[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dla mnie byłby zbyt delikatny - odparł Ravus.
Obok Tamsona pojawiła się kolejna mglista sylwetka, tym razem jakby
znajoma. Chwilę potrwało, nim Val ją rozpoznała. W brązowych włosach
skrzaciej kobiety lśniły pasemka zieleni, przypominające ściółkę leśną, a spod
czerwonej sukni wystawały kozie kopyta. Kobieta śpiewała balladę. Miała
piękny, głęboki, obiecujący głos.
- Mabry, kochanka Tamsona.
- Ona także była twoją przyjaciółką?
- Sądzę, że próbowała nią być, ale niełatwo było na mnie patrzeć - rzekł
Ravus.
Wyczarowany Tamson położył dłoń na ramieniu Mabry, która obróciła
się ku niemu, milknąc i tonąc w jego objęciach. Mglisty obraz Tamsona
spoglądał na Ravusa płonącymi jak węgielki oczyma.
Holly Black Waleczna
- Bez przerwy o niej mówił - powiedział Ravus, wykrzywiają wargi
w uśmiechu.
Wyczarowany Tamson istotnie przemówił.
- Jej włosy mają kolor dojrzałej pszenicy, skóra ma barwę kości, a wargi
są miękkie jak dym.
Val zastanawiała się, czy Ravus uważa ten opis za ścisły. Ugryzła się
w policzek.
- Chciał zrobić na niej wrażenie - powiedział Ravus. - Poprosił mnie więc,
żebym stanął z nim do pojedynku. Chodziło o wykazanie się umiejętnościami.
Jestem wysoki i potrafię groznie wyglądać.
- Królowa Jasnego Dworu uwielbia walki najbardziej ze wszystkich
sportów. Często organizuje turnieje, w których lud może się popisywać swoją
zręcznością. Ja byłem na dworze nowy i nie przepadałem za
współzawodnictwem. Czerpałem przyjemność ze swojej pracy, z alchemii.
- Pamiętam, że była gorąca noc. Myślałem o Islandii, o chłodnych lasach
mojej młodości. Mabry i Tamson wciąż szeptali do siebie. Usłyszałem, jak
Tamson mówi:  Widziałem cię z nim. . Chciałbym wiedzieć, co właściwie
widział, choć domyślam się tego. - Ravus obrócił się ku zasłoniętym oknom. -
My, skrzaty, niczego nie robimy połowicznie, ale potrafimy być kapryśne.
Każda emocja jest wywarem, który musimy wypić do dna. Czasem odnoszę
85
wrażenie, że kochamy gorycz równie mocno jak słodycz. Na Jasnym Dworze
nikt nie uważał, że skoro Mabry zadaje się z Tamsonem, nie może się zadawać
z innymi.
- Zbroja Tamsona była zrobiona z kory zaczarowanej w ten sposób, by
być twardszą od żelaza. - Ravus umilkł, zamknął oczy i dopiero wtedy odezwał
się ponownie. - Był lepszym szermierzem niż ja, ale był rozkojarzony, więc ja
uderzyłem pierwszy. Miecz przebił jego zbroję jak papier.
Val ujrzała w dymie świecy uderzenie, pękającą zbroję, zdumienie na
twarzy Tamsona, przeszywajÄ…cy powietrze krzyk Mabry, wysoki i przenikliwy,
jakby zorientowała się w tym, co zaszło, o ułamek sekundy wcześniej niż
wszyscy inni. To był tylko czar, ale dzwięk i tak odbił się echem w zakurzonym
pomieszczeniu.
- Kiedy walczę, walczę jak troll. Opanowuje mnie furia. Być może ktoś
inny sprawdziłby siłę swojego ciosu; ja nie potrafiłem. Nadal trzymałem w ręku
miecz, jakby był przyklejony. Ostrze wyglądało, jakby je pomalowano na
czerwono.
- Dlaczego miałby zdejmować czar z własnej zbroi? - Ravus spojrzał na
Val, która przez chwilę sądziła, że troll oczekuje odpowiedzi. Potem wlepił
wzrok w pustkę. Czar się rozproszył. - A jednak musiał to zrobić. Nikt inny nie
miał powodu, by mu zle życzyć. - Ravus mówił niskim, ochrypłym głosem. -
Wiedziałem, że jest zrozpaczony. Widziałem to na jego twarzy. Sądziłem, że to
Holly Black Waleczna
minie, tak jak wszystko inne... I w swojej samolubności cieszyłem się, że Mabry
go rozczarowała. Brakowało mi go; sądziłem, że teraz częściej będzie mnie
odwiedzał. Chyba ujrzał we mnie tę małoduszność. W przeciwnym razie
dlaczego to mnie miałby wybrać na sprawcę swojej śmierci?
Val nie wiedziała, co powiedzieć. Układała w głowie zdania:  To nie
twoja wina.  Każdy miewa straszne, samolubne myśli.  To z pewnością był
wypadek. Jednak te wszystkie slogany nic nie znaczyły, były pustymi słowami.
Gdy troll odezwał się ponownie, uświadomiła sobie, jak długo musiała trwać
cisza.
- Zmierć nie jest mile widziana w Podziemiu. - Zaśmiał się gorzko. -
Kiedy po śmierci Tamsona zadeklarowałem, że udam się j na wygnanie do
miasta, z przyjemnością mi na to pozwolili, nie tyle obwiniając mnie o tę
śmierć, ile uważając, że zbrukałem się nią.
- Królowa Jasnego Dworu, Silarial, nakazała Mabry towarzyszyć mi,
abyśmy mogli wspólnie oddać się żałobie. Zapach śmierci przylgnął także do
niej, wzbudzając nerwowość pozostałych dworzan. Musiała więc odejść wraz ze
mną, z mordercą ukochanego, i musi tu pozostać, dopóki nie zmęczę się swoim
wygnaniem i nie umrÄ™.
- To okropne - rzekła Val, dopiero po fakcie uświadamiając sobie, jak
głupio i nieadekwatnie zabrzmiały jej słowa. - Znaczy, to też, ale miałam na
myśli wygnanie jej razem z tobą. To było okrutne.
86
Troll wydał z siebie ni to prychnięcie, ni to śmiech.
- Wyrwałbym sobie serce, byłe tylko to w piersi Tamsona znów mogło
bić. Choćby przez chwilę. Nie zmartwiłbym się żadnym wyrokiem. Ale dla niej
taka kara, w połączeniu z bólem po stracie, musiała być niemal nie do
zniesienia.
- Jak to jest być wygnańcem w mieście?
- Trudno. Przeszkadzają mi zapachy i hałas. Wszędzie jest pełno trucizny,
a bliskość żelaza wywołuje swędzenie skóry i palenie w gardle. Mogę sobie
jedynie wyobrażać, co czuje Mabry.
Val wyciągnęła ku niemu rękę, a troll ujął jej dłoń i przesunął palcami po
zgrubieniach. Spojrzała mu w twarz, próbując okazać współczucie, ale on
z uwagą przypatrywał się jej ręce.
- Od czego to? - zapytał.
- Co?
- Ta szorstkość. Zgrubienia.
- Od lacrosse - odparła.
Pokiwał głową, ale poznała po wyrazie jego twarzy, że nie rozumie.
Mogłaby powiedzieć cokolwiek innego, a on zareagowałby w ten sam sposób.
- Masz rycerskie dłonie - rzeki w końcu, puszczając jej rękę.
Holly Black Waleczna
Potarła skórę, nie wiedząc, czy próbuje wymazać pamięć jego dotyku, czy
ją przywrócić.
- Nie powinnaś nadal dostarczać eliksiru. To niebezpieczne - dodał Ravus,
po czym podszedł do jednej z gablot i wyjął słoik z trzepoczącym motylem.
Następnie wziął maleńki zwój papieru i zaczął po nim pisać drobniutkimi
literami. - Mam u ciebie dług, który niełatwo będzie spłacić, ale mogę
przynajmniej odwołać twoją obietnicę służby.
Popatrzyła na ścianę, od której odcinał się w półmroku szklany miecz,
nieznacznie tylko jaśniejszy od tła. Przypomniała sobie, co czuła, trzymając rurę
w dłoni. Był to ten sam przypływ adrenaliny i świadomość celu, które
odczuwała na boisku do lacrosse albo podczas bójki.
- Chcę nadal być twoim kurierem - powiedziała. - Znam też sposób,
w który mógłbyś mi się odwdzięczyć, choć nie wiem, czy zechcesz. Naucz mnie
władać mieczem.
Podniósł głowę znad zwoju, który przyczepiał właśnie do łapki motyla.
- Ta umiejętność nie przysporzyła mi wiele radości.
Val czekała w milczeniu. Troll nie powiedział przecież  nie .
Skończył pracę i dmuchnął, posyłając owada w powietrze. Ten leciał
nieco niepewnie, jakby papier przechylał go w bok.
- Chcesz kogoś zabić? Kogo? Greyana? A może sama chcesz umrzeć?
87
Val pokręciła głową.
- Po prostu chcę umieć walczyć.
Pokiwał wolno głową.
- Jak sobie życzysz. To ja jestem twoim dłużnikiem.
- A więc nauczysz mnie? - zapytała.
Znów przytaknął.
- Uczynię cię tak straszną, jak sobie zażyczysz.
- Nie chcę być... - zaczęła, ale on uniósł rękę.
- Wiem, że jesteś bardzo dzielna - rzekł.
- Albo głupia.
- I głupia. Dzielna i głupia. - Uśmiechnął się, lecz szybko spoważniał. -
Nic jednak nie zdoła cię powstrzymać od bycia straszną, gdy już się dowiesz,
jak to zrobić.
Holly Black Waleczna
Rozdział 8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl