[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tchnął w nią życie.
- Wesołych świąt - krzyczał Mikołaj do dzieci, ale nie odrywał
wzroku od Rachel.
Dzieci piszczały i klaskały w dłonie, tłocząc się wokół niego.
Również i dorośli dali się ponieść świątecznym emocjom. Obwieszone
brylantami kobiety, panowie we frakach - wszyscy się uśmiechali,
wpatrzeni w wesołego Zwiętego Mikołaja.
Rachel zatrzymała się przed nim i spojrzała w piękne zielone oczy.
Nie chciała brać jego obecności tutaj i wcielenia się w Zwiętego Mikołaja
zbyt poważnie. Tłumiła w sobie radość, tym większą, że była to wielka nie-
spodzianka.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Ale jak mogła się nie cieszyć?
Jak mogła nie dopuszczać do głosu nadziei, że może w tę magiczną
noc odnajdÄ… siÄ™ nawzajem?
- Mikołaj ma teraz pełne ręce roboty, ale gdy rozda wszystkie
prezenty, musimy porozmawiać - szepnął do niej.
- Shane... - zaczęła, a jedno z dzieci pociągnęło ją za rękę,
poprawiajÄ…c:
- Mikołaju!
Shane uśmiechnął się i schylił po małą dziewczynkę, która stała i
patrzyła na niego, jakby chciała mu zadać tysiąc pytań dotyczących
wszechświata. Posadził ją sobie na kolanach i spojrzał w małą twarzyczkę.
- Zobaczmy, co Mikołaj przywiózł specjalnie dla ciebie!
Przez godzinę Rachel pomagała Shane'owi w rozdawaniu prezentów.
Dzieci były zachwycone nie tylko wspaniałymi prezentami, które Fundacja
Elliottów im zasponsorowała, ale przede wszystkim prawdziwym Zwiętym
Mikołajem, który z nimi rozmawiał i żartował. Zmiały się radośnie i widać
było, że dzięki dzieciom magia świąt udzieliła się wszystkim
zgromadzonym. Zaczęto śpiewać kolędy.
Na zewnątrz znowu padał śnieg, który osiadając na wszystkich
oknach, zamienił salę balową w piękną widokówkę. I kiedy życzenie
ostatniego z dzieci co do prezentu zostało spełnione, Zwięty Mikołaj ujął
dłoń Rachel i poprowadził ją za kurtynę.
- Byłeś dziś wspaniały - pochwaliła, a jej serce podskoczyło, gdy
ujął jej dłoń.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Shane ściągnął czapkę, brodę i wąsy, a także wielkie okulary i zwrócił
siÄ™ twarzÄ… do Rachel.
- Jeszcze nigdy się tak dobrze nie bawiłem - powiedział,
podchodząc do niej. - I wszystko dzięki tobie.
- Dzięki mnie?
- Tak, Rachel. - Położył jej dłonie na ramionach i przyciągnął ją do
siebie. - Byłem dzisiaj Mikołajem, bo wiedziałem, że ty tu będziesz.
Wiedziałem, że ci się to spodoba. I miałem nadzieję, że dasz mi szansę na
powiedzenie tego, co dawno już powinienem powiedzieć.
- Shane... - Rachel czuła, że jej gardło ściska się ze wzruszenia.
- Posłuchaj - powiedział szybko. - Proszę.
Rachel kiwnęła głową, bo odebrało jej mowę. Czuła dziwną miękkość
w kolanach. Stała zapatrzona w jego cudowne oczy.
- Tęsknię za tobą, Rachel - powiedział ochrypłym głosem. -
Tęsknię za twoim codziennym widokiem, za twoim głosem. Tęsknię nawet
za twoim rozkazywaniem mi, za tym, że mi mówisz, co mam robić.
Na to wydobyła jednak z siebie głos.
- Nie rozkazujÄ™, ja...
- Robisz to - przerwał jej. - I zapewniam cię, że ja tego bardzo
potrzebuję. Odkąd odeszłaś, nie wiem, co się ze mną dzieje. Nic mnie nie
cieszy, nic nie mogę zrobić. Nic się już dla mnie nie liczy.
- Ja też za tobą tęsknię, ale...
- Nie - przerwał jej szybko. - %7ładnych  ale", Rachel. Tylko prosta
prawda. Bez ciebie w moim życiu wszystko traci sens.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Przełknęła głośno ślinę i łzy wzruszenia zaczęły jej płynąć po
policzkach.
- Kocham cię, Rachel - powiedział i ścisnął ją mocniej za ramiona,
jakby chciał jej okazać swoje uczucie.
- Myślę, że kochałem cię od samego początku, tylko nie zdawałem
sobie z tego sprawy, dopóki nie odeszłaś. - Pocałował ją delikatnie w usta.
- Jesteś dla mnie wszystkim. Sprawiasz, że chcę być lepszym człowiekiem,
który na ciebie zasługuje.
Serce biło jej mocno. Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Tak
marzyła, by Shane jej to kiedyś powiedział. Jej serce rozjaśniło się jak
świąteczny poranek. Ogromna radość omal nie zwaliła jej z nóg.
- Jeśli mi pozwolisz - ciągnął, starannie dobierając słowa i
odsuwając się od niej nieco, żeby lepiej widzieć jej reakcję - będę ci
udowadniał, jak bardzo cię kocham przez resztę naszego życia.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - wyrzuciła z siebie w
oszołomieniu. Była prawie pewna, do czego Shane zmierza, ale nie chciała
żadnych nieporozumień. %7ładnych błędów. Nie w tak ważnej sprawie. Poza
tym naprawdę chciała to usłyszeć.
- Oświadczam ci się, Rachel! - Chwycił ją za ramiona i spojrzał w
twarz. - Na miłość boską, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Rachel roześmiała się swawolnie i kiwnęła głową.
- Tak. Słucham cię naprawdę uważnie, ale albo mi się zdaje, albo nie
słyszałam jeszcze właściwego pytania.
Uśmiechnął się do niej.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Do tego właśnie zmierzam. To nie jest dla mężczyzny łatwe, wierz
mi. Bo co, jeśli kobieta, której się oświadczy, odmówi?
Rachel także się do niego uśmiechnęła.
- Będziesz musiał podjąć to ryzyko, jak sądzę.
- Cóż - odrzekł Shane - bardzo mądra kobieta powiedziała mi
ostatnio, że nic, co jest wartościowe, nie przychodzi bez trudu.
- Już ją lubię - rzekła Rachel i pomyślała, jak cudownie jest
znajdować się znowu w ramionach Shane'a, tu w ciemnościach. W tle
rozbrzmiewały kolędy i gwar ożywionych rozmów, jakby bal toczył się na
innej planecie.
- Tak, ja też ją lubię. Ale to, co powiedziała, dotyczy nas.
- Nas - powtórzyła rozmarzona. - To słowo też bardzo lubię.
- Cieszę się. - Shane odgarnął jej włosy z czoła i pogłaskał po
policzku. - Wyjdziesz za mnie, Rachel?
- Tak.
Uśmiechnął się bardzo szeroko.
- Tak po prostu?
- Tak po prostu - powiedziała i skinęła głową z uśmiechem. -
Aczkolwiek, muszę ci to od razu powiedzieć, nie będę już dla ciebie
pracowała.
Shane natychmiast spochmurniał.
- A to dlaczego?
- Ponieważ wracam do szkoły. Zawsze chciałam być nauczycielką -
wyjaśniła. - Myślę, że będę w tym dobra.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Myślę, że będziesz świetna - rozpogodził się Shane. Pocałował ją
znowu. - Będzie mi ciebie brakowało w biurze, ale dopóki będziesz
wracać do domu i spędzać ze mną każdą noc, będę szczęśliwym
człowiekiem.
- Kocham cię, Zwięty Mikołaju - powiedziała i stanęła na palcach,
żeby go pocałować.
Shane zmrużył oczy, oddał jej pocałunek, po czym uśmiechnął się
figlarnie.
- Co powiesz na małą przejażdżkę?
EPILOG
Choinka na środku salonu w domu rodziny Elliottów mieniła się
kolorowym blaskiem. Ponieważ wszyscy Elliottowie zgromadzili się u
Maeve i Patricka na przyjęciu noworocznym, w salonie panował duży
zgiełk.
Shane płynął przez tłumy i uśmiechał się, gdy docierały do niego
strzępki rodzinnych rozmów i głośne wybuchy śmiechu. Spojrzał poprzez
pokój i poszukał wzrokiem Rachel, a gdy uśmiechnęła się do niego i mu
pomachała, zadrżał z radości. Szczęście i uczucie głębokiego zadowolenia
nie opuszczały go. Wiedząc, że Rachel go kocha, czuł, że może zrobić
wszystko. %7łe może stawić czoło każdemu wyzwaniu. Cieszył się na ich
wspólną przyszłość wypełnioną wzajemną miłością, namiętnością i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl