[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaś, widząc je po raz pierwszy, brał się od razu do roboty. . . i nigdy nic nie stłukł.
Nie poprzestałem na jednej pamięci. Wpakowałem drugą lampę i „Frank” mo-
mentalnie nauczył się niańczyć dzieci. Nie było mowy, aby przewijając niemow-
lęta zostawił przez nieuwagę między pieluchami agrafkę lub coś w tym rodzaju.
Do nieforemnej głowy „Franka” weszło z łatwością sto lamp pamięciowych
Thorsena — każda z programem innej czynności. Następnie wprowadziłem do
układu „obwody inteligencji” i dodałem jeden obwód zabezpieczający, który na-
kazywał „Frankowi” zatrzymać się i wzywać pomocy, gdy spotka się z czymś,
czego nie przewidują instrukcje.
Zbudowałem „Franka” na szkielecie samojezdnego wózka inwalidzkiego. Wy-
glądał jak skrzyżowanie wieszaka na kapelusze z ośmiornicą. . . ale, moi drodzy,
powinniście go widzieć przy szorowaniu garnków!
Miles obejrzał skrupulatnie prototyp, popatrzył, jak miesza i podaje martini,
przesuwa się, wysypuje i czyści popielniczki (do pustych nawet się nie zbliżył),
otwiera i zamyka okno, a następnie przejeżdża do biblioteki, odkurza i ustawia
książki. Upił łyczek drinka i skrzywił się z niesmakiem: — Za dużo wermutu.
— A ja tyle lubię. Możemy przecież tak ustawić program, by twoje koktajle
mieszał w innych proporcjach, a moje w innych. Ma jeszcze mnóstwo nie wyko-
rzystanej pamięci. To się nazywa elastyczność w obsłudze klienta.
Miles znowu pociągnął łyk.
— Kiedy będzie gotowy do produkcji?
— Z chęcią poświęciłbym mu jeszcze dziesięć lat.
Zanim zaczął stękać, dodałem: — Powinniśmy ruszyć prawdopodobnie za
pięć lat.
— Bzdura! Dostarczymy ci wszystko, czego będziesz potrzebował, i pierwszy
model wypuścimy za pół roku.
— Nie, mój drogi, nic z tego. . . To jest dzieło mojego życia. Nie puszczę go
między ludzi, dopóki nie będzie absolutnie doskonały. Muszę zmniejszyć gaba-
ryty, wyrzucić wszystko, co jest zbędne, z wyjątkiem lamp Thorsena i wymie-
nialnych podzespołów. Czy wiesz, do jakiego stopnia jest uniwersalny?. . . Bę-
dzie umiał nie tylko wypuścić kota za drzwi i wykąpać dziecko, ale nawet zagra
z właścicielem w ping-ponga, jeżeli oczywiście klient będzie chciał zapłacić za
dodatkowe programowanie.
29
Popatrzyłem na robota. „Frank” spokojnie ścierał kurz ze stołu, każdy papie-
rek podnosił i odkładał na miejsce.
— Myślę, że nie miałoby sensu granie z nim w ping-ponga, nigdy by nie
spudłował. Ale można dodać obwód z generatorem losowym uderzeń, który na-
uczyłby go przegrywać. Taak, myślę, że to jest możliwe. Zrobimy tak i będziemy
mieli świetną reklamę! Jak w banku!
— Jeden rok, Dan, i ani dnia więcej. Wynajmę kogoś od Loewy’ego, żeby ci
pomógł z modelem. . .
— Miles — przerwałem mu — kiedy wreszcie dotrze do ciebie, że od kon-
strukcji szefem jestem ja?! Kiedy ci go przekażę, będzie twój. . . ale nie wcześniej.
— I tak będzie paprał drinki. . . — rzucił na odchodne Miles.
Przy pomocy mechaników z warsztatu bawiłem się z „Frankiem” tak długo, aż
zaczął wyglądać mniej jak efekt czołowego zderzenia trzech samochodów, a bar-
dziej jak coś, czym można się chwalić przed sąsiadami. W tym czasie usuną-
łem też mnóstwo niedociągnięć w systemie sterowania. Nauczyłem go głaskać
Pita i drapać go pod brodą tak, że kocur przyjmował te pieszczoty z zadowole-
niem — a proszę mi wierzyć, sprzężenie zwrotne wykorzystane w tej czynności
musiało być tak precyzyjne jak technika stosowana w laboratoriach atomowych.
Miles nie poganiał mnie, choć od czasu do czasu wpadał i obserwował, jak idą do-
świadczenia. Przeważnie pracowałem nocami, gdyż wieczory spędzałem z Belle,
a ranki przesypiałem. Do firmy przyjeżdżałem późnym popołudniem, podpisy-
wałem przygotowane przez Belle dokumenty, rzucałem okiem na postępy prac
w warsztacie, po czym jechaliśmy na kolację. Do wieczora starałem się zbytnio
nie przemęczać, ponieważ twórcza praca sprawia, że człowiek śmierdzi jak cap.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Aldiss Brian Wilson Mroczne lata Ĺwietlne
- 1. KrĂłlowa Lata
- Teresa od Dziecić tka Jezus myśÂli
- Diana Palmer Brylancik
- Cawthorne Nigel śąycie erotyczne dyktatorów
- CAśÂYYYY Smith Lisa Jane PamićÂtniki wampirów 05 Powrót o zmierzâŒ
- Arkady & Boris Strugatsky Noon 22nd Century (v1.0)
- Hollis Christina W zamku nad LoarćÂ
- Jacqueline Lichtenberg [Sime_Gen_06]_ _Unto_Zeor,_Forever
- Planeta pana Sammlera Saul Bellow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl