[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by dokończyć kanapkę.
Dookoła koncertowały cykady, pachniało oliwkami, żywicą i morzem. Pod
drzewem przy końcu plaży zauważyła czerwony skuter wodny, pewnie ten, którym
zachwycał się Jamie.
- No i co na to powiesz? - usłyszała za plecami znajomy głęboki głos i ze-
sztywniała.
- Czy moja opinia jest obowiÄ…zkowa?
Nie budował tego dla nich dwojga, to pewne. A więc dla kogo? Upiła łyk ka-
wy niemile uderzona tą myślą.
- Jeśli ci się tu naprawdę nie podoba, to trudno. Uprawiaj nadal swoje mal-
kontenctwo - powiedział i siadłszy za nią z tyłu, postawił u jej stóp kubełek z
szampanem w lodzie i kieliszkami. - Gdyby ten dom był naszym statkiem, rozbili-
byśmy tę butelkę o jego kadłub. Ale skoro tak nie jest, to wypijemy ten szampan.
Odstaw to, co trzymasz w ręku, i wez kieliszki.
Louisa miała ochotę po prostu wstać i odejść. Z drugiej strony zabolała ją to
malkontenctwo".
- Bardzo romantyczne - rzekła raczej kwaśno i wzięła kieliszki.
- Trzymaj je równo do góry, bo poplamisz sobie spódnicę.
- Nie jestem pewna, czy powinnam pić prawie na pusty żołądek - powiedziała,
patrząc na pieniący się szampan. - Nie dokończyłam nawet kanapki.
- Kilka łyków nie zwali cię z nóg - zawyrokował i stuknął o brzeg jej kielisz-
ka brzegiem swojego. - Za nas i nasz nowy dom - wzniósł toast.
Louisa nie wypiła ani kropli. Jacy my? Jaki nasz dom?
- Dziwne, ale nie przypominam sobie tego miejsca - zmieniła temat.
- Wygląda inaczej niż przedtem, bo drzewa, które dochodziły do samej plaży,
S
R
zostały w ubiegłym roku połamane przez burzę.
- I dzięki temu powstał odpowiedni plac pod budowę domu. Co za szczęśliwy
zbieg okoliczności.
- A może nie? Choć ty pewnie myślisz, że specjalnie wywołałem burzę, żeby
mieć gdzie budować.
- Nie wykluczałabym tego - odparła, pamiętając, że według prawa nowy bu-
dynek na Aristos może powstać tylko pod warunkiem, że zniknie jakiś inny.
- Stała tu poprzednio stara szopa, ale...
- Na pewno także padła ofiarą burzy.
- Zrobiłaś się straszne cyniczna. A ja naiwnie przypuszczałem, że docenisz z
pewnego powodu wyjÄ…tkowo romantyczny urok tego zakÄ…tka.
Teraz dopiero skojarzyła. Przecież to właśnie tutaj, gdzie teraz siedzieli...
- Nie mów. Czyżby...
- Rzuciliśmy kotwicę i popłynęliśmy do brzegu. Znalazłem w szopie stary koc
i położyliśmy się na nim, żeby... wyschnąć.
Louisie stanęło to wszystko przed oczami żywo jak w technikolorze. Ona w
różowym bikini. On w kremowych spodenkach, seksownie kusych. Przekomarzali
się ze sobą i nagle on zamilkł i zaczął ją całować.
Te pocałunki... Oszołamiające, coraz namiętniejsze, odcinające możliwość
odwrotu. Pamiętała uwierające ją kamyczki, gdy w końcu pozwoliła mu na to,
przed czym się wzbraniała. Jego głuchy głos: Nie chcę ci zrobić krzywdy" i jej
szept: Ty nie możesz mnie skrzywdzić." I zaraz potem...
Czuła za sobą nieruchomą obecność Andreasa. Naprzeciw niej kryła się za
horyzont płomienista kula słońca. Serce waliło jej jak młotem, miała odrętwiałe
nogi.
Zadziwiające, jak takie dawne wspomnienie potrafi ożyć. Nie jest już niewin-
ną siedemnastolatką, oddającą się kochanemu mężczyznie. Jest dojrzałą kobietą,
która wie, co to gorycz porażki, która doświadczyła tragedii i nie kocha już tego
S
R
mężczyzny.
Raptem Andreas wytrącił jej z palców kieliszek z szampanem i obrócił ją ku
sobie. Zadrżała, widząc w jego oczach odbicie własnych dzikich myśli. Dyszała.
Zacieśnił trzymające ją mocno dłonie.
- Nie - jęknęła.
- Tak - syknął i objął ją tak mocno, że zawirowało jej w głowie.
Wpił się w jej usta z takim żarem, że nic się nie liczyło poza tą chwilą.
Skapitulowała prędko, przeklinając się za to nawet wtedy, gdy oddawała mu
pocałunki, jakby nie istniało jutro, gdy wyrywała się z jego uścisku, by zarzucić mu
ręce na szyję.
Nie przerywając pocałunku, wziął ją na ręce i krocząc pewną stopą po nie-
równym gruncie, zaniósł do sypialni. Dopiero tam mogła stanąć znów na nogach i
odzyskać świadomość.
- A co z tymi sprawami do załatwienia"? - spytała w ostatnim rozpaczliwym
wysiłku ocalenia swej godności.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Harlequin na Ĺźyczenie 45.2 Re
- 248. Re
- (Ellora's Cave) Evelyn Vaughn The Devil She Knew
- Iain Banks The Crow Road
- Brust_Steven_ _Teckla
- Julie Garwood Róśźowa
- Bill Bryson I'm a Stranger Here Myself
- Bill Myers Forb
- historie zakulisowe.... czechow a.
- Baccalario P. (Moore Ulysses) Wrota czasu 06 Pierwszy klucz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl