[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niewidzące, zmącone ślepotą  a stara twarz przybrała wyraz, na widok którego
padłem na kolana i uderzyłem czołem o ziemię: był to wyraz najgłębszej czułości i
współczucia, nierozdzielnie związany z absolutną mądrością. Nie miałem wątpliwości,
że stoję w obliczu świętej.
 Tomasu  powiedziała głosem, zda się, bardziej kobiecym niż męskim. Od dawna
nikt nie nazywał mnie wodnym imieniem, które nadała mi matka; włosy zjeżyły mi się
na karku, zadygotałem nie tylko z zimna.
 Usiądz prosto  rzekła.  Mam ci do przekazania słowa, których musisz
wysłuchać. Jesteś Tomasu z Mino, który stał się Otori i Kikuta. Krew trzech ludów
miesza się w twych żyłach. Choć urodziłeś się wśród Ukrytych, wyszedłeś na światło
dzienne i twoje życie nie należy już do ciebie. Ziemia spełni pragnienie Niebios.
Zamilkła. Mijały minuty. Chłód przenikał mnie do kości. Zastanawiałem się, czy
powie coś jeszcze. Z początku zdumiałem się, że tyle o mnie wie, potem pomyślałem,
że Jo-An coś jej opowiadał. Jeśli była to przepowiednia, to brzmiała tak mętnie, że
nic dla mnie nie znaczyła. Jeszcze trochę, myślałem, a zamarznę tu na śmierć. Tylko
moc oczu niewidomej powstrzymywała mnie od powstania z klęczek.
Słyszałem oddechy naszej trójki oraz odgłosy gór: chrapliwe krakanie kruków,
niespokojny poszum cedrów targanych północno-wschodnim wiatrem, plusk i
kapanie wody, a także jęk skały, kurczącej się na mrozie.
 Będziesz władał ziemią od morza do morza  powiedziała wreszcie święta.  Lecz
ceną pokoju jest rozlew krwi. Pięć bitew kupi ci pokój, cztery wygrane i jedna
przegrana.
Wielu umrze, ty jednak ujdziesz śmierci, chyba że padniesz z ręki syna.
Znów zapadło długie milczenie. Z każdą chwilą robiło się ciemniej, nadchodził
wieczór, a z nim mróz. Zacząłem błądzić wzrokiem po jaskini. U boku świętej, na
drewnianym klocku rzezbionym w kwiaty lotosu stał młynek modlitewny. Zdumiało
mnie to  wiedziałem, że kobiety nie mają wstępu do górskich kaplic, a już nigdzie nie
spotkałem takiej mieszanki symboli, jakby mieszkali tu wespół Tajemny Bóg,
Oświecony oraz duchy gór.
Przemówiła, jakby widziała moje myśli, głosem, w którym zabrzmiały śmiech i
zdziwienie:
 Wszystko jest jednym. Zachowaj to w sercu. Wszystko jest jednym.
Dotknęła młynka, wprawiając go w ruch, a jego rytm, zda się, wlał się do moich
żył i stopił z moją krwią. Zaczęła niewyraznie recytować słowa, których nigdy
przedtem nie słyszałem. Płynęły obok nas, nad nami, i ulatywały z wiatrem; a gdy
zacząłem je rozumieć, zamieniły się w pożegnalne błogosławieństwo Ukrytych. W
końcu wręczyła nam miseczkę i kazała napić się wody ze stawu.
Na powierzchni utworzyła się już cienka warstwa lodu; woda była tak zimna, że
ścierpły mi zęby. Jo-An pośpiesznie ruszył do wyjścia, z niepokojem zerkając na
północ. Ostatni raz rzuciłem okiem na świętą, siedzącą nieruchomo niczym kawałek
skały. Nie mieściło mi się w głowie, że zostanie tu sama.
 Jak ona da sobie radę?  zapytałem Jo-Ana.  Przecież zamarznie na śmierć.
 Bóg się o nią zatroszczy  odparł z powagą.  Ona nie dba o to, czy umrze, czy
będzie żyła.
 Tak jak ty?
 To święta osoba. Kiedyś myślałem, że jest aniołem, ale to istota ludzka,
przeistoczona z Å‚aski boga.
Nie chciał dłużej rozmawiać, jakby udzielił mu się mój niepokój.
W szybkim tempie dotarliśmy do piarżyska, które pokonaliśmy na czworakach. Po
drugiej stronie widniała ścieżka na szerokość człowieka, znikająca w ciemnym lesie.
Jo-An przyśpieszył. Znów zaczęliśmy się wspinać.
Opadłe liście i sosnowe igły tłumiły nasze kroki, pod drzewami zapadała już noc.
Szybki marsz nieco mnie rozgrzał, miałem jednak wrażenie, iż ręce i nogi ciążą mi
niczym kamienie, jakby wapienna woda, której się napiłem, z wolna zamieniała mnie
w skałę. Zagadkowe słowa świętej zmroziły mi serce. Jaka przyszłość mnie czekała?
Nie brałem dotąd udziału w żadnej bitwie  czy teraz rzeczywiście miałem walczyć aż
w pięciu? Jeśli przelana krew była ceną pokoju, to pięć bitew zaiste stanowiło cenę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl