[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Abby zaczęła wyładowywać przywiezione produkty.
- Kto ułoży kwiaty? - rzuciła, wyjmując bukiecik róż.
- Zostawiam to tobie. Ja tymczasem zaniosę walizki na górę do sypialni.
- Do sypialni? - powtórzyła Abby, nieruchomiejąc. - Użyłeś liczby pojedynczej?
- Mogą być dwie osobne, jeżeli ci na tym zależy.
- Owszem, zależy mi na tym.
- Tego się obawiałem. - Z westchnieniem wziął walizki. - Wracam za parę minut.
Abby odprowadziła go wzrokiem. Jest taki silny, pomyślała. I budzi zaufanie. Mając
go obok siebie, chwilami przestawała się denerwować. Czy dziś rano, po otwarciu
fatalnej koperty, mogła przypuścić, że wieczorem będzie niemal spokojna?
W jednej z kuchennych szafek znalazła płaskie szklane naczynie, napełniła je wodą i
porozrzucała w nim drobne żółte różyczki. Przy tej czynności zastał ją Torr.
- Pani Yamamoto byłaby zgorszona - mruknął.
- Na szczęście nikt nie stawia mi dzisiaj stopni z układania kwiatów. Chyba że ty?
- Broń Boże! Najpierw musiałbym poznać twój styl i zamysł.
- Chcesz powiedzieć, że mnie nie rozumiesz?
- Nie do końca. Ale dołożę wszelkich starań, żeby cię zrozumieć - odparł poważnie.
- Czuję się nieswojo, kiedy tak na mnie patrzysz - rzekła, wkładając główkę sałaty
do
zlewu.
- Nie miałem takiego zamiaru. Natomiast byłbym wdzięczny, gdybyś traktowała
mnie poważnie. - Stanął tuż za nią. - Jesteś teraz pod moją opieką i bardzo bym
chciał, żebyś nabrała do mnie zaufania i uwierzyła, że możesz na mnie polegać. -
Uniósł rękę, jakby chciał dotknąć jej miodowokasztanowych włosów. - I żebyś w
końcu była moja.
- Torr!
- Nie bój się, nie rzucę się na ciebie. To nie w moim stylu. Wyobrażasz mnie sobie w
roli gwałciciela? - zapytał pół żartem, pół serio.
- Chyba nie. Nie wyglądasz na seryjnego gwałciciela - odparła szybko, aby ukryć
zmieszanie, w jakie wprawiała ją jego bliskość.
Pod pretekstem szukania miski do sałaty szybko odsunęła się od zlewu.
- Musimy usiąść i poważnie porozmawiać o tym, jak mam się zachować, kiedy
szantażysta znowu da o sobie znać. Strasznie się denerwuję.
- Przestań o tym myśleć. W każdym razie dzisiaj. O szantażyście porozmawiamy
jutro rano. - Torr stał na środku kuchni, obserwując Abby, która krzątała się,
przygotowując kolację. - Pamiętaj, że nie jesteś sama. Ale powinnaś zdawać sobie
sprawę, że w jakimś momencie trzeba będzie zawiadomić policję.
- Nie! - gwałtownie zaprotestowała Abby. - Nie zgadzam się!
- Szantażysta na to właśnie liczy. Dlatego szantażystom udaje się ten proceder.
- Obiecałeś, że będziesz mi pomagał.
- I będę.
- To przyrzeknij, że nie pójdziesz na policję. Jeśli mi tego nie obiecasz, natychmiast
stąd wyjeżdżam.
- Uspokój się, kochanie. Niczego nie zrobię bez porozumienia z tobą. Masz moje
słowo.
Powiedział to z powagą, która przekonała Abby, że Torr nie ma zwyczaju nie
dotrzymywać słowa. Odwróciwszy się od niego, zajęła się znowu sałatą. Miała
jednak nieodparte uczucie, że jej życie z każdą godziną coraz bardziej staje na
głowie i tylko patrzeć, jak straci nad nim kontrolę. Wzięła do ręki nóż, którym miała
kroić pomidory, i zamyśliła się.
- Może zajmiesz się stekami, a ja tymczasem pokroję pomidory? - zaproponował
Torr, wyjmując jej nóż z ręki.
Zauważywszy wyraz malujący się na jej twarzy, po chwili dodał:
- Wiesz, mam inny pomysł. Proponuję, żebyśmy przed kolacją napili się wina. Co ty
na to?
Parę godzin pózniej, leżąc już w łóżku w osobnej sypialni i próbując zasnąć, Abby
musiała Torrowi przyznać, że pomysł z winem był wręcz zbawienny. Parę
kieliszków znacznie poprawiło jej samopoczucie i pozwoliło się zrelaksować. Idąc
za radą swego towarzysza, postanowiła zapomnieć o wiszącym nad nią koszmarze i
po prostu cieszyć się dobrą kolacją.
Teraz jednak, gdy została sama w ciemnej sypialni, opadły ją na nowo niespokojne
myśli. Pobyt pod dachem Torra Latimera przyniósł jej wprawdzie złudne poczucie
bezpieczeństwa, ale na jak długo? I czy w ogóle ma prawo obciążać go własnymi
kłopotami?
Co prawda wcale go o to nie prosiła. Torr sam zaofiarował, a nawet wręcz narzucił
swojÄ… pomoc i opiekÄ™. Kiedy sobie coÅ› postanowi, nic nie jest w stanie go
powstrzymać, pomyślała, uśmiechając się do siebie w duchu. Chwilowe
rozbawienie natychmiast jednak minęło pod wpływem innych dręczących myśli.
Kto może być autorem tamtych zdjęć? I czego szantażysta od niej zażąda? Torr
pewnie ma rację, mówiąc, że będzie się domagał pieniędzy. Na myśl, iż przez ileś lat
będzie zdana na łaskę bezwzględnego szantażysty, Abby zerwała się z łóżka i
podbiegła do okna.
Spoglądając na wijący się czarny zarys płynącej w dole rzeki, zadrżała, czując
przenikliwy chłód. Chłód ten pochodził jednak bardziej z jej wnętrza niż z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Montgomery Ink 2 Tempting Boundaries Carrie Ann Ryan
- Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell Archives
- Lowell Elizabeth (Maxwell Ann) Diamentowy tygrys
- Charles Brashear Killing Cynthia Ann (pdf)
- Major Ann Dziecko buszu
- Major_Ann_ _Poslubic_wroga
- Jayne Raisborough Lifestyle Media and the Formation of the Self (2011)
- Hendrickson Emily Ryzykowna gra
- Jayne Ann Krentz Arcane Society 01 Second Sight (v1.0) Amanda Quick
- Krentz Jayne Ann Eclipse Bay 02 Świt nad zatoką
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- teen-mushing.xlx.pl