[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pościć.
Jeszcze tego samego ranka ruszyłem z Doliny na północny wschód i gdy tylko dotarłem
na równiny Algara, zmieniłem postać. Nie lubiłem chodzić po Dolinie jako wilk. Jelenie i
króli-i mogłyby się spłoszyć. Są prawie oswojone, a niegrzecznie straszyć sąsiadów.
Przepłynąłem Rzekę Aldura i następnego ranka dotarłem |do Wschodniego Szańca.
Jakiś czas szedłem wzdłuż niego w pewnym oddaleniu, póki nie dotarłem do jednego z tych
wąwozów, o których mówił nam Algar na Wyspie Rivy. Wschodni Szaniec powstał, gdy
Mistrz i Belar byli zmuszeni zamknąć ocean, który stworzył Torak po rozłupaniu świata. Z
pęknięcia w ziemi wyrósł górski łańcuch, czego rezultatem było imponujące, wysokie na milę
urwisko, które tworzyło naturalną granicę pomiędzy Algarią i Mishrak ac Thull.
Po zastanowieniu postanowiłem ze wspinaczką zaczekać do zmroku. Algar mówił, że
Murgowie czasami schodzą wąwozami po konie, a nie chciałem, aby Ctuchik dowiedział się,
że nadchodzę. Zedar wiedział, że moją ulubioną postacią jest wilk. Nie byłem pewny, czy nie
podzielił się tą wiedzą z innymi uczniami. Odszedłem jakąś milę wzdłuż urwiska i
przywarowałem w wysokiej trawie.
Okazało się, że podjąłem mądrą decyzję. Około południa usłyszałem jezdzców, uważnie
wybierających drogę pośród skalnego rumowiska u podnóża szańca. Nadstawiłem uszu i
pozostałem w ukryciu.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, Rashagu - usłyszałem, jak powiedział jeden z nich.
- Słyszałem, co Lud Koni robi z tymi, którzy próbują ukraść ich zwierzęta.
- Musieliby nas najpierw złapać, Aggo.
Bardzo powoli uniosłem głowę. Wiatr był nieco porywisty, ale byłem pewny, że ich
konie nie zwietrzą mego zapachu. Zacząłem z uwagą wpatrywać się tam, skąd dobiegały
głosy. Wtem ich spostrzegłem. Było tylko dwóch. Mieli na sobie kolczugi i stożkowate
hełmy, a u pasa miecze. Murgowie nie należą do zbyt urodziwych ludzi, a fakt, że znaczą swe
twarze w czasie ceremonii wkraczania w wiek męski, nie przydawał im urody. Ci dwaj byli
dość typowymi przedstawicielami swej rasy. Mieli szerokie bary; trudno nie wyrobić sobie
muskułów, całe życie ćwicząc szermierkę. Jednakże, nie licząc owych potężnych ramion, byli
dość szczupli. Mieli śniadą skórę, wystające kości policzkowe i wąskie, skośne oczy.
Natychmiast zrozumiałem, dlaczego Murgowie ryzykowali zejście tymi stromymi
wąwozami z urwiska. Konie, których dosiadali, nie były zbyt dobre.
- Widziałem duże stado ze szczytu urwiska - powiedział Rashag do swego towarzysza.
- Koni czy krów? - zapytał Agga.
- Trudno powiedzieć. Urwisko jest bardzo wysokie, a zwierzęta kryła wysoka trawa.
- Nie zszedłem tym wąwozem po to, żeby kraść krowy, Rashagu. Jeśli zechcę krowę, to
wezmę ją sobie od Thullów. Ci nie denerwują się tak jak Lud Koni. Czego chciał ten Grolim,
z którym rozmawiałeś?
- A czegóż by innego? Szukał kogoś do zarżnięcia. Ołtarz wysycha i trzeba mu świeżej
krwi.
- On nie bardzo przypominał Grolima Thullów.
- Bo nim nie był. Jest Grolimem z południa, z Rak Cthol. Ctuchik rozmieścił ich wzdłuż
całego szczytu urwiska. Nie chce żadnych niespodzianek, a Lud Koni wie o tych wąwozach.
- Alornowie. - Agga splunÄ…Å‚. - Nie cierpiÄ™ ich.
- Oni też za tobą nie przepadają. Grolim kazał mi rozgłosić, byśmy wszyscy trzymali się
z dala od Pustkowia Murgów.
- A kto bym tam chciał iść? Nic tam nie ma poza czarnym piachem i tym cuchnącym
jeziorem.
- Jestem pewny, że Ctuchik ma swoje powody. Nie zdradził mi ich jednak. Prawdę
mówiąc, nigdy nawet nie widziałem człowieka.
- A ja tak - powiedział, wzdrygając się, Agga. - Musiałem zanieść wiadomość do Rak
Cthol od mojego generała i Ctuchik mnie przepytywał. Przypominał człowieka, który od
tygodni już nie żył.
- Jakie jest Rak Cthol?
- To nie miejsce, które chciałbyś odwiedzić.
Odeszli już niemal poza zasięg mego słuchu i postanowiłem nie iść za nimi. Byli
najwyrazniej dość niskiej rangi, więc ich rozmowa prawdopodobnie nie dostarczy żadnych
pożytecznych informacji. Położyłem łeb na łapach i ponownie zasnąłem.
Zobaczyłem ich jednak jeszcze raz. Zaczynało się już ściemniać. Wstałem, wygiąłem
grzbiet, przeciÄ…gnÄ…Å‚em siÄ™ i ziewnÄ…Å‚em.
Wtem usłyszałem galopujące w moim kierunku konie. Ponownie przyczaiłem się w
trawie. Rashag i Agga wracali i nie mieli z sobą algarskich koni. Jedyne konie Algarów, które
zobaczyłem, miały właścicieli na swych grzbietach i pędziły za dwoma uciekającymi
Murgami. Konie Algarów były - i nadal są - o wiele lepsze niż konie Murgów, toteż wynik
pościgu łatwo było przewidzieć. Rashag i Agga nie wrócili do Cthol Murgos.
Poczekałem, aż Algarowie wrócili do swego stada, po czym pobiegłem do wąwozu i
ruszyłem w górę. Droga mogła być trudna dla konia, ale wilki mają pazury, więc przed
świtem udało mi się dotrzeć na szczyt. Powęszyłem, upewniając się, że nikogo nie było w
pobliżu, a potem ruszyłem na południowy wschód, w kierunku twierdzy Ctuchika wznoszącej
się na środku Pustkowia Murgów.
Góry południowego Mishrak ac Thull i północnego Cthol Murgos są wyjątkowo jałowe,
trudno tam o jakąkolwiek roślinność mogącą zapewnić osłonę, zatem wędrowałem głównie
nocą. Wilki dobrze widzą w ciemności, ale głównie nos i uszy ostrzegały mnie, gdy w pobliżu
znajdowali się ludzie. Te suche pustkowia nie bardzo nadawały się na tereny łowieckie, toteż
wilk mógł zwrócić uwagę. Thullów zbytnio się nie obawiałem. Są bardzo mało
spostrzegawczy, to po pierwsze, a poza tym palÄ… w nocy ogromne ogniska - nie z powodu
szczególnego chłodu o tej porze roku. Ogniska palą głównie dlatego, że boją się ciemności.
Skoro już o tym mówimy, to niewiele jest rzeczy na świecie, których Thullowie by się nie
bali.
Po przekroczeniu granicy z Cthol Murgos zrobiłem się jednak ostrożniejszy. Murgowie
są przeciwieństwem Thullów. Oni wręcz obnoszą się z tym, że niczego się nie boją - nawet
tego, czego powinni się bać.
W tych górach było jednak bardzo niewielu ludzi - zarówno Thullów, jak i Murgów. Co
jakiś czas widywałem placówki Murgów, ale bez najmniejszych problemów je omijałem.
Dotarcie do Pustkowi Murgów trwało dłużej, niż gdybym wędrował przez przyjazne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- 596. Dav
- hume dav
- GR0956.Lewis_Jennifer_Zona_za_milion_dolarow_05
- Redfield James Dwunaste wtajemniczenie Godzina decyzji
- Nostradamus Writings of Nostradamus [pdf]
- 081. McWilliams Judith Reklamacji nie bedzie
- W kraju mężczyzn
- Barry Bede WiesśÂ‚aw Wernic
- GR880. DUO Dunlop Barbara Pamić™tne walentynki
- Jack L. Chalker Soul R
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plytydrogowe.keep.pl