[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Westchnęła w duchu. Nie była już nawet w stanie poprawnie myśleć.
 Zjadaj te żeberka, zanim wystygną  powiedziała.
 Tak jest, proszę pani  odparła Sara jak grzeczna uczennica.
Przeszły do bezpieczniejszych tematów, a tymczasem orkiestra wróciła na podium i
zaczęła się szykować do wykonania kolejnej porcji radosnej twórczości.
 Chwytaj partnerkę  wrzasnął saksofonista w mikrofon.  Zaraz wam pokażemy, jak się
to powinno robić w Carnegie Hall.
 Nie oglądaj się teraz  powiedziała Sara  ale w twoim kierunku idzie jakiś mężczyzna,
któremu świecą się oczy. Nie jestem pewna, czy chodzi o taniec.
Kate nigdy nie była odporna na pokusę. Spojrzała i zobaczyła, że Ben Adams
rzeczywiście miał błyski w oczach. I to błyski tak niedwuznaczne, że Kate o mały włos nie
wypuściła z ust kęsa, który właśnie odgryzła. Wybełkotała tylko coś z pełnymi ustami.
 Tak, tak, zgadzam się całkowicie  rzekła Sara.  Chyba się teraz prędko wycofam i
zostawię cię twojej chwilowej słabości.  Pomachała jej wesoło i poszła przyłączyć się do
grajÄ…cych w latajÄ…cy talerz na brzegu jeziora.
 Jest ci do twarzy we wszystkim, co jesz  rzekł Ben, kiedy już dotarł do Kate. Pochylił
się i kciukiem zebrał sos od pieczeni z jej policzka.
 Ostrożnie, burmistrzu, bo cię oskarżą o konszachty z opozycją.  Była zdumiona, że
stać ją było na swobodny ton w momencie, gdy dotykał jej twarzy. Zawsze, gdy jej dotykał,
topniała wewnętrznie. Jeśli to jest ów  syndrom burmistrza , to może się to zle skończyć.
Przy takim tempie topnienia, do rana zostanie z niej tylko kałuża.
 Poradzę sobie z takim oskarżeniem  powiedział.  Natomiast nie radzę sobie w
sytuacji, gdy jestem przy tobie i nie mogę cię dotknąć. W końcu jednak znalazłem legalne
rozwiązanie tego problemu.  Podał jej ramię.  Czy mogę prosić do tańca?
 Możesz.  Zmiała się z niego, gdy umieszczał jej dłoń w zgięciu swego łokcia. 
Uprzedzam się, Ben, dla mnie to jest taniec pożądania.
 A nie taniec miłości?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, porwał ją w ramiona i już wirowali dookoła namiotu. Tylko
nieliczne odważne pary próbowały dotrzymać kroku nieregularnym rytmom orkiestry, mieli
więc plac taneczny prawie wyłącznie dla siebie. Kate prędko zorientowała się, że Ben jest
znakomitym tancerzem. Choć nigdy nie przeceniała swoich umiejętności, nie miała jednak
trudności z dorównaniem mu w tańcu. Jej czerwona sukienka świeciła jaskrawą plamą w
namiocie oświetlonym lampionami. Liczne spojrzenia śledziły taniec tej pięknej pary.
Niejeden z widzów wyrażał pogląd, że wyglądają raczej na wspólników, niż na
przeciwników.
Ben był niestrudzony. Prowadził Kate od jednego tańca do drugiego, gładko zmieniając
rytmy i nie puszczając jej nawet na chwilę. Gdy przyszła kolej na spokojniejszą melodię i
Kate tańczyła, opierając głowę  dzięki  podwyższającym pantofelkom  na jego ramieniu,
wydawało się jej, że Ben jest właśnie tym mężczyzną. Był wspaniale męski i pociągający.
Ale, co więcej, czuła się przy nim dobrze i bezpiecznie. Przesunęła głowę, żeby móc patrzeć
na niego. Trudno było powiedzieć, co wyraża jego twarz, jeśli nie liczyć owego błysku w
oczach, który można było tłumaczyć na najróżniejsze sposoby.
Znów wtuliła się w jego ramię i sunęła wraz z nim w rytm powolnej muzyki.
 Bardzo to miłe  wymruczał jej we włosy.  Zrób to jeszcze raz.
 Co?
 To sadowienie mi się na ramieniu, które wystawia na próbę moje opanowanie.
 To?  Zrobiła głową ruch przypominający zagrzebywanie się ptaka w gniezdzie i
przytuliła się mocniej.
Odpowiedzią był jeszcze mocniejszy uścisk jego ramion.
 Człowiek chciałby się przyzwyczaić.
 Kobieta też.
Błogość odurzyła ich i nawet nie zauważyli, że są jedyną parą, która została na parkiecie.
 Ben?  Hmm?
 Jak myślisz, ludzie będą gadać?  O czym?
 O tym, że tak tańczymy.
 Będą się bardziej interesować kampanią, to wszystko.
 Byłoby nieuprzejmie z mojej strony, gdybym ci odmówiła.
 Zgadzam siÄ™.
 A nawet nie fair.
 Zupełnie.
Na zewnątrz namiotu ostatni już uczestnicy imprezy wyrzucali swe puste tekturowe
talerzyki do śmietnika i szli do domów, syci jadła i politycznych dyskusji. Kate i Ben tańczyli
dalej.
 Ben?
 Hmm?
 Zdaje się, że zbzikowałam na twoim punkcie.
 Czy to to samo, co być zakochaną?
 Nie wiem.
 Ja myślę, że tak.
Orkiestra zakończyła ostatni utwór na płaczliwą, bluesową nutę, spakowała instrumenty i
wyniosła się po cichu. A Kate i Ben wciąż tańczyli.
 Zastanawiam się, co by było, gdybyśmy poszli do łóżka?  rzekła Kate.
Ben zgubił rytm i nagle spostrzegł, że muzyka już nie gra. Zatrzymał się i spojrzał na
Kate.
 To wspaniały pomysł, Katie.
 To nie jest pomysł. Po prostu zastanawiam się na głos.  Rozejrzała się po namiocie i
wróciła spojrzeniem do Bena.  Gdzie są wszyscy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl