[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na swoje biuro do czasu zakończenia budowy. Słońce
zachodziło i ciemność powoli ogarniała świat.
Nie był w takim napięciu od czasu, gdy objął za-
rzÄ…d nad SieciÄ… Hoteli  Dexter". Prace przy Domu Pod
Białą Wierzbą posuwały się zgodnie z harmonogra-
mem. Ale jego życie wymykało mu się spod kontroli.
Po raz pierwszy w życiu czuł, że chciałby z kimś po-
rozmawiać. Ale nie wiedział, do kogo się zwrócić.
86
S
R
Usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi.
- Jesteś tu jeszcze? Tak pózno? - spytała Lily.
Patrzył na jej odbicie w szybie. Była blada. Wy-
glądała na zmęczoną. Omal nie posłał jej tuzina róż, z
przeprosinami za swoje słowa poprzedniego poranka.
Ale nie zrobił tego. Gdyż w ten sposób pokazałby jej,
jak bardzo zaczynało mu na niej zależeć. A tego zrobić
nie mógł. Nie mógł uzależnić się od kogokolwiek ani
od czegokolwiek.
Od ósmego roku życia, kiedy zawalił mu się cały
świat, dokonał wielkiego wysiłku, żeby trzymać ludzi
z dala od siebie. Jak ta kobieta zdołała przebić się przez
ten stworzony przez niego kordon?
- WyglÄ…dasz dziÅ› na bardzo samotnego - powie-
działa Lily. Usłyszał kroki. Zobaczył w szybie, że zbli-
żała się. Zwiatło z sąsiedniego pokoju prześwitywało
przez jej bawełnianą sukienkę. Obrysowywało jej po-
wabne kształty.
Sam już nie wiedział, czy to była prawda, czy tylko
wyobraznia podsuwała mu takie obrazy.
- Preston? - Pogłaskała go po ramieniu. Wzięła za
rękę. Jej długie palce łagodnie gładziły wierzch jego
dłoni.
Chrząknął. Brakowało mu słów.
- Bardzo mi przykro, że pozwoliłam wtedy, żeby
sprawy zaszły za daleko - powiedziała.
Chciał poruszyć się, przesunąć choćby stopę. Ale
Lily stała zbyt blisko.
87
S
R
- Myślałam o czymś, Prestonie.
Nie rozumiał, co do niego mówiła.
- Co się z tobą dzieje, Prestonie? - spytała i dotknęła
dłonią jego policzka.
- Nie dotykaj mnie - warknął. Zbyt dawno nie miał
kobiety. Zbyt dawno już nie pragnął żadnej tak, jak Lily. I
czuł, że nie wytrzyma jeszcze jednaj nocy bez niej. Ale
ona zasługiwała na kogoś lepszego. Zasługiwała na czło-
wieka, który pokocha ją. I poprowadzi do ołtarza.
- Przepraszam. - Cofnęła się pół kroku. Nagle zo-
baczyła w szybie odbicie jego oczu. I zadrżała. Dostrzegła
w nich bowiem najprawdziwsze Å‚zy.
Wiedział, że znów ją ranił. Dlaczego do tego doszło?
Robił wszystko, by ją chronić. Przed bestią, która kryła się
pod postacią eleganckiego mężczyzny. Czemu znów do
niego przyszła? Z tymi delikatnymi dotknięciami i czu-
łymi słówkami?
- Lily, to się musi skończyć.
- Założyłeś się ze mną, żebym przekonała cię o ist-
nieniu miłości.
- Pragnę cię. Tylko dlatego założyłem się z tobą.
- Po tamtym weselnym przyjęciu nie odmówiłabym.
- A powinnaÅ›.
- Czemu? Dlatego, że jestem dziewicą? Zerknął na
nią. Jakby przestał ufać odbiciu w szkle.
- Tak - powiedział.
88
S
R
- Myślę, że jestem wystarczająco duża, żebym sa
ma mogła decydować o sobie.
Popatrzył na nią i poczuł ogień w żyłach. Oto ko-
bieta moich marzeń, pomyślał. Ideał.
- Owszem, jesteś. Ale to ja będę musiał ponieść
konsekwencje, gdy zrozumiesz, że sprzedałaś swe cia-
Å‚o.
- Chyba ja wiem to lepiej. Staram się udowodnić
ci, że miłość istnieje naprawdę.
- Nie ufaj mi, Lily.
- Dlaczego?
- Zbyt mocno cię pragnę, bym mógł grać uczciwie.
Ostrzegam ciÄ™. Wyjdz stÄ…d natychmiast albo poniesiesz
konsekwencje.
- Jakie konsekwencje?
Zbladła, ale nie ruszyła się z miejsca. Podziwiał jej
odwagę. Ale powinna za wszelką cenę nauczyć się
ukrywać myśli. A on powinien odejść jak najszybciej.
Zostawić Rohrowi dokończenie budowy i skryć się na
Manhattanie. Albo, jeszcze lepiej, na Barbados.
Lily stała bez ruchu. Gotowa jak królik rzucić się
do ucieczki w każdej chwili. Wiedział, że wystarczyło
jedno słowo, żeby popędziła przed siebie. I wiedział,
że powinien je wypowiedzieć.
Ale też wystarczyło jedno dobre słowo, żeby zo-
stała.
Pragnął rozkoszować się jej ciepłem i pławić się w
jej niewinności. Pragnął... Lily.
89
S
R
- Lily, proszę... Zostań ze mną.
Zagryzła wargi. Spojrzała na wielkie, mahoniowe
biurko. Na zimną, kamienną podłogę. I na samotny,
skórzany fotel.
- Tutaj? - spytała.
Preston nie zamierzał zostać z nią na zawsze. Dla-
tego chciał, by pierwszy raz Lily był naprawdę wyjąt-
kowy.
- Nie, nie tutaj. I nie dzisiaj. Spędz ze mną week-
end na moim jachcie. Wypłyniemy na zatokę. Tylko
we dwoje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl