[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzień z rzędu znosić nagabywania w kwestii małżeństwa.
- Ale tatusiowie wszystkich innych chłopaków na pewno przyjdą - poskarżył się malec niemal z
płaczem. - Trening zaczyna się dopiero o czwartej
- rozpromienił się nagle. - Możesz załatwić te inne rzeczy rano, prawda, tato?
Luciano zacisnął ręce na kierownicy i wypuścił ze świstem powietrze. Wiedziała, co sobie myśli. Przez
pięć lat nie mógł być ojcem, a ona dalej zabrania mu brać udział w życiu syna. oświadomiła sobie, że
ograniczając mu dostęp do dziecka, postępuje bardzo samolubnie.
- Może jednak mógłbym wpaść na chwilę na boisko? - zapytał niepewnie, jakby chciał wybadać, na
ile jest skłonna do ustępstw.
Nie naciskał, ale widziała, jak bardzo zależy mu na jej zgodzie. Pytanie zawisło na moment w
powietrzu.
- Matt będzie zachwycony - usłyszała w końcu własny głos.
Luc odetchnął z ulgą i wyraznie się rozluznił.
Skye nie żałowała swojej decyzji. Watro było posłuchać rozanielonego szczebiotu Matta. Tata
przyjedzie na mecz zobaczyć, jak gra. Czy dla pięciolatka może być coś wspanialszego?
Kiedy żegnali się wieczorem, Luc podziękował jej za to, że pozwoliła mu na dodatkowe spotkanie z
synkiem. Zanim wyszedł, wbił w nią wzrok, jakby chciał złamać jej opór i pokonać wszystkie dzielące
ich bariery. Wiedziała, że nie spocznie, dopóki nie osiągnie celu.
W nocy długo nie mogła zasnąć. Przewracając się z boku na bok, próbowała przeanalizować sytuację.
Niepokoił ją zwłaszcza konflikt Luca z rodzicami. Nie była tak wielką optymistką jak on. Wydawało jej
się raczej mało prawdopodobne, żeby państwo Pe-retti poważnie potraktowali ultimatum syna. Już
raz posunęli się do ostateczności... Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Nie wierzyła, że kiedykolwiek
zmieniÄ… do niej stosunek. Ludzie ich pokroju rzadko zmieniajÄ… o kimÅ› zdanie.
Miała też poważne wątpliwości co do tego, że Mattowi uda się zmiękczyć serca dziadków. To prawda,
jest ich jedynym wnukiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Wysokość funduszu powierniczego
mówi sama za siebie. Stary Peretti gotów byl oddać wiele, byle tylko trzymać niechcianego chłopca z
dala od swojego wytwornego świata. Poza tym Maurizio sądzi zapewne, że jego syn cierpi z powodu
zranionej dumy i działa pod wpływem silnych emocji. Innymi słowy, zakłada, że Lucowi z czasem
przejdzie, a wtedy będzie mógł wywierać na niego dalsze naciski.
Ten konflikt może się przerodzić w bezwzględną batalię. Bała się myśleć, jaki będzie jej finał. Na
szczęście jednego była już pewna, Luc nie zrezygnuje z niej i z syna. Im dłużej ze sobą przybywali, tym
bardziej stawało się jasne, że bardzo się nawzajem potrzebują.
Z tą myślą udało jej się zasnąć. Rano obudził ją szczebiot Matta, który wpadł do pokoju, oznajmiając,
że zamierza ćwiczyć kopanie piłki i strzelanie goli przez cały dzień. Nietrudno było się domyślić
dlaczego. Ostatnio  tatuś" pojawiał się niemal w każdym jego zdaniu. Niepostrzeżenie zaczął grać w
życiu syna pierwsze skrzypce.
Kiedy dotarli po południu do szkoły, Luc był już na miejscu. Matt wypatrzył na parkingu ferrari i z
miejsca wpadł w euforię. Zanim nadeszła jego kolej, obserwowali wspólnie grę innych chłopców.
Ojciec na bieżąco komentował grę i udzielał małemu cennych wskazówek. Skye przyglądała im się z
radością. Tak dobrze się ze sobą dogadywali...
Na boisku zebrało się stu sześćdziesięciu pięciolatków. Każdy miał wziąć udział w krótkim meczu, tak
by trenerzy mogli ocenić umiejętności poszczególnych zawodników i podzielić ich na drużyny według
poziomu sprawności. Matt chętnie wybiegł na boisko. Nie mógł się doczekać, żeby pokazać tatusiowi,
jak wiele się nauczył. Luc uśmiechnął się szeroko do Skye.
- Niezły jest, prawda? - W jego głosie pobrzmiewała duma.
- Tak. Bardzo się stara. Kiedy już ich podzielą, mecze będą rozgrywane w soboty.
Mój dzień wizyt, pomyślał Luc. A więc nici ze wspólnych niedziel. Nie zaszkodzi jednak spróbować.
- Wiesz, że w weekendy nie mam nic do roboty - zaczął z uśmiechem. - Chciałbym spędzać z wami
także niedziele.
- Ale to byłoby wbrew twoim przyzwyczajeniom. Nie chcesz chyba rezygnować z dotychczasowego
życia?
- Bardziej interesuje mnie przyszłość i życie z tobą i Mattem.
- Nie wiem, Luc... nasze światy tak bardzo się od siebie różnią...
- Chcesz przez to powiedzieć, że muszę rzucić wszystko, żeby z wami być?
Zadrżało jej serce. Czyżby rzeczywiście chciał to zrobić? Nawet gdyby... prędzej czy pózniej zacząłby
tego żałować... %7łałować i winić ją za to, że go do tego zmusiła.
Zaczerpnęła głęboko powietrza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl