[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Siostry popatrzyły na siebie, a potem skierowały wzrok na Donatę. Ich miny wyrażały
dezorientację.
-Brylanty. Wiem, że je macie!
-Nie mam pojęcia, o czym ona mówi -oświadczyła głośno Nata.
- Brylanty?
- Jakie brylanty?
-Nie mamy brylantów.
-Mam naszyjnik z pereł po babci...
-Dobrze wiem, że macie brylanty po Zawadzie! - Donata skierowała pistolet w ich stronę.
- Nic nie mamy. Magda obstawała przy swoim.
-Zwariowałaś! prychnęła Nata.
-Muszę podziękować Nacie. Gdyby nie jej książka, nie wiedziałabym, gdzie szukać.
Początkowo nie wierzyłam, że opisała wszystko zgodnie z prawdą. Szkoda, że nie wiedziałam
o tym wcześniej. Zaoszczędziłabym sporo czasu i może kilka osób by żyło. Podała nawet
prawdziwy szyfr do sejfu.
- Nic tam nie ma mruknęła Anna.
-Wiem. Niestety, przez tego tutaj nie zdążyłam sprawdzić wszystkich zakamarków.
Przyłapałam go, jak otwierał schowek. Nie mogłam ryzykować, że przypadkiem znajdzie
brylanty. Ale teraz to bez znaczenia. Oddajcie je!
- W... w... scho... wku... wykrztusiła szlochająca spazmatycznie Natka.
- Nic tam nie ma...
-Sssą... -płakała, nie zwracając uwagi na groźne spojrzenia rzucane jej przez siostry. Za... bie...
raj... i... i...
-Sprawdź! -Skinęła na Krzysztofa. -Nie sądziłam, że wrzucicie brylanty po prostu za lustro
stwierdziła zdegustowana, zerkając na kobiety. -Nie macie szacunku dla pieniędzy. Żadnego.
- Tam nic nie ma oświadczył Borowiak. - Za lustrem. Nic. Nie ma. Nic nie ma.
-No cóż, w takim razie radzę szybko powiedzieć, gdzie są te kamienie.
- Nie ma... powtórzyła za Borowiakiem zdezorientowana Natalia.
-A co miałoby być? Anna pierwsza otrząsnęła się z zaskoczenia.
- Brylanty.
-Nie ma żadnych brylantów -powiedziała Nata, która się zorientowała, w czym rzecz.
Skoro schowek jest pusty, to one nadal mogą twierdzić, że brylantów nie mają i nie miały. Ale
dlaczego schowek jest pusty?! Zdenerwowana przygryzła wargę, żeby nie zapytać o to na
głos. - Ale ja...
-Wiem, wiem. Już wszystko dobrze. Tylko nie płacz. Nata objęła najmłodszą siostrę i mocno
przycisnęła jej twarz do swojego ramienia. -Zamknij się, bo dostaniesz syknęła. - Wszystko
będzie dobrze - powiedziała głośno.
-Kłamiecie! -wrzasnęła Donata. Ręka, w której trzymała broń, zaczęła drżeć.
-Brylantów tam nie było.
- I nie ma.
-Właściwie to po raz pierwszy słyszymy od ciebie o jakichś brylantach!
-Zawada miał brylanty! Naprawdę je miał!
- To trzebabyło go nie zabijać odezwał się Marcin.
-Nie zabiłam go! krzyknęła policjantka. -Nie wiem, co się z nim stało! Mieli go tylko porwać!
Wyraz twarzy Adriana był trudny od odczytania. Donata nadal chowała się za chłopakiem
Natki, który stał blady i przerażony. Dziewczyny szły w zaparte, choć o ile je znał - kłamały.
Nawet jeśli nie miały brylantów, z pewnością coś wiedziały. Oczywiście każdy normalny
człowiek powiedziałby, co wie, nie ryzykując życia wszystkich dookoła, ale w tej sytuacji nie
miał tego za złe Sucharskim. Jeśli Donata dostanie brylanty, odjedzie. I to pewnie z
zakładnikiem. Zabiła kilka osób. Z pewnością nie zawaha się zrobić tego ponownie.
-Dzieci są na górze, więc lepiej, żeby tu nie schodziły, prawda? Gdzie są brylanty? Pytam
ostatni raz.
- Brylanty ma CBŚ. Adrian postanowił grać na zwłokę. Marian powinien tu być lada chwila.
-Nie wydaje mi się. Zabrały depozyt z banku. Brylanty musiały tam być. Mieszkanie było puste.
-Odłóż broń! -Głos Jagleckiego rozniósł się po holu jak strzał z pistoletu.
-Skąd... -Drgnęła zaskoczona, ale wciąż trzymała broń gotową do strzału.
- Przez taras. Marian patrzył ponuro. -Odłóż broń. To już koniec.
Donata pokręciła przecząco głową. Stojąc kilka kroków za nią, nie mógł widzieć jej twarzy, ale
w sylwetce dostrzegał silne napięcie. Nie mógł ryzykować. Jeśli będzie musiał, strzeli. Po raz
ostatni spróbował przekonać swoją partnerkę.
-Odłóż broń! To już koniec powtórzył łagodnie.
-Chcesz się założyć, kto pierwszy wystrzeli? Donata się nie odwróciła; celowała teraz w Annę,
która blada, ale spokojna patrzyła na nich oboje.
-To koniec. Nie uciekniesz. Nie masz dokąd. Wiem wszystko. Dom jest otoczony. Nie
wyjdziesz stąd.
-Lubię cię, ale nie zawaham się strzelić powiedziała do Anny. -Jeśli mój partner wie wszystko,
powinien wiedzieć również to.
-Nie zmuszaj mnie, żebym strzelił ci w plecy.
-Pójdziesz siedzieć, jeśli to zrobisz.
- Wiem o tym.
Spokój w jego głosie powiedział Donacie wszystko. Marian naprawdę zrobi to, co powiedział.
Dla niej, dlakobiety, do której celowała. Zamknęła oczy i opuściła dłoń. To już naprawdę
koniec. Koniec. Nie odwróciła się, kiedy Jaglecki delikatnie wyjął z jej dłoni pistolet. Stała
spokojnie, gdy dwaj policjanci, którzy wyłonili się z salonu, zakładali jej kajdanki. Nie patrząc
na nikogo, pozwoliła się wyprowadzić. To naprawdę koniec. Koniec wszystkiego.
Ulga była tak wielka, że musiał się oprzeć o ścianę. Zdążył. Nie miał wątpliwości, że Donata
nie zawahałaby się zabić ich wszystkich. Tymczasem wokół niego rozpętało się piekło.
- Marcin! Nata rzuciła się do Kurka. -Kochany! Powiedz, że nic ci nie jest! -Tuliła się do niego.
Po jej twarzy spływały łzy, znacząc czarnymi smugami policzki. - Wszystko ci wybaczam, tylko
nie umieraj.
- Ty mi wybaczasz? Wyrwał jej się gwałtownie. -To ty powinnaś mnie przepraszać! Przez
wasze kłamstwa i to cholerne czytadło mało kulki nie zarobiłem! I jakie „nie umieraj”?! Nic mi
nie jest!
-Jesteś ostatnim... -Rozgniewana Nata odsunęła się od niego.
- Wielkie mi rzeczy - przerwała jej Magda. -Jesteś policjantem. To ryzyko zawodowe. Zresztą
nic ci nie groziło. Donata celowała w Annę.
-Co tu się właściwie dzieje? domagała się wyjaśnień najstarsza z sióstr, patrząc ze złością na
Mariana. -Może mi z łaski swojej wytłumaczysz, co to miało być? O co chodziło Donacie?
-Ja? Może to ty mi wyjaśnisz, od jak dawna ukrywacie brylanty?!
-Nie wiem, czy ukrywanie jest właściwym słowem, skoro schowały je w skrytce, o której wie
każda osoba, która przeczytała książkę ironizował Marcin. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl