[ Pobierz całość w formacie PDF ]

doświadczyła, Jillian kochała swą matkę. Zaprzątnięta
myślami o zakończonej przed chwilą rozmowie, dość pózno
zauważyła, że na parkingu ktoś krząta się przy motocyklu.
Zaniepokojona, zwolniła prędkość. Nie chciała, aby ktoś
dostrzegł ją, gdy wracała w przebraniu Zadziwiającej J.T.
Mężczyzna podniósł głowę. Był to Russ. Zdjął kask i
zerknął w stronę nadjeżdżającego samochodu. Jillian była
przekonana, że w zapadających ciemnościach nie mógł
dostrzec jej twarzy. Ale gdyby wysiadła... Już dawno musiał
dowiedzieć się, jak wygląda Tallahassee Lassie. A teraz
poznałby także, kim jest jego sąsiadka i tym samym zakończył
całą zabawę w kotka i myszkę. Nawet Rosa nie
powstrzymałaby wścibskich reporterów od ujawnienia
tajemnicy. Podobnej burzy nie rozpętałby nawet przyjazd
Audrey...
A jeśli Audrey przyjedzie? Jillian wolała nawet o tym nie
myśleć.
Bez wahania wcisnęła pedał gazu i wyjechała z parkingu.
Okrążyła budynek sześć razy, nim zdecydowała się powrócić.
Parking był pusty.
Russ opuścił podwinięte rękawy koszuli i zapiął mankiety.
Skierował się w stronę wyjścia, zadowolony, że kolejna
poranna audycja przebiegła bez przeszkód.
- Dobra robota, stary. - Z pokoju wydania dobiegł go głos
Rona. - Podobał mi się ten kawałek o baseballu.
- Dzięki. - Russ wszedł do sąsiedniego pomieszczenia i
opadł na fotel. Chciałby mieć równie entuzjastyczny stosunek
do swojej pracy. - Wiedziałem, że ci się spodoba. Co powiesz
na pomysł, abyśmy popołudnie spędzili w Center? W porze
lunchu muszę pojawić się w college'u i przekazać
zainteresowanym osobom kilka danych do pracy na temat
rozwoju radiofonii w naszym stanie. Potem przyda mi siÄ™
nieco wysiłku fizycznego.
- Zgoda, ale pod warunkiem że przyłożysz się do gry. Nie
lubię tracić czasu na mecz z facetem, który powinien
podpierać ścianę obory, a nie biegać po boisku. W dalszym
ciÄ…gu martwisz siÄ™ poczynaniami WFLA?
- Nie. Przemyślałem to i...
Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypieniem i w progu
stanął Tony Covington. Przybrał typową minę szefa i zarazem
właściciela rozgłośni.
- Flynn, mam ochotę na małe spotkanie w cztery oczy.
WstÄ…p do mojego gabinetu.
Nie czekając na odpowiedz, wyszedł. Ron wyciągnął
przed siebie drżącą dłoń.
- Zacznij pakować manatki, chłopie - mruknął kpiąco.
- Szef dzisiaj jest wyjÄ…tkowo nie w humorze.
- Muszę to sprawdzić.
Bardziej zaciekawiony, niż wystraszony zachowaniem
zwierzchnika, Russ podążył w stronę gabinetu. W progu
odwrócił głowę i rzucił w stronę Rona kilka słów na temat
popołudniowego meczu.
Tony nie zareagował na widok wchodzącego. Przez kilka
sekund panowała cisza. Gdy właściciel rozgłośni przemówił,
ton jego głosu zdradzał napięcie.
- Nie jestem zadowolony, Flynn. Russ słuchał w
milczeniu.
- Nie jestem zadowolony z działań WFLA. - Tony znów
przerwał, po czym pokręcił głową. Najwidoczniej zaskoczyło
go, że prezenter nie kwapił się z wyjaśnieniami.
- Gdziekolwiek pójdę, słyszę o nowej prezenterce z tamtej
rozgłośni. Zdominowała tematy wszystkich rozmów. Kiedy
otwieram gazetę, znajduję nowe zdjęcie jej buzki.
Znów pauza. Tony przybrał zamyślony wyraz twarzy.
- Wiem, że przez długi czas zajmowałeś pierwsze miejsce
na liście najlepszych prezenterów. I chcę, żeby tak pozostało. -
Pochylił się nad biurkiem. - Wczoraj byłem na spotkaniu w
klubie, a przy sąsiednim stoliku dyskutowano wciąż o tej
dziewczynie. Flaki mi się przewracały. Ale to jeszcze nie jest
najgorsze.
Russ był przygotowany na  najgorsze".
- Moja żona... Wyobraz sobie: moja żona jej słucha.
Przyłapałem ją dzisiaj. Zapomniałem wziąć teczkę i
wróciłem do domu. Właśnie zmieniała kanał. Przyznała się, że
robi tak każdego ranka. Możesz sobie to wyobrazić?! Moja
własna żona!
- To rzeczywiście cios poniżej pasa, Tony. - Russ z
trudem zachowywał powagę. - Może stanowić powód do
rozwodu albo motyw do popełnienia morderstwa.
- Motywu dostarczasz mi w tej chwili, zgrywajÄ…c siÄ™ na
mądralę - warknął Tony. - Mówię serio. Nie możemy ustąpić
ani kroku.
- Nie możemy?
- Nie. - Tony uderzył pięścią w pokryty papierami blat
biurka. - Będziemy walczyć. Zaczynamy dziś wieczorem.
- DziÅ›?
- Na inauguracji Małej Ligi. Chcę, żebyś tam poszedł. -
CisnÄ…Å‚ w stronÄ™ Russa kolorowy folder. - Tu masz program.
Przez najbliższych kilka miesięcy będziesz brał udział w
każdej znaczącej imprezie na terenie hrabstwa.
Russ wyprostował się lekko.
- Inauguracja Małej Ligi? Osobisty udział? Tony, przecież
wiesz, że ledwo wywiązuję się ze wszystkich zobowiązań,
jakie na mnie ciążą. Mam wypełniony czas od rana do
póznego wieczora. Zgłosiłeś mnie do udziału w programie
Youth Center i w grupie dramatycznej. Rok temu ustaliliśmy,
że czas ograniczyć ilość posunięć czysto promocyjnych, a
zająć się raczej działalnością społeczną...
- To było rok temu, Flynn. Zanim pojawiła się
Tallahassee Lassie. - Tony ze złością szarpnął ciasno
zawiązany węzeł krawata. - Nie pozwolę, żeby jakaś panienka
odbierała mi słuchaczy i sponsorów. Gdziekolwiek się pojawi
Zadziwiająca J.T., będziesz tam również. W pełnej gali i z
uśmiechem na twarzy.
Po zakończeniu spotkania w college'u Russ zrezygnował z
popołudniowego meczu. Był przekonany, że nie mógłby
skupić uwagi na grze, a jego młodociani partnerzy byli zbyt
sprytni, aby nie zauważyć, że myśli o czymś innym.
Powiadomił Rona o swej decyzji i wrócił do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl