[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wody Jeziora Shuswap. Wiatr oczyścił niebo z grubej warstwy
chmur, która rano jeszcze wisiała nad nimi i promienie słońca
skrzyły się na zmarszczonej falami tafli wody. Luke wziął głęboki
oddech i jego płuca wypełnił zapach jeziora i wiatru. Jacht pruł
wodę i Pete z szerokim uśmiechem uniósł kciuk w stronę Luke'a.
Wkrótce wiatr zelżał i Pete zarządził odpoczynek i przerwę
na lunch. Jedli na wodzie siedząc na pokładzie wsparci o reling.
Żagle były podniesione i jacht kołysał się delikatnie.
Policzki miała zarumienione od wiatru i różowy od chłodu
koniuszek nosa. Niesforne kosmyki jej włosów unosił co chwila
podmuch i próbowała odgarnąć je z twarzy lub założyć za ucho.
Luke nagle nie mógł oderwać oczu od jej nieujarzmionych włosów
i lśniących oczu. Jej wargi unosiły się w uśmiechu, gdy
rozmawiała z Emmą, siedzącą obok niej. Miała na sobie niebieską
kurtkę z kapturem. Podniosła się i pochyliła w jego kierunku,
podając mu kanapki. Spojrzeli na siebie, oboje nagle świadomi
symboliki tego gestu.
Weronika widziała jego spojrzenie, gdy podawała mu
kanapki i wiedziała, że oboje pomyśleli to samo. Zadziwiające, jak
ludzie potrafią rozumieć się bez potrzeby używania słów. Od czasu
do czasu miała wrażenie, jak gdyby ich oczy i ciała prowadziły
nieustanną rozmowę ponad nimi i bez udziału ich woli. Była
świadoma tego, co się w niej dzieje, lecz nie dawała sobie na to
zgody.
Gdy poprzedniego wieczoru niemalże szeptem zapytał ja, czy
jeszcze się zobaczą, wiedziała, że stanie się to szybciej niż się
spodziewał. Dziwna łagodność w jego głosie zaskoczyła ją. Jego
pytanie brzmiało jak prośba i Weronika poczuła nieznane ciepło
rozświetlające jej wnętrze.
Siedzieli naprzeciw siebie. Woda pluskała o burtę jachtu,
który kołysał ich lekko. Czuła na sobie promienie słońca i
spojrzenie zielonych oczu, pod którym miękła. Było coś
niezwykłego w ich wyprawie jachtem, którą zaczęli pod niebem
pokrytym gęstą warstwą chmur, na łodzi targanej silnymi
porywami wiatru. Od czasu do czasu wychodziły na pokład i
obserwowały ich zmagających się z falami. Nim się spostrzegli
wiatr przewiał chmury i na gładkiej nagle tafli jeziora roziskrzyły
się promienie słońca. Weronika miała wrażenie, że nagła zmiana
pogody rzuciła czar na wszystkich obecnych. Napięcie zelżało,
ucichły pokrzykiwania Pete'a i wszyscy rozluźnili się i rozsiedli na
pokładzie. Nie mówiła zbyt wiele i zauważyła, że Luke również
nie był rozmowny. Pete nieprzerwanie tłumaczył mu żeglarskie
zawiłości, wskazując raz po raz na osprzęt jachtu i używając nazw,
których Weronika mimo bardzo dobrej znajomości angielskiego
nie mogła zrozumieć. Luke głównie potakiwał i od czasu zadawał
krótkie pytanie, szukając potwierdzenia, czy dobrze zrozumiał.
Wkrótce Emma zeszła pod pokład zabierając ze sobą kubki i
talerze, Weronika uniosła się chcąc jej pomóc, lecz Pete uprzedził
ją z szerokim uśmiechem oznajmiając, że zasłużył na parę minut
sam na sam z piękną żoną, na co Weronika zdobyła się jedynie na
nieśmiały uśmiech.
Zostali sami na pokładzie kołysanym pluskiem fal, oboje
unikając wzajemnych spojrzeń. Był blisko i Weronika, czy tego
chciała czy nie, odczuwała wewnętrzny przymus, by na niego
patrzeć. Nagle zrozumiała jak samotna była w ciągu ostatnich
miesięcy swego życia, samotnością, której nie potrafiła wypełnić
życzliwość Emmy. Dla Emmy była Sonią, której kłamstwa
pogłębiały jej osamotnienie i izolację. Z drugiej strony,
paradoksalnie, nigdy wcześniej nie była bardziej sobą, niż w tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl