[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zniecierpliwienie.
- Wiem - rzekł, wskazując na otwartą książkę kucharską. - To wszystko
jest w przepisie.
Geneva uśmiechnęła się przepraszająco. Po prostu nie spostrzegła, że
jeszcze nie zajął się wołowiną, bo kończy dopiero obierać ziemniaki. Ponieważ
czynność ta sprawiała mu spore trudności, posługiwał się mechanicznym
urządzeniem. Powoli i metodycznie wsuwał do pojemnika po jednym ziem-
niaku. Wiedziała, że nie można go popędzać, chłopak musi pracować we
własnym rytmie.
- Jak następnym razem będziesz gotować zupę - powiedziała, sięgając po
nóż i ziemniak - zarezerwuj sobie dodatkowy czas na przygotowanie.
Sean błysnął czarującym uśmiechem. Jaki jest w tym podobny do brata!
- Po co? Przecież nigdzie się nie śpieszę.
Popatrzyła na niego, starając się nie okazać zniecierpliwienia. No cóż,
chłopak ma niecałe dwadzieścia lat i nie zdaje sobie sprawy, że dzieci muszą
dostawać regularnie posiłki. Jakby wiedząc, że właśnie o nim pomyślała,
bawiący się samochodzikiem Jacob zamruczał głośno.
- Jak myślisz, wystarczy na cztery osoby? - zapytał Sean, wskazując
garnek z pokrojonÄ… marchewkÄ… i cebulÄ….
- 109 -
S
R
Przyjęła zaproszenie na dzisiejszą kolację, choć oznaczało to złamanie
umowy z Wade'em. Nie miała serca odmówić chłopcu. Zresztą Sean ma
prawdziwą smykałkę do gotowania, tym bardziej warto podtrzymywać w nim to
zainteresowanie. Wzmocni ono z pewnością jego poczucie niezależności, doda
otuchy.
- Wystarczy - uspokoiła go. - Jacob je bardzo mało. Wiesz co, właściwie
zawsze mógłbyś gotować trochę więcej i część zamrażać. Zupa świetnie się
przechowuje.
Sean bez słowa wyjął jej z ręki ziemniak. Niedwuznacznie dawał do
zrozumienia, że dziś on wydaje kolację i osobiście wszystko przygotuje. Geneva
nie oponowała; pomoże tylko przy sprzątaniu. Sięgnęła po poranną gazetę, by
zebrać na nią obierki, gdy nagle coś przyciągnęło jej uwagę. Przyjrzała się
dokładniej i jęknęła.
Na jednej ze stron widniało ogromne, kolorowe zdjęcie z ostatniego balu.
Na pierwszym planie uchwycono ją i Wade'a, gdy objęci w tańcu wymieniają
spojrzenia. I jakby tego było mało, pod spodem nie omieszkano dodać
odpowiedniego podpisu: Wade Matteo, właściciel klubu wiejskiego, szalał na
parkiecie ze swoją nową przyjaciółką, Genevą Johnson. Z powodu tej
mieszkającej pod jego dachem znajomej, między zaniepokojonymi kawalerami
rozgorzały spekulacje, czy to koniec wolności naszego playboya, czy jedynie
kolejna muza. Również tego wieczoru burmistrz Fishbein sięgnął po mikrofon i
zaintonował..." Z artykułu towarzyszącego zdjęciom wynikało, że organizatorzy
balu odnieśli oszałamiający sukces, a zebrane pieniądze zostaną przeznaczone
na zakup sprzętu medycznego.
Usiadła naprzeciwko Seana, ciągle poruszona zdjęciem i żartobliwym
podpisem. Jak niewiele trzeba, by patrzÄ…c na ich wpatrzone w siebie twarze,
wysnuć teorię na temat burzliwego romansu. Choć w świetle tego, co napisano,
bardziej przypada jej rola kolejnej panienki, którą chwilowo się zachwycił i
- 110 -
S
R
którą bez żalu wkrótce zostawi dla innej. Ci, którzy go znają, nawet nie
dopuszczają myśli, że dałby się wreszcie usidlić.
Przyjaciółka mieszkająca z nim pod jednym dachem". Tego właśnie się
obawiała. Dobrze chociaż, że pomylili jej nazwisko. Wprawdzie niewiele to
pomoże, jej oryginalne imię wyraznie wskazuje, o kogo chodzi. No i jeszcze to
zdjęcie. Na jakiś czas zapadnie ludziom w pamięć. I ten niedwuznacznie
przypisywany jej związek z Wade'em. Gdyby tylko mogła, gdyby wiedziała, jak
go usidlić! Ale nie miała złudzeń. Jasno powiedział, że nie ożeni się wcześniej
niż za co najmniej dziesięć lat. Teraz, gdyby nawet chciała rozejrzeć się za
innym, to kto ją zechce? Tyle że sama też nie chce nikogo innego. Jedynie
Wade'a. On albo nikt. Kocha go. A on odmawia - jej i sobie - szczęścia, które
trwałoby wiecznie. Czuła, że policzki jej płoną i coś dławi w gardle.
- Patrz! - zawołał Jacob i z głośnym pomrukiem poruszył plastikowym
samochodzikiem.
Wzięła się w garść i uśmiechnęła do synka. Zadowolony malec zajął się
zabawą. Geneva wstała, pozbierała na gazetę łupiny i obierki z marchewki. Nie
będzie wylewać łez z powodu kogoś, kto od samego początku zastrzegł, że nie
zamierza w swoim życiu niczego zmieniać. Chociaż tylko on mógłby dać jej
szczęście, nikt inny.
Przypominała sobie wszystkie miłe gesty i uprzejmości, jakich od niego
doświadczyła. Dał jej swoje klucze, by nie zakłócać spokoju ptakom
wysiadującym pisklęta; okazał serce, gdy umierała z przerażenia, przekonana, że
Jacob wyszedł z domu i na zawsze przepadł; wybawił ją z rąk napalonego
Cary'ego; zlecił zaprojektowanie i uszycie uniformów dla pracowników;
zarekomendował jej usługi swojej klientce. Okazał jej tyle życzliwości, tak
wiele mu zawdzięcza. Poczuła łzy w oczach. Zwinęła gazetę i pośpiesznie
wstała, by wyrzucić zawiniątko do śmieci. Niepotrzebne resztki i jej rozwiane
złudzenia.
Sean odłożył ziemniak, dotknął jej ręki.
- 111 -
S
R
- Nie musisz ze mną siedzieć - mówił powoli, z trudem. - Zawołam, gdy
będzie gotowe.
Zastanawiała się nad jego słowami, idąc wyrzucić gazetę do pojemnika na
śmieci w ogródku. Wade chciał, by ktoś czuwał nad bratem; był to wyraz jego
troski, ale nagle uświadomiła sobie, że Sean wcale tego nie potrzebuje. Sam
doskonale sobie radzi. To, że mieszkają w pobliżu i Sean może pracować, jest
ogromną zaletą. Ale nie musi mieć kogoś, kto ciągle będzie nad nim stał.
Sean potrzebuje poczucia niezależności, choć może nie w takim sensie,
jak jego brat. Dobrze, będą to mieli. Otworzyła pojemnik, raz jeszcze popatrzyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- McSparren_Carolyn_Nasz_dom_wsrod_drzew_SR106
- 088. Danton Sheila Wrócimy do Alberty we dwoje
- Elektro Stosowanie elektronicznych detektorów obrazu_313[01]_z2.02_u
- Cowie Vera Róśźe i ciernie
- Emily Ryan Davis [Taken in Bondage 03] Tangled & Bound [EC Taboo] (pdf)
- 01 Guilty Pleasures Anita Blake
- 01 Joanna Wayne Cienie przeszśÂ‚ośÂ›ci
- Zwiadowcy 06 Obl晜źenie Macindaw Flanagan John
- Antoni Czechow Historie zakulisowe
- Faith Barbara Fiesta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl