[ Pobierz całość w formacie PDF ]
serdecznie.
- Nie bój się, nie skrzywdzę cię - przyrzekł, delikatnie całując
jÄ… w usta.
Czułość i tęsknota wyczuwalne w jego głosie spowodowały,
że objęła go, a on ją przytulił, zapominając o lasce, która upadla
gdzieś w trawę i dopiero nazajutrz ogrodnik odnalazł ją i oddał
właścicielowi.
Kiedy pózniej wspominała te chwile, nie mogła sobie
przypomnieć, jak pokonali resztę drogi. Pamiętała tylko, że
znalazła się w pokoju Bena, a pózniej w wielkim łóżku,
oświetlonym jedynie wpadającym przez okno światłem
księżyca.
RS
100
ROZDZIAA ÓSMY
Laurę obudziło światło słońca, wpadające do pokoju przez
szparę w zasłonach. Wypełniała ją radość, jakiej dawno nie
zaznała. Odniosła wrażenie, że gdzieś w głębi jej duszy blask
pogodnego dnia rozjaśnia panującą dotychczas ciemność.
Jej związek z Rossem byt powierzchowny w porównaniu z
tym, co przeżyta w ciągu jednej nocy z Benem. Tamten romans
wypełniał pustkę w jej życiu, dopiero przy Benie poczuła się jak
nowo narodzona.
Otworzyła szeroko oczy i spoglądała w kierunku okna, czując
ciepło śpiącego obok mężczyzny. Teraz wtuliła się w niego
mocniej, a wtedy Ben się poruszył.
- Leż spokojnie. Noc jest po to, żeby spać.
- Przecież to już nie noc! - Odwróciła się twarzą do niego i
dotknęła palcem jego zamkniętych powiek. - Już po siódmej.
- Stanowczo za wcześnie na wstawanie.
Kiedy jednak przyciągnął ją do siebie i zaczął wodzić dłońmi
po plecach, spytała:
- Czy naprawdę chcesz spać?
- Tak... - Jego dłonie dotarły właśnie do jej ud. - A masz jakiś
pomysł?
- Moglibyśmy popływać. Wiesz, zimna woda działa cuda.
- Tak, chyba wiesz, co mówisz - mruknął z twarzą ukrytą w
jej włosach. - Zrób coś z tym. Nie mogę otworzyć oczu, bo się
boję, że mnie oślepi.
- To prawda, są okropne. Mogę je obciąć albo ufarbować.
Bardzo bym chciała być blondynką.
- Ani mi się waż - zaprotestował, biorąc w palce pasmo
ognistorudych włosów i przyglądając mu się w zadumie. Laura
poczuła, że przez jej ciało przebiega dreszcz.
- Mnie też się podobają twoje włosy - przyznała szczerze -
chociaż powinieneś je trochę obciąć.
Odsunął ją delikatnie i zmarszczył czoło.
RS
101
- Obciąć? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Wyglądasz jak strach na wróble. - Widząc jego minę.
dodała skruszona: - No, może nie aż tak, ale naprawdę jesteś
rozczochrany.
- Nic z tego nie rozumiem - mruknÄ…Å‚. - Nie przeszkadzajÄ… ci
moje blizny, lecz włosy. To interesujące.
- Nie przeszkadzają mi twoje blizny, bo są częścią ciebie. I
kocham... - Nie była w stanie dokończyć. Ben spojrzał na nią
zaskoczony, jakby ją zobaczył po raz pierwszy. Przepraszam -
szepnęła - tak mi się tylko wyrwało.
Pochyliła się i pocałowała go w usta. Och, niech potraktuje to
jak żart i zapomni, co powiedziałam, myślała gorączkowo.
Przecież on nie chce się z nikim wiązać, a teraz gotów
pomyśleć, że go prowokuję...
- Wyrwało ci się... - powtórzył bezbarwnym głosem.
- Wiesz, jak to jest... W uniesieniu mówi się różne rzeczy. A
teraz interesuje mnie tylko praca.
Na jego twarz powrócił uśmiech, który uwielbiała, i serce
zabiło jej mocniej. Ben nagle roześmiał się dziwnie, jakby
ironicznie, i wsparł się na łokciach, żeby na nią spojrzeć.
- Czy to znaczy, że mam sobie pójść?
Przesunęła ręką po jego ramieniu, wyrażając tym gestem
nagły lęk, że może coś bezpowrotnie stracić.
- Nie, jeszcze nie - szepnęła.
Przez dłuższą chwilę milczał, wpatrując się w jej ogromne,
zielone oczy. wreszcie jakby wbrew własnej woli przytulił ją i
pocałował, a wtedy zapomnieli o wszystkim.
Pózniej Laura zapadła w błogi półsen, z którego obudziło ją
delikatne pukanie do drzwi. Ben szybko włożył spodnie i
poszedł otworzyć, ona zaś, nagle zmieszana, naciągnęła kołdrę
pod samÄ… brodÄ™.
Wszedł Peter ze śniadaniem.
- No, no... Marie miała jednak rację. - Spojrzał na Laurę z
promiennym uśmiechem, nie zwracając uwagi na jej
RS
102
zażenowanie. - Zaniosłem tacę do pani pokoju, ale nikt nie
reagował na stukanie, więc wróciłem do kuchni. Marie tylko się
roześmiała, przygotowała zestaw dla dwóch osób i kazała mi
przynieść tutaj, do Bena. Czy państwo mają ochotę na coś
jeszcze? - spytał, wskazując na zastawioną tacę.
- Najlepiej zrobisz, jeśli dyskretnie się stąd wyniesiesz -
powiedział Ben, a Peter się roześmiał.
- Już mnie nie ma! Chciałem tylko dodać, że nasz hotel słynie
ze wspaniałych przyjęć weselnych.
Ben zrobił grozną minę i postąpił krok w jego stronę, ale Peter
zdążył w porę zniknąć za drzwiami. Ben postawił tacę na stoliku
przy łóżku, usiadł obok Laury i bez słowa podał jej talerzyk z
jeszcze ciepłym croissantem. Spojrzała na jego zmienioną twarz,
bo nagle znów zamknął się w sobie.
- Przecież on tylko żartował - powiedziała cicho.
- Wiem o tym - odparł, smarując swój rogalik masłem, po
czym odwrócił się do niej i powiedział: - Nie chcę... nie mam
zamiaru się żenić. Jakoś wyciągnęłaś mnie z mojej samotni, ale
nie chciałbym znów się wiązać po...
- Po jednej nocy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- (eBook Deutsch Roman) Zimmer Bradley, Marion Tochter der Nacht
- 035 Hall Marissa Bo to się czasem tak zaczyna...
- antologia Stało się jutro 21
- Andrews Amy Jak oprzeć się pokusie
- Roberts Alison Dla ciebie się zmieniłem
- 014. Palmer Diana I Tylko Mi Ciebie Brak
- Cartland Barbara To tylko sen
- Billie Letts Tu, gdzie jest serce pdf
- 1045. Lennox Marion Powrót księżniczki
- 145. Lennox Marion Sposob na kawalera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- teen-mushing.xlx.pl