[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W ogóle nie miała ochoty zostawać w Penhally - mruknął
Marco. - Musiałem ją długo namawiać, żeby nam pomogła. Zgodziła
się w końcu, ale bardzo niechętnie.
85
RS
- Tak, zauważyłem. - Nick postukał ołówkiem w stół. - Ale jest
chyba jeszcze coś. Wyraznie się skrzywiła, kiedy wspomniałem o
położnictwie. No, może po prostu była zmęczona.
Marco czuł się coraz bardziej nieswojo.
- Odnoszę wrażenie, że z nią dzieje się coś niedobrego. Dlatego
nalegałem, żeby została przynajmniej na pewien czas. Jeśli odkryję,
co jej dolega, i potrafię temu zaradzić, nie będę jej dłużej
zatrzymywał. Ale nie wykluczam, że wolałaby po prostu zapomnieć o
moim istnieniu - zakończył z ponurą miną.
- Może tak, a może nie - filozoficznie zauważył Nick. - Z
kobietami nigdy nie wiadomo. W każdym razie miej ją na oku, Marco.
Ale uważaj, żeby wasze osobiste sprawy nie szkodziły przychodni.
- Nie musisz mnie pouczać!
- Najmocniej przepraszam.
- Mą częste bóle głowy - zaczęła kobieta, sadzając synka na
kolanach.
Amy zajrzała do karty chłopca, lecz nie znalazła w niej niczego
niepokojącego.
- A jak syn się wtedy zachowuje? Może się nadal bawić, czy
musi pani go położyć?
- Daję mu paracetamol w syropie i kładę do łóżeczka, i zwykle
po godzinie ból mija.
Amy pochyliła się nad chłopcem.
- Powiedz mi, Harry, czy kiedy boli cię głowa, robi ci się
niedobrze?
- Czasem ściska mnie w żołądku.
86
RS
- Aha. Ale czy masz wymioty?
- Nie.
Amy wyprostowała się i zwróciła do matki:
- Kiedy to się zaczęło?
- Nie potrafię dokładnie określić - zafrasowała się Sue. -
Dzieciom zdarzają się bóle głowy, więc początkowo nie zwracałam na
to większej uwagi, ale potem bóle zaczęły się powtarzać, a Harry jest
wtedy taki biedny, płacze i w ogóle... Sama nie wiem, może ulegam
histerii, w końcu ból głowy to nic wielkiego, tyle że... - Zamilkła i
spojrzała na syna, najwidoczniej nie chcąc przy nim wchodzić w
szczegóły.
Amy napisała coś na karteczce i podała ją chłopcu.
- Harry, bądz tak dobry i zanieś tę kartkę pani, która siedzi w
recepcji. A potem wróć do nas. Bardzo ci dziękuję, robisz mi wielką
przysługę. - Po wyjściu Harry'ego, który z poczuciem misji opuścił
gabinet, zwróciła się do Sue: - Teraz proszę mi powiedzieć, co panią
gnębi.
- Przepraszam, może przesadzam, ale w mojej sytuacji to chyba
usprawiedliwione - zaczęła Sue. - Dwa lata temu wykryto u mnie
nowotwór jelita. Wszyscy mówili, że to nic wielkiego, ale potem
okazało się, że sprawa jest poważna. Przeszłam chemioterapię i kilka
operacji, słowem było ciężko. To mnie nauczyło, żeby nie lekceważyć
nawet pozornie drobnych dolegliwości. Dlatego, ile razy Harry dostaje
bólu głowy, zaczynam się zastanawiać, czy to nie rak mózgu...
- Po tak ciężkich przeżyciach to całkiem zrozumiałe - odparła
Amy ze współczuciem. - Musiała pani wiele wycierpieć.
87
RS
- Doszłam już do siebie. A teraz to! - Oczy Sue napełniły się
łzami. - Zresztą z własnymi dolegliwościami mogę się pogodzić, ale
gdyby dziecku stało się coś złego, to chyba bym tego nie zniosła. -
Kobieta rozpłakała się.
