[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pociemniało w oczach.
- Na szczęście, nie. Akurat tej sceny nie mogły obserwować.
Widzi pan, panny Barnes były wczoraj na koncercie. Tuż po powrocie
do domu jedna z nich, chyba panna Mayrielle, zobaczyła przez okno,
jak pan odprowadza Peachy do domu. Nie ma w tym, oczywiście, nic
dziwnego. Dwoje ludzi może sobie przecież spacerować w taki
piękny, wiosenny wieczór. Zupełnie naturalne, prawda? Niestety,
kilka godzin wcześniej Peachy powiedziała Terry'emu, że właśnie
59
RS
wychodzi na kolacjÄ™ z  przyjacielem". Terry, ten nieuleczalny
romantyk, wyciągnął oczywisty w tej sytuacji wniosek. Oczywiście
natychmiast podzielił się radosną nowiną z pannami Barnes. Kiedy
więc panna Mayrielle dostrzegła pana w towarzystwie Peachy... No
cóż, o ile wobec pańskich romansów z innymi kobietami panny
Barnes są wyjątkowo tolerancyjne, o tyle omal nie doznały szoku, gdy
okazało się, że tym razem idzie o tę młodą damę, którą obie traktują
jak rodzonÄ… wnuczkÄ™.
- O mój Boże - jęknął Luc. Tyle razy robił najbardziej szalone
rzeczy w najmniej dyskretnych miejscach i nigdy go na tym nie
przyłapano, a tu zaraz cała kamienica musi o wszystkim wiedzieć. - A
skÄ…d pan to wie?
- Od panien Barnes, oczywiście. Szedłem właśnie na poranny
spacer, kiedy natknÄ…Å‚em siÄ™ na nie w holu. Zazwyczaj spacerujÄ™
wieczorem, ale wczoraj, jak pan wie, nie miałem okazji... Panny
Barnes właśnie wybierały się do kościoła. Zauważyłem, że są czymś
bardzo poruszone, więc zapytałem, czy mógłbym w czymś pomóc. Od
słowa do słowa skończyło się na tym, że zobowiązałem się z panem
porozmawiać. Jak mężczyzna z mężczyzną.
- Ale im pan nie powiedział...
- Ani słowa. Zresztą muszę przyznać, że trochę mnie zaskoczyły.
To znaczy zaskoczyła mnie troska panny Mayrielle i panny Winony-
Jolene. Dotąd zawsze wyczuwałem pewną dozę rezerwy w ich
zachowaniu wobec mnie. Oczywiście, zawsze były czarujące. Gdyby
czar był trucizną, te dwie miłe damy dysponowałyby śmiercionośną
60
RS
bronią. A jednak odnosiłem wrażenie, że ze mną wolałyby się nie
spoufalać.
- To się całkowicie zgadza. Uważają pana za dżentelmena
włamywacza.
- Co takiego?
Luc jęknął w duchu, gdy zdał sobie sprawę ze swojej
niedyskrecji. Po chwili wahania uznał jednak, że nie ma już innego
wyjścia, jak tylko wytłumaczyć wszystko do końca. Opowiedział
starszemu panu to, czego się podczas kolacji dowiedział od Peachy.
Oczywiście, zródło informacji zachowując dla siebie.
- Powiedział pan, że przypominam im Arsena Lupina? - Pan
Smythe pogłaskał się po granatowym blezerze. Był najwyrazniej
dumny z siebie.
- Właśnie.
Pomimo kłopotów, jakie pojawiły się na samym wstępie bliższej
znajomości z Peachy, Luc był szczerze ubawiony. Gdyby wiedział,
jakie konsekwencje niesie ze sobÄ… jego zgoda, a raczej pozorna zgoda
na propozycję Peachy... Niestety, nie wiedział.
Ależ oczywiście, że wiedział! Dlatego właśnie w pierwszej
chwili odmówił. No i wtedy Peachy powiedziała, że w tej sytuacji
musi poprosić kogoś innego. Jej prośba w jednej chwili stała się dla
Luca propozycjÄ… nie do odrzucenia.
- Czy sądzi pan, że powinienem im powiedzieć?
- Co powiedzieć? - Luc dopiero po chwili odzyskał kontakt z
rzeczywistością.
61
RS
- Pannom Barnes - wyjaśnił starszy pan. - Czy powinienem
zdradzić im swoją przeszłość? Drogie panie zapewne bardzo się
niepokoją, sądząc, że sąsiad z parteru jest kryminalistą.
- Jakoś to wytrzymają - zapewnił go Luc. - Być może pan o tym
nie wie, ale nasze  drogie panie" w młodości nie były wcale takie
święte.
- Tak, co nieco obiło mi się o uszy. Mimo wszystko jednak...
- Wieść o tym, że w sąsiedztwie zamieszkał najprawdziwszy pod
słońcem szpieg, będzie dla May Winnies niewyczerpanym zródłem
plotek.
- Rzeczywiście - zasępił się pan Smythe. - O tym nie
pomyślałem.
- Mogłyby nawet opowiedzieć pańską historię swemu
ciotecznemu wnukowi.
- To one majÄ… jakiegoÅ› wnuka?
- Ciotecznego. O ile dobrze pamiętam, ma na imię Trench. Nie,
Trent. Trent Barnes. Pracuje w jednej z lokalnych stacji
telewizyjnych.
- Czy to przypadkiem nie jest ten sam osobnik, który po
katastrofie samolotu przeprowadzał wywiad z naszą Peachy? Ten z
takimi dziwnymi włosami?
Luc skinął głową. Samo wspomnienie o Peachy sprawiło, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl