nakryła piąstkę dłonią, kciukiem pogładziła
rÄ…czkÄ™.
Wzruszenie ścisnęło mu serce. Widział Callie w uwodzicielskich
strojach, króciutkich szortach, obcisłej bluzeczce, nagą, lecz dopiero ten
niespodziewany widok zaparł mu dech w piersiach.
Patrzyła na dziecko, jak wszyscy tutaj, z niemym zachwytem. Czyżby
obudził się w niej instynkt macierzyński? Jak wyglądałoby jej dziecko? Czy
byłby to maleńki rudzielec, który każdego owinąłby sobie wokół małego
paluszka?
Uśmiechnął się w duchu i natychmiast pomyślał o własnym dziecku.
Wezbrała w nim złość, wstręt do samego siebie, smutek i żal. Czuł się winny.
Gdy Sophie powiedziała mu, że zostanie ojcem, był na nią wściekły.
Oszukiwała go, twierdząc, że bierze pigułki, zastawiła na niego pułapkę i
otwarcie się do tego przyznała. Zły był również na siebie samego za ten jeden
jedyny raz, kiedy zapomniał o zabezpieczeniu się.
I za to, że jej zaufał.
Pózniej, kiedy nałykała się prochów i poroniła, też czuł wściekłość i
wyrzuty sumienia, lecz był załamany. Nie chciał angażować się w trwały
związek, nie chciał dziecka, nie miał pojęcia, jak być kochającym ojcem.
Nawet nie wiedział, jak pokochać samego siebie. A jednak w głębi serca
tęsknił za szansą posiadania rodziny. Obserwując teraz Callie, po raz
pierwszy zadał sobie pytanie: jak wyglądałoby moje dziecko?
Patrzyła na słodką twarzyczkę chłopczyka urodzonego w dwudziestym
77
R
L
T
dziewiątym tygodniu ciąży z wysokim stężeniem alkoholu we krwi. Teraz
osiągnął już pełne dziewięć miesięcy, po trudnych początkach rozwijał się
dobrze i przybierał na wadze. Matka w dwa dni po porodzie zrzekła się praw
rodzicielskich i maluszek miał szansę na adopcję.
Lubiła odwiedzać pacjentów w tuczarni. Była to dla niej nagroda za
wysiłek i opiekę lekarską nad nimi od chwili narodzin. Gdyby jej małżeństwo
z Joem się nie rozpadło, pewnie teraz miałaby już kilkoro dzieci.
 Nie oglądaj się  szepnęła Lucy  ale doktor Coleman ci się przygląda.
 Callie zamarła.  Obiło mi się o uszy, że... że chodzicie z sobą.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Co innego udawać intymną zażyłość
przed Natalie, a co innego stać się przedmiotem plotek. W końcu znajdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl