[ Pobierz całość w formacie PDF ]

położyłam Kirsty spać. Teraz mam szczęście, jeśli przyjdzie, zanim ja się
położę. - Uniosła twarz do słońca. - Ależ dzisiaj jest gorąco!
- Podobno masz dobre wyniki badania krwi. - Flora wyjęła z torby
butelkę wody. - Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. - Problem Connera nadal
nie dawał jej spokoju. - Przecież on jest utalentowanym lekarzem. Szkoda,
że nie widziałaś, jak badał Harry'ego Gregga. Zdiagnozował też panią
Ellis.
61
RS
- Tak, mówiła mi, że zapisał jej tyroksynę. Bez wątpienia wie, co
robi.
- To dlaczego pacjenci nie chcą do niego chodzić?
- Bo widzą chłopca, nie mężczyznę. Tak przypuszczam, ale myślę, że
po prostu mu nie ufają. - Evanna wahała się przez chwilę. - Podobno kilka
dni temu Finn Sullivan odmówił wynajęcia mu jachtu.
- Mówisz poważnie?
- Tak, ale mam nie tylko czarne wieści. Widziałam go wczoraj, jak
na plaży grał z dziećmi w piłkę. One uważają, że jest na luzie. A wiele
kobiet umówiło się na wizytę, żeby go zobaczyć, ale nie sądzę, żeby był
tym zachwycony.
- Na pewno nie. - Flora strzepnęła piasek z buzi Kirsty. - Któregoś
dnia poszedł do Janet i powiedział:  Do cholery, nie jestem
ginekologiem". A Janet odparła, że skoro nie mamy ginekologa, to musi
być przygotowany na załatwianie takich problemów.
- A co Conner na to?
- Nie wiem, bo zniżył głos, a Janet spurpurowiała. Evanna
wybuchnęła śmiechem.
- Nie podejrzewam, żeby w wojsku było dużo wezwań dla
ginekologa. Tak czy owak, trzeba pomóc mu się tu zaadaptować. W
związku z tym zaprosiłam go na lunch.
Serce Flory gwałtownie zabiło.
- Ma przyjść na lunch? Myślałam, że będzie tylko wasza rodzina.
- Conner należy do rodziny. Pomyślałam, że to dobry pomysł, żeby
ludziom o tym przypomnieć.
62
RS
- Och, wspaniale. Naprawdę to miłe z twojej strony, Evanna.
Powinnyśmy wracać. - Wstała i podniosła Kirsty. - Chodz, kochanie.
Strzepiemy piasek z twoich nóżek i pójdziemy do domu. Kto wie? Może
twój tatuś już tam jest.
Kroki Connera odbijały się echem od popękanej drewnianej podłogi.
Rozglądając się wokół, poczuł, że powracają wspomnienia. W domu
unosił się zapach wilgoci, ale nie zdziwiło go to, bo od wielu lat nie
otwierano tu drzwi ani okien.
Nigdy nie lubił tego domu i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Czuł
się tak, jakby ściany wchłonęły dawny gniew i nienawiść, które
wypełniały pokoje.
Pospiesznie wyszedł przez frontowe drzwi i głęboko wciągnął
powietrze. Wiedział, że nie powinien tu przychodzić. %7łe powinien komuś
zapłacić za pośrednictwo w sprzedaży tego piekielnego domu.
Przez chwilę stał, walcząc z przykrymi myślami, dopóki jakiś
wewnętrzny zmysł nie uprzedził go, że nie jest sam. Gwałtownie się
odwrócił i zobaczył Florę, która stała zaledwie kilka metrów od niego.
Wiatr rozwiewał jej włosy, a na twarzy malował się wyraz niepewności.
- Przepraszam - powiedziała łamiącym się głosem, co świadczyło o
tym, że nie wie, czy zostać, czy uciec. - Nie chciałam ci przeszkadzać.
Nie miał ochoty na towarzystwo.
- Więc dlaczego to zrobiłaś? Wzdrygnęła się, ale nie dała za
wygraną.
- Miałeś być na lunchu u Logana i Evanny. Uznaliśmy, że
zapomniałeś.
- Potrzebowałem odrobiny prywatności.
63
RS
- Och. - Wzięła głęboki oddech. - To dlatego, że nie zadzwoniłeś
ani...
- Nie.
- Martwiłam się o ciebie.
- Dlaczego? - Od kiedy to ktoś się o niego martwi?
- Te sprawy z pacjentami - zaczęła, wzruszając ramionami. - To
okropne. Myślałam, że do tej pory cię zaakceptują.
- Nieważne.
- Oczywiście, że ważne! Evanna mówiła mi, że Finn nie chciał
wypożyczyć ci żaglówki. Czy to cię nie obchodzi?
Poczuł gwałtowne pulsowanie krwi w skroniach.
- Co ty tutaj robisz, Flora?
- Kiedy się nie zjawiłeś, pomyślałam, że przyniosę ci lunch.
Dopiero teraz zauważył stojący obok jej stóp koszyk. Dostrzegł w
nim miskę truskawek z bitą śmietaną i drugą miskę pełną pieczonych
kurzych udek oraz serwetki w biało-czerwona kratkę.
- Aadnie tu - zaczęła niepewnie, patrząc na skały i małą plażę. - To
jedyny dom na wyspie, który ma własną plażę.
- Flora, jeśli masz choć odrobinę zdrowego rozsądku, to natychmiast
stąd odejdz.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Jesteś na mnie zły.
Wydała mu się jakaś inna niż zwykle, ale nie rozumiał, dlaczego.
- Byłem zły, zanim się tu zjawiłaś. Wiem, że chcesz dobrze, ale nie
życzę sobie wspomnień, zwłaszcza trzymając kogoś za rękę. Skąd
wiedziałaś, gdzie jestem?
64
RS
- Najpierw byłam w twojej stodole, ale tam cię nie zastałam.
Zobaczyłam panią North, która zbierała jeżyny przy drodze, i ona
powiedziała mi, że widziała, jak szedłeś w tym kierunku.
- Tutejsi ludzie stacjonują na każdym rogu.
- Nie powinnam tu przyjeżdżać. Naprawdę przepraszam -
powiedziała, a potem wzięła koszyk i wcisnęła mu go w rękę. - Wez,
Evanna świetnie gotuje. Jej kurczak jest wyśmienity, a truskawki świeżo z
ogrodu Robertsów. Jeśli teraz nie jesteś głodny, możesz zjeść to pózniej.
Nie czekając na odpowiedz, odwróciła się i szybko odeszła. Długa
kwiecista spódnica wiła się wokół jej ciała, podkreślając szerokość bioder.
Obraziłem ją. A może przestraszyłem? - pomyślał Conner, patrząc ze
złością na jej oddalającą się sylwetkę. Nie obchodzi mnie, że ją obraziłem.
Naprawdę. Przecież nie zapraszałem jej tutaj.
- Czy lubisz truskawki? - zawołał do niej, stoczywszy wewnętrzną
walkę.
Flora przystanęła i powoli się odwróciła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl