[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zawsze czarno-białe i zrobione pod dziwnym kątem. A przecież taką kamerę może kupić każdy
amator, a tym bardziej filmujÄ…cÄ… w kolorze. Na Manhattanie sprzedajÄ… je sklepy  szpiegowskie ,
które bez trudu znajdzie się w Internecie. Są tam kamery ukryte w zegarach, piórach, teczkach, a
przede wszystkim w wykrywaczach dymu - dostępne każdemu z odpowiednią kasą. Myron miał
kamerę, która udawała kasetę z taśmą. Położył ją na parapecie okna i wycelował obiektyw w ekran
komputera.
Kiedy ją ustawił, stuknął się palcem w nos jak Redford w %7łądle. Tak się umówili. Jestem
Bolitar. Myron Bolitar. Yoo-hoo. Wstrząśnięte, niemieszane. Terese odebrała sygnał i uśmiech
spadł z jej twarzy jak kafar.
- Pani Collins? - przestraszył się Englehardt. - Dobrze się pani czuje?
Przez chwilę nie mogła mu spojrzeć w oczy.
- Panie Englehardt - przemówiła wreszcie, głosem poważnym jak podczas wojny w Zatoce. -
Muszę coś wyznać.
- SÅ‚ucham?
- Wywiad z panem jest poniekÄ…d pretekstem.
Englehardt zmieszał się. Terese grała tak świetnie, że Myron też o mało co się nie zmieszał.
- Zwięcie wierzę, że wykonuje pan ważną pracę - ciągnęła. - Ale inni mają pewne wątpliwości.
Englehardt zrobił duże oczy.
- Nie rozumiem.
- Potrzebuję pańskiej pomocy, panie Englehardt.
- Na imiÄ™ mam Billy.
- Ktoś próbuje panu nabruzdzić, Billy - dodała niezwłocznie.
- Mnie?
- I państwowemu rejestrowi dawców.
- Doprawdy nie bardzo wiem...
- Znana jest panu sprawa Jeremy ego Downinga?
Englehardt potrząsnął głową.
- Nie znam nazwisk pacjentów - odparł.
- To syn Grega Downinga, gwiazdy koszykówki.
- A tak, zaraz, słyszałem. Jego syn ma anemię Fanconiego.
Terese potwierdziła skinieniem głowy.
- Zgadza siÄ™.
- Czy pan Downing nie zwołał na dziś konferencji prasowej? W celu znalezienia dawcy?
- Otóż to, Billy. I w tym właśnie problem.
- Jaki?
- Pan Downing znalazł dawcę.
- I to ma być problem? - spytał zdezorientowany lekarz.
- Nie. O ile ta osoba rzeczywiście jest dawcą. Jeżeli nie kłamie.
Englehardt spojrzał na  kamerzystę . Myron wzruszył ramionami i powrócił przed biurko.
Kasetę zostawił na parapecie.
- Nie bardzo rozumiem, pani Collins.
- Proszę mi mówić po imieniu. Zgłosił się pewien mężczyzna. Twierdzi, że ma odpowiedni
szpik.
- Podejrzewacie, że kłamie?
- Pozwoli pan, że dokończę. Podaje też powód, dlaczego odmówił oddania szpiku. Oskarża ten
ośrodek o skandaliczne potraktowanie.
Englehardt o mało nie spadł z fotela.
- SÅ‚ucham?!
- Twierdzi, że potraktowano go niegodziwie, a personel był tak grubiański, iż rozważał, czy nie
podać was do sądu.
- To absurd.
- Pewnie tak.
- KÅ‚amie!
- Pewnie tak - powtórzyła Terese.
- Znajdziemy go - dodał Englehardt. - Zbadamy mu krew i udowodnimy oszustwo.
- Tylko kiedy?
- SÅ‚ucham?
- Kiedy to zrobicie? Jutro? Za tydzień? Miesiąc? Do tego czasu zdąży wam zaszkodzić. Dziś
pojawi się na konferencji prasowej Grega Downinga. Opadną was hurmem media. Nawet jeśli
pomówienia okażą się fałszywe, nikt nie będzie pamiętał, że je wycofano. Pamiętać się będzie tylko
zarzuty.
- Boże!
Englehardt usiadł prosto.
- Będę szczera, Billy. Część moich kolegów mu wierzy. Ja nie. Ten człowiek szuka rozgłosu.
Zagoniłam moich najlepszych dziennikarzy śledczych do przekopania jego przeszłości. Na razie nic
nie wykryli, a czas ucieka.
- Co mogę zrobić?
- Nie mogę go powstrzymać tylko dlatego, że mu nie wierzę. Muszę się upewnić, że kłamie.
- Jak?
Terese przygryzła dolną wargę. Głęboko się zamyśliła.
- Dzięki waszej sieci komputerowej.
Englehardt potrząsnął głową.
- Wszystkie informacje są poufne. Już to wyjaśniłem. Nie mogę zdradzić pani...
- Nie muszę znać nazwiska dawcy.
Pochyliła się do przodu. %7łeby nie stwarzać poczucia zagrożenia, Myron odsunął się jak najdalej
od miejsca akcji.
- Ale muszę mieć pewność, że nie jest nim ten oszczerca.
Englehardt najwyrazniej się wahał.
- Siedzę tu - podkreśliła. - Nie widzę monitora. Malachi jest przy drzwiach. Wyłączyłeś
kamerę, Malachi? - spytała Myrona.
- Tak - odparł i dla wzmocnienia tych słów odłożył kamerę.
- Oto, co proponuję - powiedziała. - Zajrzy pan do danych Jeremy ego Downinga. Będzie tam
lista dawców. Podam panu nazwisko, a pan powie mi, czy ono na niej figuruje. Proste?
Englehardt ciągle się wahał.
- Nie pogwałci pan zasady poufności - zapewniła. - Nie widzimy ekranu komputera. Możemy
nawet wyjść z pokoju, jak pan będzie sprawdzał dane.
Englehardt milczał. Terese również. Wyczekiwała. Ideał dziennikarki.
- Bierz sprzęt - powiedziała wreszcie do Myrona.
- Chwileczkę. - Englehardt powiódł oczami w lewo, w prawo i je opuścił. - Chłopiec nazywa
siÄ™ Jeremy Downing?
- Tak.
Englehardt znów kilka razy przesunął oczami tam i z powrotem. Gdy uznał, że nic mu nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl