[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pięć minut pózniej, kiedy Laura dokonała wzajemnej prezentacji, Petra już gawędziła
z Connorem. Mężczyzna stał oparty o jedną z drewnianych kolumienek. Petra usytuowała się na
wprost niego, żeby odseparować go od całego świata. Nachylona lekko ku niemu, z uśmiechem
prezentowała swoje wdzięki.
Przypatrywałam się femme fatale w akcji.
Ależ była piękna. Jak ktokolwiek mógł jej się oprzeć?
Czy sprawiałoby mi różnicę, gdyby Connor uważał ją za atrakcyjną?
Petra mówiła coś do Connora, a on skierował swój wzrok ponad jej ramieniem na mnie.
Obrzucił mnie wzrokiem od góry do dołu, zauważył szarą sukienkę z dżerseju, szpilki, makijaż
i związane w węzeł włosy. Uśmiechnął się. Zdumiona Petra obejrzała się za siebie, dostrzegła
mnie i również się uśmiechnęła. Podeszłam i przyłączyłam się do rozmowy.
 Czyż ona nie wygląda dziś super?  rzuciła z dumą Petra, napotykając wzrok Connora.
 Wyglądasz fantastycznie  powiedział.  Chociaż to oczywiście nic w porównaniu ze
strojem, w jakim cię poznałem. Tamten był naprawdę spektakularny.
 Ach tak? Dlaczego? Co miałaś na sobie?  dopytywała niczego niepodejrzewająca Pe-
tra.
Hank ochrzcił swój nowy wóz pieszczotliwym mianem  Betsy druga . Z dumą odwiózł
nas do domu. Przez całą drogę śpiewałyśmy i chichotałyśmy, nic sobie nie robiąc z tego, że
słaniałyśmy się na zakrętach, a na polnej drodze niezle nas wytrzęsło, bo samochód miał kiepskie
zawieszenie.
Dochodziła północ, kiedy rozchichotane wtoczyłyśmy się chwiejnie do kuchni Laury, nie
wykazując najmniejszej ochoty, żeby iść spać. Laura wyczarowała skądś butelkę schłodzonego
szampana, a Cas przyniosła cztery kieliszki w nadziei, że też jej się trochę dostanie.
Ogień w kominku prawie wygasł, a kosz na opał był pusty. Wyszłam na podwórze po
drewno. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zrobiłam to z uśmiechem na ustach. Ile czasu
upłynęło, odkąd ostatni raz uśmiechałam się bez powodu? Chociaż  całkiem szczerze  był je-
den powód. Tylko nie chciałam się do niego przed sobą przyznać.
Kiedy wróciłam, zauważyłam, że i Petra się uśmiecha. A właściwie się szczerzy. Trochę
za szeroko.
 Czego się tak jarzysz?
 No, nareszcie. Myślałam, że już nigdy nie zauważysz. Umówiłam się na randkę. I to
jaką!
 Ach, tak?  zdumiałam się.
 Tak. Gorącą randkę.  Zawiesiła głos dla zwiększenia efektu.  Jutro wieczorem idę na
kolację z Connorem Blythem.
 Czy to znaczy, że zgodził się na wywiad?
Pokiwała ekstatycznie głową.
 Jak ci się to udało?
 Ach, wiesz, moja sztuka przekonywania jest legendarna&  Petra popatrzyła na mnie. 
Nie wyglądasz, jakbyś się cieszyła.
 Ależ tak, tak, oczywiście, że się cieszę  wydusiłam.  Jestem tylko& to znaczy& na-
prawdę się dziwię, że się zgodził.To wszystko.
 A ja się nie dziwię.  Petra wydęła usta.  Jak mówiłam, jeśli chcę, potrafię być bardzo
przekonująca.
I trajkotała dalej: że zamierza uprowadzić go do tej fantastycznej małej knajpki rybnej
w Newquay, o której tyle słyszała, że Connor jest diabelnie przystojny, i że  jeśli się odpowied-
nio postara  Connor może liczyć na więcej niż kolację& Natychmiast wypytała Laurę o adresy
hoteli w okolicy, w razie gdyby postanowili spędzić tam noc  w końcu trochę się tam jechało.
 Narrowcliff jest całkiem miłym lokalem, leży naprzeciwko Tolcarne Beach. Jadłam tam
już parę razy i byłam naprawdę zadowolona. Podają wspaniałe dania. Chociaż zjeść zamierzacie
w innym miejscu, prawda? Na pewno mam gdzieś numer telefonu. Ale masz rację, tam się trochę
jedzie.
Matka nie zorientowała się, że leje wodę na młyn Petry i jej noclegowe plany. Dodała
jeszcze parę propozycji lokali, które nie leżały tak daleko, a też były  dość dobre . Petra z uśmie-
chem zignorowała jej rekomendacje.
Znałam Petrę. Miała w sobie coś z drapieżnika. Kiedy już upatrzyła sobie smakowitą
ofiarę, to ją zdobywała, nie przejmując się stratami. Zawsze ją za to podziwiałam.
Tym razem wyglądało na to, że na jej liście życzeń znalazł się Connor.
Wiedziałam, że Connor jest wolnym mężczyzną, a Petra wolną kobietą. Peter raczej nie
mógł oczekiwać od niej wierności.
Dlaczego tak bardzo brałam to sobie do serca?
Gdzieś w głębi duszy naturalnie wiedziałam dlaczego. Mogłam wypierać się swoich
uczuć do Connora, mogłam twierdzić, że nie były prawdziwe, tylko narodziły się z samotności,
żałoby i rozbicia emocjonalnego  ale nie mogłam ich ignorować. Zwłaszcza teraz, kiedy Petra
mówiła o nim tak, jakby już był jej& Uderzyła mnie zazdrość.
Dziwne uczucie. Odnosiłam niemal wrażenie, jakbym zdradzała Roba. Zasiane zostało
maleńkie ziarno. Drogocenne ziarno. Mój instynkt i natura podpowiadały mi, że powinnam o nie
dbać i je pielęgnować, aby rosło, dojrzewało i zakwitło.
Ale nie mogłam nosić w sobie nawet tego małego ziarenka, nie mając jednocześnie uczu-
cia, że zdradzam Roba. I dlatego właśnie próbowałam zignorować je, jak umiałam.
Zrabuje mi to dziś sen. Wiedziałam to doskonale.
12
Laura umówiła się z Charlesem na kolację. Jego żona pojechała odwiedzić starą matkę
w mieście, więc gołąbeczki skorzystały z rzadkiej okazji, żeby wybrać się do restauracji na tyle
odległej, aby nie obawiać się plotek. Matka wyglądała fantastycznie.
 Wow!  zauważyła Cas, kiedy Laura w srebrzystej sukni zaprezentowała nam się u stóp
schodów.
 Jak myślicie, spodoba się Charlesowi?
Petra, otulona moim granatowym frotowym szlafrokiem, siedziała przy kuchennym stole [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl