X

 
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niewygodnych pytań.
- To okropne - powiedziała jeszcze ciszej Zo�. - Tak mi przykro, Karen...
- Niech ci nie będzie przykro - odpowiedziała jej Karen. - A przynajmniej nie z
mojego powodu. Za mnie nie jesteś odpowiedzialna.
- Nie, ale myślę o tym, co mówiłaś: jak musiałaś się czuć przez tych ostatnich kilka
miesięcy. A potem, kiedy go zobaczyłaś, najpierw w telewizji, a pózniej w szpitalu! Nigdy
bym nie przypuszczała. Niczego się nie domyślałam.
- Jak mogłabyś się domyślić?
- Nigdy cię o to nie pytałam, prawda? Nigdy się tobą nie interesowałam. Zazdrościłam
ci tylko twojego ułożonego, nudnego życia. Tego, że masz dwoje rodziców, że oboje z tobą
mieszkają. To wszystko wyglądało tak miło i normalnie.
- I tak jest - odparła Karen. - Przez większość czasu. Nie zrozum mnie zle. Kocham
moich rodziców. Naprawdę. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym być z kimś innym. Albo
chcieć być z kimś innym. Nie jestem nawet pewna, czy chciałabym poznać swoich
biologicznych rodziców, gdybym miała taką możliwość. Tak naprawdę chcę tylko jednego:
dowiedzieć się. Chcę się dowiedzieć, kim byli i jacy byli. Ale nigdy się tego nie dowiem,
podobnie jak Steven.
- Dowie się - powiedziała zdecydowanie Zo�. - Zrobimy to. Zróbmy to natychmiast...
Karen leżała na sofie, obok niej siedziała jej mama, a naprzeciwko, j na krześle - tata.
Było już dobrze po północy i wszyscy byli potwornie zmęczeni, ale o śnie nie mogło być
mowy.
Tyle się wydarzyło przez tych ostatnich kilka godzin. Rodzice Karen jako pierwsi
dowiedzieli się o wszystkim. Siedzieli i słuchali, jak Zo� spokojnie relacjonowała całą
historię, podczas gdy po policzkach Karen płynęły łzy.
Potem zawiezli je obie do domu Zo�, gdzie powtórzyła swoją opowieść, tym razem w
nieco okrojonej wersji. Wcześniej musiała im kilka razy przysiąc, że dotrzyma obietnicy i nie
zdradzi nikomu tajemnicy Karen. Powie jedynie, że Karen przekonała ją, by przyznała się do
dziecka, i nigdy nie wyjawi, jak dokładnie do tego doszło.
- Och, moja biedna córeczka! - Taka była reakcja matki Zo�. Powtarzała te słowa na
okrągło, dorzucając co jakiś czas: - Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Dlaczego o niczym mi
nie powiedziałaś, skarbie?
Karen miała nadzieję, że na tym jej rola się skończy, ale nie - Zo� chciała, żeby z nią
została. %7łeby była przy niej, gdy będzie dzwonie do ojca, a następnie, żeby zaczekała na jego
przyjazd. Ojciec Zo� zjawił się ponury i blady. Karen słuchała, jak rodzice koleżanki
obwiniają się nawzajem:
- Jak mogłaś nie zauważyć? Mieszka z tobą pod jednym dachem, na litość boską! Nie
zasługujesz na to, żeby być matką!
- Może i nie zasługuję, ale przynajmniej jestem przy niej i wspieram ją, czego nie
można powiedzieć o tobie! Aadny jej dajesz przykład! Ty i te twoje romanse!
Bezowocne, bezsensowne oskarżenia, którym kres położył dopiero przyjazd policji.
Policjantów było dwoje - mężczyzna i kobieta. Z kamiennymi twarzami wysłuchali relacji
Zo�, która z równym spokojem opisała im wszystkie szczegóły.
Następnie wezwali przez telefon karetkę, pomimo protestów Zo�, twierdzącej, iż czuje
się świetnie, oraz propozycji jej ojca, który chciał zawiezć ją do szpitala.
W tym momencie Karen sądziła, że uda jej się dyskretnie wycofać. W karetce nie było
miejsca dla nich wszystkich. I rodzice już chcieli zabrać ją do domu, gdy znowu okazało się
to niemożliwe. Zo� nalegała. Zagroziła wręcz, że bez Karen nigdzie nie pojedzie. Kiedy zaś
Karen próbowała wyjść, zaczęła krzyczeć i płakać. W końcu obie wylądowały w karetce, a
rodzice podążyli za nimi samochodami w policyjnej eskorcie.
- Zupełnie jak w telewizji - zauważyła Zo�.
Raczej jak w pułapce - pomyślała Karen - w pomieszczeniu, którego ściany powoli
zbliżają się do siebie. Doszła dalej, niż to sobie planowała, i zaangażowała się bardziej, niżby
tego chciała. Bała się, że nigdy nie uda jej się uciec, że Zo� nigdy nie pozwoli jej odejść.
Uratował ją dopiero mały Steven. Po chwili oczekiwania, która zdawała się trwać całą
wieczność, kiedy Zo� była rejestrowana jako pacjentka i układana w łóżku, w końcu
przyniesiono jej dziecko. Karen chciała wziąć maleństwo na ręce, dotknąć je. Ale pielę-
gniarka ułożyła chłopczyka w ramionach Zo�.
Byłaby to piękna i pełna harmonii scena, niczym z obrazu, gdyby nie płacz. Płacz
Karen. Rozpaczliwe zawodzenie, które niemal całkowicie uszło uwagi Zo�.
- Lepiej będzie, jeśli państwo zabiorą ją do domu - zaskoczona pielęgniarka zwróciła
się do rodziców Karen.
W drzwiach Karen zatrzymała się. Zawróciła. Przyklękła przy łóżku Zo� i coś do niej
wyszeptała.
- Wszystko w porządku - rzekła wtedy Zo�. - Przestań się martwić. Przecież ci
obiecałam, prawda? Zajrzyj do nas jutro, okej?
Karen spojrzała na zegar stojący na kominku. Był już czwartek, a ona nie czuła się na
siłach odwiedzić Zo� ani pójść do szkoły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.