Nie sądzę, żeby synowi groziło coś poważnego, ale doskonale
rozumiem pani niepokój. Poddamy Harry'ego bardzo, ale to bardzo
dokładnym badaniom, a w razie potrzeby zwrócimy się o opinię do
specjalisty.
- Jak długo to potrwa? - spytała Sue, ocierając oczy. - Ze
zamartwienia nie sypiam po nocach. -Drzwi się otworzyły i chłopiec
wbiegł do gabinetu. -Dziękuję, synku.
- Zwietnie się spisałeś, Harry - dodała Amy. - Czy ktoś w
państwa rodzinie cierpiał na uporczywe migreny? - zapytała,
zwracając się do matki chłopca.
- Owszem, moja matka i siostra miewały kiedyś migreny. A
właśnie! - przypomniała sobie, otwierając torebkę. - Zaprowadziłam
Harry'ego do okulisty, ale nie znalazł nic niepokojącego. Proszę,
przyniosłam zaświadczenie, które wystawił. - Podała Amy
zadrukowaną kartkę.
- Faktycznie, stan oczu jest dobry, to nie stąd te bóle - rzekła
Amy, przeczytawszy zaświadczenie. Zadała jeszcze parę pytań, po
czym zwróciła się do Harry'ego: - Zapraszam na kozetkę! - W trakcie
badania Sue śledziła niespokojnie każdy jej ruch. - Nie znajduję
niczego, co mogłoby budzić podejrzenie, że bóle głowy mają jakąś
poważniejszą przyczynę - oznajmiła. - Niemniej dla pani spokoju
88
RS
mogłabym poprosić o opinię doktora Avanti, który jest
doświadczonym pediatrą. Co pani na to?
- Myśli pani, że znajdzie czas?
- Właśnie kończy się poranny dyżur - odparła Amy, spoglądając
na zegarek. - Zajrzę do niego i sprawdzę, czy jest już wolny.
Kiedy po wyjściu na korytarz uchyliła drzwi do gabinetu Marca,
ten rozmawiał przez telefon. Dał jej ręką znak, by weszła i usiadła.
- Jakieś problemy? - zapytał, skończywszy rozmowę.
- Jest u mnie Sue Miller.
- Co się z nią dzieje? - Był wyraznie zaniepokojony. - Parę lat
temu wykryto u niej raka.
- Znasz na pamięć wszystkie choroby wszystkich pacjentów? -
zdziwiła się Amy.
- To nasz wspólny obowiązek wiedzieć, kto cierpi lub cierpiał na
poważne dolegliwości. Jakiś czas temu w trakcie ogólnej narady
omawialiśmy jej przypadek. Takich pacjentów jak Sue Miller
otaczamy szczególną troską. Na co się skarży?
- Nie chodzi o nią, ale o jej synka. Harry ma siedem lat i miewa
częste bóle głowy.
Marco domyślił się obaw Sue.
- A ona boi się, czy to nie jest objaw raka mózgu?
- Otóż to. Jest bardzo niespokojna, czemu zresztą trudno się
dziwić.
- To oczywiste. Zbadałaś małego?
- Tak, i niczego nie znalazłam. Ona jednak strasznie się
denerwuje. Mogłabym ją skierować do specjalisty, ale to by trochę
89
RS
potrwało, a ponieważ jesteś pediatrą, może zechciałbyś zbadać małego
i na miejscu rozwiać jej obawy? O ile, rzecz jasna, są faktycznie
nieuzasadnione.
- Zdaje się, że sama zaczynasz lekko histeryzować - uśmiechnął
się Marco. - Według statystyk rak mózgu tylko w jednym procencie
przypadków objawia się bólami głowy.
- Wiem, ale spróbuj o tym przekonać kobietę, która w wieku
trzydziestu pięciu lat ni stąd, ni zowąd zachorowała na nowotwór.
- Masz rację. Oczywiście, że go zbadam. U mnie czy u ciebie?
- Chyba będzie prościej, jeśli pójdziemy do mojego gabinetu.
Marco bez słowa wstał i skierował się do drzwi.
- A właśnie - rzekł, zatrzymując się na moment przed jej
gabinetem. - W Penhally Arms urządzają bal sylwestrowy, na który
jesteśmy oboje zaproszeni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl