[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kłykcie.
 Wiem dokładnie co się stanie  powiedział Stygijczyk. 
Kiedy byłem strażnikiem
pałacowym, słyszałem, jak Baghera tłumaczył oficerom plan
obrony w razie ataku wroga na
miasto:  Czy widzisz sad na końcu ulicy, po stronie
wschodniej? Ukryło się w nim
pięćdziesięciu mężczyzn z łukami. Możesz dostrzec
poruszenie wśród drzew
brzoskwiniowych. Po drugiej stronie drogi jest ogród,
zwany Ogrodem Lemurii. Tam czai siÄ™
następnych pięćdziesięciu łuczników. Dom przy nim jest
pełen wojowników, podobnie jest w
trzech pierwszych domach po przeciwnej stronie ulicy.
 Dlaczego mi to mówisz?  szczeknął Conan, jego spokój
zaczynał się wyczerpywać.
 Czy nie widzę tych psów kryjących się za balustradami
na dachach?
 Tak! Ludzie w sadzie i ogrodzie nie zaatakują dopóki
Kothyjczycy nie minÄ… ich i nie
znajdą się dalej pomiędzy domami. Wtedy łucznicy na
dachach zaczną ostrzał z obu stron, a
mężczyzni w sadzie i ogrodzie ostrzelają ich tylne
flanki. Nikt nie ucieknie.
 Gdybym tylko mógł ich ostrzec!  mruknął Conan.
Stygijczyk machnął ręką w kierunku pałacu i dachu
najbliższego domu, z których nawet
teraz, od czasu do czasu odzywały się okrzyki.
 Baghera nie zostawił nas bez straży. Przynajmniej
dwudziestu ludzi wciąż obserwuje
wieżę. Podziurawiliby cię, jak sito, nim dobiegłbyś do
połowy ogrodu.
 Na Croma! Czy muszę stać tu bezradny i patrzeć, jak
Strona 98
Howard Robert E - Conan władca miasta.txt
masakrują moich przyjaciół?
Na karku Conana zarysowały się żyły, a jego błękitne oczy
nabrały czerwonego
zabarwienia. Nagle kucnÄ…Å‚, jak pantera szykujÄ…ca siÄ™ do
skoku, ponieważ na drugim końcu
miasta wybuchła wrzawa. Krzyknął dziko, głęboko i
radośnie.
 Patrzcie! Kothyjczycy rozpraszajÄ… siÄ™ i ukrywajÄ….
Akarion to stary, przebiegły wilk.
Yarali Nakh może popędziłby wprost do miasta, o którym
nic nie wie; ale nie Akarion!
Była to prawda. Akarion, podejrzliwy jak ponury, stary
wilk, nie ufał pozorowi niewinnie
wyglądającej ulicy. Może jego ostrożność wynikają z
ciszy, zdziwił go brak odgłosów życia
w mieście, które słyszał wchodząc po schodach. Może jego
sokole oczy chwyciły błysk
wschodzącego słońca, odbitego od ostrza miecza na dachu.
W każdym razie jego trzystu
wojowników rozciągnęło się w długą linię i zaczęło
strzelać zza kamieni i naturalnych
zagłębień pokrywających skalistą równinę.
Pojedyncze strzały nadleciały z dachu najbliższego domu,
ale ogród i sad pozostały
milczące. Strzały były słabe i nieskuteczne.
 Patrzcie!
Grupa mężczyzn, Ukrytych, mniej więcej setka, wyłoniła
się spomiędzy domów, szła
hałasując i strzelając wzdłuż drogi. Conan zaklął
siarczyście ponieważ domyślił się na czym
polega podstęp. Stygijczycy wyglądający mu nad ramieniem,
poruszyli głowami
potwierdzajÄ…co.
 Chcą zmusić Kothyjczyków do zaatakowania. Wkrótce
zacznÄ… siÄ™ chaotycznie
wycofywać. Nie ma człowieka, który oparłby się pościgowi
za uciekajÄ…cym wrogiem.
Serotańczycy wpadną w pułapkę mimo wszystko.
Najbliższy punkt linii Kothyjczyków znajdował się
kilkaset metrów od sadu. Ledwo
Ukryci minęli sad, natknęli się na miażdżący ostrzał z
całej długości nieregularnej,
kothyjskiej tyraliery. Nierówne szeregi zafalowały, gdy
około tuzina mężczyzn upadło na
ziemię. Pozostali wydali okrzyk pełen grozy i rozpoczęli
odwrót. Ciała leżące na równinie,
świadczyły o gotowości Ukrytych do zapłacenia wysokiej
ceny za ostateczne zwycięstwo.
Strona 99
Howard Robert E - Conan władca miasta.txt
Wilcze wycie Kothyjczyków dotarło nawet do wieży, gdy
szeregi Ukrytych załamały się, a
wojownicy zaczęli uciekać w Kierunku domów. Tak, jak
Stygijczyk przewidział, a czego
Conan się obawiał, Serotańczycy poderwali się i popędzili
za nimi strzelajÄ…c w biegu i wyjÄ…c,
jak oszalałe demony.
Zbiegli się ze wszystkich stron na drogę i choć Akarion
nie mógł kontrolować ich pędu
naprzód, to przynajmniej biciem i przekleństw wami
zbudował z nich bardziej zwarty oddział.
Biegnący górale nie byli za ostatnimi uciekającymi, dalej
niż pięćdziesiąt metrów, kiedy ci
drudzy opuszczali przestrzeń pomiędzy ogrodem i sadem
pędząc ulicą. Conan zacisnął ręce aż
paznokcie przebiły skórę i wywołały krwawienie.
Najbardziej wysunięci Kothyjczycy mijali
właśnie pierwsze fragmenty ogrodu, jeszcze kilka chwil i
znajdą się w pułapce.
Coś jednak poszło zle. Pózniej Conan dowiedział się, że
to głowa w zawoju wystawiona,
nieostrożnie nad ogrodowy mur, popsuła Ronnowi pułapkę.
Akarion, którego oczom nic nie
umykało, wyśledził tę głowę i posłał natychmiast w jej
kierunku strzałę. Właściciel głowy
przed śmiercią wydał straszliwy okrzyk. Na odgłos krzyku,
koledzy trafionego, napięci do
ostatnich granic, wypuścili strzały mechanicznie i
mimowolnie. Mężczyzni w sadzie po
drugiej stronie, reagując bezmyślnie, oddali bezładną
salwę w napierającą hordę. Oczywiście,
ludzie na dachach również zaczęli strzelać spontanicznie
i bez rozkazów. Kiedy pułapka
zależąca od doskonałej precyzji zatrzaskuje się
przedwcześnie, rezultatem jest zawsze
demoralizacja i zamieszanie.
Około dwudziestu Kothyjczyków zginęło przy pierwszej
salwie, ale Akarion natychmiast
zrozumiał na czym polega pułapka i wybrał jedyną możliwą
drogÄ™ ucieczki. Nieoczekiwany
ostrzał był, jak kubeł zimnej wody na głowę jego ludzi,
otrzezwiający ich z zaślepienia żądzą
krwi. Nim wpadli w panikę, Akarion wysokim, dzikim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl