[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ze wreszcie udało nam się dotrzeć do łóżka - powiedziała z szerokim uśmiechem.
- No tak, rzeczywiście. A to oznacza, że wreszcie mogę się nie spieszyć. - Brady miał
już głowę pełną marzeń i planów. Przesunął Joss na środek łóżka i przykląkł między jej
nogami.
Wymasował jej stopy, łydki i uda. A potem wrócił do stóp i zaczął je obsypywać
pocałunkami. Po chwili zrobił to samo z jej brzuchem i przeszedł do piersi. Muskał je
językiem i ssał sutki, rozkoszując się każdym ruchem i westchnieniem Joss.
Otulił dłonią jedną pierś i musnął kciukiem sutek.
- Są większe - zauważył, pocałował ją i poruszył brwiami jak czarny charakter z
kreskówki.
Joss przewróciła oczami i roześmiała się.
- Widzisz, jest jeszcze wartość dodana.
Położył się na niej i spojrzał jej prosto w oczy.
- Ty jesteś największą wartością, Joss. I to, że mam szansę być z kimś takim jak ty. I
że dajesz mi rodzinę, jakiej nigdy miałem nie mieć. To jest wartość dodana.
Objęła go ramionami za szyję.
- Kochaj siÄ™ ze mnÄ….
Te słowa zapadły w każdą komórkę jego ciała, stwarzając go od nowa, czy też
sprawiając, że stawał się lepszy, dla niej.
- Boże, tak.
Obniżył się, ale ciągle podpierał się na łokciach. Jego członek, wtulony w jej miękkie
włosy, sprawił, że poczuła ciepło między nogami. Zakołysał się, przesuwając nim w górę i w
dół jej ciała. Joss jęknęła i zaczęła poruszać biodrami w tym samym rytmie, podciągając
kolana do góry i rozchylając uda.
- Brady - jęknęła. - Zaraz skończę.
Uśmiechnął się do niej.
- To dobrze.
- Ale chcę, żebyś ty skończył razem ze mną, we mnie.
Te słowa sprawiły, że cała jego siła woli gdzieś się rozpłynęła. Cofnął się a potem
wszedł w nią powoli, głęboko.
- Cholera! - wydyszał, zaskoczony wszechogarniającym uczuciem przyjemności. Było
mu z niÄ… tak dobrze. - Obejmij mnie nogami.
Oplotła go rękami i nogami, w mocnym, kojącym uścisku. Chwycił ją za ramiona dla
równowagi, poruszając się tam i z powrotem w jej ciepłym, ciasnym wnętrzu. Poruszył
biodrami, pocierając o jej łechtaczkę, a potem zanurzył się w nią głęboko i znowu niemal
całkowicie się wycofał. Była to tortura, ale rozkoszna tortura. To, jak do niego lgnęła. Jak
szeptała jego imię. Jak sprawiała, że znowu zaczynał wierzyć.
- Kocham ciÄ™ - szepnÄ…Å‚ jej do ucha.
Joss jęknęła, wstrzymała oddech i jej ciało zacisnęło się wokół niego.
- Boże, tak, skarbie, daj mi to. - Jego ruchy stały się szybsze, mocniejsze.
Joss odchyliła głowę do tyłu, wbijając ją w materac. Rozchyliła usta i wydała niski,
przeciągły jęk. Jej ciało zaciskało się rytmicznie na jego członku jak pięść.
Brady wszedł na wyższy bieg. Wsunął ramię pod jedno jej kolano, otworzył ją szerzej
i jednym ruchem wdarł się w burzę szalejącą w jej ciele.
- Och, och, och, Joss - wyjęczał, opętany rozkoszą, wchodząc w nią gwałtownie serią
krótkich, spazmatycznych pchnięć. Po wytrysku jeszcze przez chwilę poruszał się w niej,
miękko, delikatnie. Mimo siły orgazmu czuł, że ciągle jest jeszcze twardy.
Rzuciła mu ciepły, pełen uczucia uśmiech i przesunęła rękami po jego plecach.
Jezu! Więc tak to jest? Tak wszyscy to odczuwają? Pocałował ją w czoło i w kącik
oka.
- Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło, Joss.
- Nie musi się skończyć.
Przylgnął wargami do jej ust, jakby chciał przypieczętować przysięgę. Joss dała mu
tak wiele - szansę na spokój i szczęście, na rodzinę. Dała mu siebie. Cóż, dała mu wszystko
poza tymi słowami. Może nie powinien ich pragnąć aż tak bardzo. Ale coraz mocniej
odczuwał upływ czasu. Każdy kolejny dzień zbliżał go do końca pobytu w Stanach. A teraz,
kiedy znowu miał ją w swoich ramionach, chciał mieć wszystko, z nią. Ale będzie musiał być
cierpliwy. I potrafi być cierpliwy. Dla niej.
Wyszedł z niej w końcu i ułożył się tuż obok. Zapadł w drzemkę, ale obudziła go
niechcący, kiedy szła do łazienki. Ubrali się, on w bokserki, ona w swoją koszulkę, i weszli
razem pod kołdrę, w ciszy i ciemności.
Przyciągnął ją do siebie, przytulając się do jej pleców i obejmując ją w pasie
ramieniem.
- Wiesz, o czym myślę? - zapytał.
- Nie, o czym?
- Skąd znałaś symbole na moich nieśmiertelnikach? Wtedy, pierwszego dnia.
Zachichotała.
- Nie ma w tym żadnej wielkiej tajemnicy. Wojskowi kilka razy do roku mają w
naszym ośrodku prezentacje. Niektóre z naszych dzieciaków zaciągają się, bo nie stać ich,
żeby od razu po szkole iść na studia. Poznałam niektórych z tych żołnierzy i trochę się
nauczyłam.
- Hm... Wiesz, nad czym jeszcze się zastanawiałem?
- Nie - odparła z rozbawieniem.
- Dlaczego  odwaga ?
- Och. To cytat z E.E. Cummingsa.  Trzeba odwagi, by dorosnąć i stać się tym, kim
naprawdę jesteś . Pierwszy raz czytałam to w ósmej klasie. Zawsze pomagało mi to pamiętać,
żeby być tym, kim ja chcę być, a nie tym, czym inni ludzie myślą, że jestem albo chcą, żebym
była. Dałam sobie zrobić ten tatuaż zaraz po maturze. W końcu byłam na swoim i nie
chciałam zapomnieć.
Brady ego ogarnÄ…Å‚ podziw dla niej.
- A te ptaki to ty? - pocałował ją w plecy.
- Tak - odparła cicho.
- I one znalazły swoją wolność.
Joss wstrzymała oddech i odwróciła do niego głowę.
- Skąd wiedziałeś?
- Moje dzieciństwo też nie było najszczęśliwsze.
Pocałowała go i położyła głowę z powrotem na poduszce.
- A ty, Brady, znalazłeś swoją?
Pewność sięgająca najdalszych zakamarków jego duszy sprawiła, że uścisnął ją
mocno.
- Tak, teraz już tak.
Przez chwilę leżeli w milczeniu. Brady zaczął się zastanawiać, czy Joss zasnęła.
- Wiesz, mam pomysł - odezwał się nagle jej cichy, znużony głos.
Potarł nosem jej szyję.
- A jaki?
- Umówisz się ze mną na randkę?
Roześmiał się.
- W pewnym sensie zabraliśmy się do tego od końca, prawda?
- Może trochę. No więc?
- Muszę się zastanowić. Hm... tak. - Trąciła go łokciem, a on pocałował ją w policzek.
- Powiedz tylko, gdzie i kiedy, skarbie. A ja na pewno tam będę.
Rozdział 16
Przez następne trzy tygodnie Joss każdą wolną od pracy chwilę spędzała z Bradym.
Dotrzymał słowa, zgadzał się na wszystko, co zaproponowała, a nawet sam zaplanował kilka
randek. Chodzili do kina i odkryli, że oboje przepadają za filmami akcji i thrillerami. W te
wieczory, kiedy nie jadł u niej kolacji - uwielbiała dla niego gotować - na zmianę zabierali się
do swoich ulubionych restauracji. Poszli do miasta, żeby zobaczyć zapalenie lampek na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl