[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wpadłam tylko, żeby zaproponować Flynnowi małżeństwo.
Miło mi przy tej okazji poznać jego przyjaciół.
Na długo zawitałeś do Valley?
- To zależy.
I co odpowiedział, kiedy wystąpiłaś z tą propozycją?
- Cóż, ilekroć poruszam ten temat, Flynn zaczyna mieć kłopoty ze skleceniem pełnego
zdania.
To trochę dziwne, zważywszy, że jest dziennikarzem.
- Wiecie co, przecież ja tego wszystkiego słucham - zwrócił im uwagę Flynn.
- Co, jest kawa?
- Brad wpadł do kuchni, zamrugał oczami na widok Malory i błyskawicznie się ulotnił.
Roześmiana Malory wycierała kubki.
- Ten dom pełen jest atrakcyjnych mężczyzn, a ja wszystkich ich widziałam bez ubrania.
Moje życie z pewnością się odmieniło.
Jordan, jakÄ… kawÄ™ pijesz?
- CzarnÄ….
- Oparł się biodrem o blat, podczas gdy Malory napełniała kubki.
- Flynn powiedział, że jesteś inteligentna, zabawna i seksowna.
Miał rację.
311
- Dzięki.
Muszę już lecieć.
Mam spotkanie w sprawie podpisania papierów.
- Jakich papierów?
- zainteresował się Flynn.
- Przystępuję do spółki z Daną i Zoe.
Sądziłam, że Dana ci powiedziała.
- O czym?
- %7łe kupujemy lokal i otwieramy wspólny biznes.
- Jaki lokal?
Jaki biznes?
- Dom na Oak Leaf.
A biznes nasz.
Choć może powinnam powiedzieć, biznesy.
Moja galeria, Dany księgarnia i salon kosmetyczny Zoe.
Nazwiemy to wszystko  Pokusa .
- Chwytliwa nazwa - uznał Jordan.
- Wprost nie mogę uwierzyć, że porywam się na coś takiego.
- Malory przycisnęła ręce do żołądka.
- To do mnie zupełnie niepodobne.
No dobrze, nie chciałabym się spóznić.
- Postąpiła krok do przodu, objęła dłońmi zdumioną twarz Flynna i pocałowała go
ponownie.
- Wpadnę pózniej.
312
Mam nadzieję, że napiszesz artykuł o naszym przedsięwzięciu.
Do widzenia, Jordan, miło mi było cię poznać.
- Mnie również.
- Spoglądał za nią, idącą przez hol.
- Zwietne nogi, ogień w oczach, a światła tyle, że wystarczyłoby do rozjaśnienia jaskini.
Facet, dostał ci się prawdziwy przewód pod napięciem.
Wargi Flynna ciągle jeszcze wibrowały od dotknięcia ust Malory.
- A teraz, kiedy mi się dostała, co mam z nią zrobić?
- Coś będziesz musiał wymyślić.
- Jordan sięgnął po kubek z kawą.
- Albo też ona coś wymyśli.
- Właśnie.
- Flynn położył dłoń na sercu.
Trzepotało.
Może dlatego, że dotykał przewodu pod napięciem?
- Potrzebuję więcej kawy i potrzebuję pogadać z tobą i Bradem.
To nieprawdopodobne, co mi się śniło ostatniej nocy.
313
ROZDZIAA TRZYNASTY
Nie, nie mogę uwierzyć, że ci go nie pokazali.
- Dana grzebała w torebce w poszukiwaniu klucza do domu Flynna.
- Ja też nie.
Zresztą nawet o tym nie pomyślałam.
- Wściekłość dosłownie wyrzuciła Malory z samochodu i zapędziła prosto pod drzwi
frontowe.
- Przypuszczałam, że Jordan nadał go na bagaż.
A na dodatek wszyscy byli prawie nadzy i to rozpraszało moją uwagę.
- Już się tak nie obwiniaj.
- Zoe poklepała ją po plecach.
- Obejrzysz go teraz.
- Oni coś knują - mruknęła Dana.
- Po prostu czujÄ™ to.
Zawsze coś knują, ilekroć są we trójkę.
- Przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi.
Odczekała chwilę.
- Nikogo nie ma.
- Kiedy byłam tu dwie godziny temu, właśnie wstawali.
- Malory wkroczyła do środka bez najmniejszych wyrzutów sumienia.
- Kiedy teraz o tym myślę, dochodzę do wniosku, że Flynn faktycznie miał minę, jakby
coś szykował.
- Będą się starali wyeliminować nas z gry.
314
- Gotowa rozprawić się z całym rodzajem męskim, Dana wepchnęła klucz z powrotem do
torebki.
- Ich gatunek tak się właśnie zachowuje.
Typowe.
 Och, przecież my wiemy lepiej, a ty, dziecino, nie zawracaj sobie ślicznej główki .
- NienawidzÄ™ tego.
- Zoe z wściekłością wypuściła powietrze przez zęby.
- Was pewnie też to spotyka; mechanik samochodowy, który patrzy na człowieka z
ironicznym uśmieszkiem i mówi, że cały problem wytłumaczy mężowi.
Dana pociągnęła nosem.
- A mnie się od razu woda gotuje w tyłku.
- Jeśli chcecie znać moje zdanie, to prowodyrem z pewnością był ten Bradley Vaney.
- Z oczami zwężonymi w szparki, Zoe podparła się rękami pod boki.
- To taki typ, który od razu bierze się do rządzenia, wszystkimi i wszystkim.
Z miejsca go rozszyfrowałam.
- Nie, to Jordan.
- Dana kopnięciem usunęła z drogi jakąś zawadzającą jej parę butów.
- Urodzony podżegacz.
- A właśnie, że to sprawka Flynna - sprzeciwiła się Malory.
- Jego dom, jego przyjaciele i...
O mój Boże.
Promienie słońca padały ukośnie na dwa obrazy, oparte niedbale o ścianę, tak jak je
zostawił Flynn.
Na ich widok serce Malory ścisnęło się z podziwu i zazdrości.
315
Powoli zbliżyła się do płócien, zupełnie jakby podchodziła do kochanka, oszołomiona i
podniecona jednocześnie.
Uklękła przed nimi na podłodze, czując bolesne ściskanie w gardle.
- Jakie piękne - powiedziała Zoe, stając za nią.
- Więcej niż piękne.
- Malory delikatnie podniosła portret młodego Artura i skierowała go do światła.
- Nie chodzi o talent.
Ten bywa często umiejętnością czysto techniczną, rodzajem perfekcji w kompozycji i
proporcjach.
To niemal udało jej się osiągnąć, kiedy jeszcze malowała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl