[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomocy takiego nowicjusza, jakim była ona sama. Wiódł
ślepy kulawego!
Jason Merrill przywitał ich ciepło i natychmiast rozproszył
obawy Noel. Serdecznie uścisnął dłoń Roba i zaskoczył go
znajomością serialu o uciekinierach z Kambod\y, za które ten
młody człowiek otrzymał nagrodę.
Spotkanie było udane. Jason z entuzjazmem rozprawiał o
swojej dru\ynie futbolowej. Odnosiło się wra\enie, \e
finansowy aspekt sprawy zupełnie go nie interesuje.
- Wiesz, \e najlepszym zawodnikiem jest Ross
McCormick - poinformował Noel, patrząc na nią bez
mrugnięcia okiem. - Nagrody, cztery medale z mistrzostw i
rekordy, jakie udało mu się ustanowić. Zastanawiał się
powa\nie nad odejściem ze sportu, ale sądzę, \e pomysł
stworzenia nowej dru\yny od podstaw wyda mu siÄ™ wart
zachodu!
I tak było. Jason zaanga\ował ju\ trenera znanej dru\yny
uniwersyteckiej, kusząc go ciepłym pustynnym słońcem.
Mając trenera i Rossa był w stanie zebrać tych piłkarzy,
których potrzebował. Resztę mógł uzyskać poprzez transfery
dzięki NFL.
- Niektórzy mówią, \e zrujnuję się, płacąc tak wysokie
pensje piłkarzom - powiedział uczciwie. Ale ja im
odpowiadam: dzięki zainteresowaniu, jakim cieszy się nasza
dru\yna, zwrócą mi się wszelkie wydatki. Kiedy Lobos grają
w mieście, zawsze na stadionie są tłumy. A Ross, nawet zle
opłacany, i tak byłby najlepszy. Gdybyśmy nie mieli naszej
dru\yny, to wątpię, czy jeszcze chciałby grać. Myślicie, \e to
byłoby dobre dla sportu? - Wpatrzył się w kamerę Roba, a w
jego niebieskich oczach płonęło oburzenie. Wyszli na boisko,
\eby przyjrzeć się treningowi. Noel nie rozmawiała z
graczami. Gwizdy zawodników świadczyły o tym, \e
dostrze\ono jej obecność. Ross równie\ ją zauwa\ył, ale
traktował jak powietrze.
- Szefowo, porozmawiamy dziÅ› z McCormickiem? -
zapytał ją Rob pięć dni pózniej.
Noel czuła jego zdumienie, gdy ciągle ignorowała
obecność Rossa w dru\ynie. Wiedziała te\, \e Rob obawia się
niezadowolenia sieci z ich wspólnej pracy, jeśli Noel nie
zmieni taktyki.
- Po pierwsze - stwierdziła stanowczo - oboje wiemy, \e
nie jestem twoją szefową. Gdyby jedno z nas musiało pełnić tę
funkcję, byłbyś to ty. To ty masz doświadczenie.
- Ach - sprzeciwił się, wyjmując kamerę - przecie\ to ty
jesteś gwiazdą. Mo\esz sobie wyobrazić mnie na ekranie?
Spojrzała na niego. Mo\e nie nale\ał do
najprzystojniejszych mę\czyzn, ale z pewnością był jednym z
najmilszych. Dla niej okazał się bezcenny i teraz nadszedł
czas, by zapomniała o własnych lękach i przestała nara\ać
swojÄ… i jego karierÄ™.
Ul\yło jej, gdy okazało się, \e Ross traktuje ją tak samo,
jak potraktowałby ka\dego innego reportera.
Był przyjazny i chętnie współpracował, jednak w jego
zachowaniu nic nie wskazywało na to, \e byli czymś więcej
ni\ zwykłymi znajomymi. Gorący romans wydawał się teraz
mniej realny ni\ pustynna fatamorgana. Czasem Noel
zaczynała wierzyć, \e istniał tylko w jej wyobrazni.
Po tygodniu nowej pracy Ramsey zaczął się upierać, \e
zorganizuje przyjęcie, aby uczcić jej sukces. Ramsey kochał
zabawy i z tej okazji zapraszał gości do swego wspaniałego
domku na pustyni.
Noel ubrała się w prostą sukienkę na ramiączkach z
aksamitu koloru czerwonego wina, odsłaniającą plecy a\ do
talii. Z przodu rozcięcie było prawie tak samo głębokie, ale
przyzwoitego wyglądu tej kreacji bronił staroświecki,
jedwabny kołnierz. Wyszczotkowała włosy, pozwalając opaść
im swobodnie na ramiona. Była to fryzura w stylu lat
czterdziestych.
Ramsey przeszedł sam siebie. Importowany szampan lał
się strumieniami i Noel doszła do wniosku, \e mieszkańcy
okolic pustyni nie widzieli jeszcze takiej ilości tego trunku.
Udekorowane ze smakiem stoły zastawione były półmiskami z
pieczoną szynką, indykiem i górami kawioru.
Na liście gości znalezli się ludzie z bran\y. Wszyscy
\yczyli kole\ance sukcesu i w ich słowach słyszało się tylko
odrobinę zazdrości. Noel rozmawiała akurat z Beth Cochran,
starą przyjaciółką, gdy ta nagle wstrzymała oddech.
- Nie oglądaj się - szepnęła - ale w naszą stronę patrzy
absolutnie wspaniały facet!
Noel poczuła nagły lęk, ale zapanowała nad głosem.
- Znam go?
- Słyszałam skądinąd, \e tak. Ja te\ bym chciała go
poznać - stwierdziła rozmówczyni Noel, wpatrując się z
zainteresowaniem w mÄ™\czyznÄ™. - Och, zbli\a siÄ™ -
westchnęła z podnieceniem. - Nie oglądaj się!
- Muszę - odszepnęła Noel. - Jak inaczej mam cię
przedstawić?
- Doskonałe uzasadnienie - potwierdziła Beth i
zmarszczyła zadarty nos. - Och, cześć - wykrztusiła,
uśmiechając się słodko i patrząc ponad ramieniem Noel.
Noel odwróciła się wolno i uniosła głowę, by napotkać
spojrzenie ciemnobrÄ…zowych oczu.
- Cześć, Ross - przywitała go miękko. - Nie wiedziałam,
\e jesteś na liście gości.
- Ona ma wyjÄ…tkowy talent do sprawiania, \e zawsze
czuję się mile widziany na przyjęciach - powiedział,
przeciągając głoski, do \ywo zainteresowanej jego osobą
Beth.
- Przepraszam - zmieszała się Noel. - Beth, to jest Ross
McCormick. Ross, to Beth Cochran. Beth pracuje w sobotnio -
niedzielnych wiadomościach w KXYZ - dodała myśląc, \e
nie potrzebuje wspominać o zawodzie Rossa. Mieszkańcy
miasta, którzy nie znali jego nazwiska, musieliby chyba
spędzić ostatnie dwa lata na pustyni.
- Wiem - powiedział, uśmiechając się ciepło do Beth. -
Zawsze próbuję oglądać twój program, kiedy jestem w
mieście. Gdy w niedzielę w nocy le\ę w łó\ku, zmęczony po
meczu, twój program przynosi mi wyjątkowe ukojenie.
Młoda kobieta skrzywiła się.
- Takie ju\ mam szczęście, \e na mę\czyzn takich jak ty
działam kojąco - zakpiła. - Ross, nie taką miałam nadzieję.
Zaśmiał się, ubawiony jej szczerością.
- Teraz, kiedy poznałem cię osobiście, będę na ciebie
patrzył zupełnie inaczej.
- Tu jesteś, Beth! - Nagle do rozmowy włączył się
Ramsey. - Jest ktoś, kto umiera z chęci poznania cię.
- Uśmiechnął się konspiracyjnie do Noel, która zaczęła
podejrzewać, \e to zaaran\ował.
Beth poło\yła rękę na ramieniu Rossa.
- Mam nadzieję, \e niedługo porozmawiamy o twoim
nowym punkcie widzenia - rzuciła prowokacyjnym tonem i
odeszła.
- Miłe przyjęcie.
- Ramsey zawsze organizuje wspaniałe przyjęcia -
zgodziła się Noel.
Ross rzucił jej chłodne spojrzenie.
- Wiesz to lepiej ni\ ja.
- Przypuszczam, \e powinnam to wiedzieć.
- GratulujÄ™ nowej pracy. Teraz ju\ jesteÅ› blisko swego
celu. Będziesz miała wszystko, czego chciałaś.
Stał przed nią, ale jego oczy wpatrywały się gdzieś w dal.
- Dziękuję, te\ tak sądzę. - Uszczypliwość w jego głosie
nie umknęła jej uwagi.
Ross uśmiechnął się zimno.
- Proszę bardzo. Jestem pewny, \e będziesz rewelacyjna.
- Dzięki - odpowiedziała łagodniejszym tonem.
- Prawdę mówiąc, jestem śmiertelnie przera\ona.
Jego szerokie ramiona drgnęły.
- Nie podoba mi siÄ™ ta rozmowa - mruknÄ…Å‚.
- Mo\e znajdę Beth. Pogawędka z nią sprawiała ci chyba
przyjemność. - Zabrzmiało to złośliwie.
Spiorunował ją spojrzeniem.
- Nie mów tak. To nie w twoim stylu. Noel westchnęła.
- Masz rację, mnie równie\ nie podoba się ta rozmowa.
Mo\e po prostu rozejdzmy się do ró\nych grupek na
przyjęciu?
Ross poruszył się i poło\ył ręce na jej karku. Dotyk
obudził jej zmysły i zaczęła przeklinać swoje ciało za taką
reakcjÄ™.
- Mam lepszy pomysł - powiedział cicho, prowadząc ją w
kierunku drzwi wiodÄ…cych do ogrodu.
- Jest grudzień i ju\ za chłodno na spacery. Spojrzawszy
na jej nagie plecy, zdjął granatową marynarkę i zarzucił jej na
ramiona. Noel poczuła zapach jego wody po goleniu,
zmieszany z innym, dobrze jej znanym, i cicho westchnęła.
- Kiedy wyje\d\asz? - zapytał Ross, gdy tylko znalezli się
na zewnÄ…trz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- 077. Ross Kathryn Hiszpańskie zaręczyny
- 025. Ross Kathryn Wieczory w Londynie_2
- HT025. Ross JoAnn Rycerz w lśniącej zbroi
- Cathie Linz Na wszystko przyjdzie czas
- Fromm Erich O Sztuce MilośÂ›ci
- Sala Sharon śąycie po śźyciu
- 380. Brooks Helen Angielska rezydencja
- Carney (1997) English Spelling
- Christie Agatha Morderstwo na plebanii
- Charlotte Lamb Circle of Fate [HP 1025, MB 2706] (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninetynine.opx.pl