[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Emanuel jeszcze nie wstaje, tak mówi. Chyba zle się czuje. Spojrzała
na niego zdziwiona. Szybko posmarowała kromkę
chleba dla Hugo i zaczęła gotować kaszę dla Jensine.
- Zjadaj szybko, zaraz musisz wychodzić do szkoły! Dasz radę zawiezć
Jensine do pani Jonsen, Kristian? Skoro Emanuel jeszcze śpi?
Kristian przytaknął. Pewnie uważał, że mógł to zrobić Emanuel, skoro
miał tyle czasu.
Kiedy cała czwórka w końcu wyszła z domu, Elise ubrała
Hugo i sama przygotowała się do wyjścia. Nie zaglądała jeszcze do
Emanuela. Pójdzie na górę i spyta, czy ma dołożyć do pieca, zanim
wyjdzie.
- Zaczekaj tu, Hugo, a ja pobiegnę na górę do tatusia. Zaraz wrócę.
Był tak grubo ubrany, że na pewno nie dałby rady wdrapać się po
schodach, a ona nie miała czasu wnosić go na górę. Emanuel leżał niemal
cały schowany pod pierzyną.
- Emanuelu? Naprawdę zle się czujesz? Usłyszała jakby chrząknięcie.
- Kristian zaprowadzi Jensine do pani Jonsen. Dołożyć drew do pieca
przed wyjściem?
- PoproszÄ™.
- Spodziewałeś się dzisiaj dostawy towaru do sklepu?
- Zaraz wstanÄ™, jeszcze tylko chwilÄ™.
- Muszę biec, Hugo stoi i czeka na mnie w kuchni, już wpół do ósmej.
Elise pośpieszyła na dół, dołożyła drew do ognia, zła, że Emanuel leży i
ociąga się ze wstaniem, tym bardziej że wiedział, że oczekuje dostawy.
Wyniosła Hugo, żeby posadzić go w wózku.
Zniegu było więcej, niż się spodziewała, nie da rady pchać wózka.
Denerwując się, że się spózni, poszła po sanki, które chłopcy dostali od
Asbjorna, i posadziła na nich Hugo.
- Musisz się dobrze trzymać, żeby nie spaść - uprzedziła malca.
Droga była nieodśnieżona i Hugo po chwili był już cały w śniegu, zaczął
płakać. Pocieszała się, że na Maridalsveien na pewno będzie lepiej,
półtorej godziny temu przechodzili tamtędy robotnicy, śpieszący do
fabryki.
W tak krótkim czasie nie mogło napadać aż tyle śniegu.
Po chwili droga rzeczywiście zrobiła się lepsza, ale Hugo płakał cały
czas. Najwyrazniej bał się, że spadnie, a kiedy pochylał się do przodu,
żeby lepiej chwycić się sanek, śnieg sypał mu się na twarz. Na pewno też
doskwierało mu zimno.
Brzeg jej sukni zesztywniał od śniegu i mrozu. Kiedy wreszcie dotarła
do domku majstra, była spocona i zmęczona. Hilda powitała ją na progu:
- Pózno dzisiaj przychodzisz! Jest już pięć po ósmej.
- Boże, panna Johannessen nie daruje mi tego!
Wzrok Hildy padł na sanki i siedzącego na nich zapłakanego i mokrego
od śniegu Hugo.
- Chyba zrozumie, że w taką pogodę jest ci trudno. Elise wzięła Hugo i
zaniosła go do pokoju.
- Panna Johannessen w ogóle nic nie rozumie. Nie chce rozumieć. A tak
przy okazji to muszę ci powiedzieć, żebyś była ostrożna. Mam wrażenie,
że ona interesuje się majstrem. Kiedyś zaczęła mnie o ciebie wypytywać.
Jakaś jej koleżanka widziała, jak którejś niedzieli wchodził tu mężczyzna.
Kiedy powiedziałam jej, że to pewnie był pan Wang-Olafsen, wyraznie jej
ulżyło.
Hilda roześmiała się.
- %7łe też tej starej wiedzmie wydaje się, że miałaby jakąś szansę u
Paulsena!
- Nie śmiej się. Jeśli odkryje prawdę, skrupi się to na tobie.
- Przepraszam. Postaram się zachować większą ostrożność. Biegnij,
Elise. ZajmÄ™ siÄ™ Hugo.
Panna Johannessen stała w drzwiach, kiedy Elise weszła.
- Szkoda, że nie obowiązują tu takie same zasady, jakie obowiązują
robotników! - powiedziała lodowatym głosem, patrząc na nią zimno. -
Wtedy zamknęłabym drzwi i otworzyła dopiero podczas przerwy na obiad,
a pani potrącono by pół dniówki z wypłaty.
- Przykro mi, panno Johannessen. Znieg był nieodgarnięty, nie dałam
rady przejechać wózkiem, musiałam wrócić po sanki. Hugo wrzeszczał
całą drogę.
- Nie zauważyła pani, że pada śnieg? - spytała panna Johannessen
drwiąco. - Należy obliczać czas, biorąc pod uwagę warunki pogodowe,
pani Ringstad.
Elise przytaknęła.
- Przykro mi, ale mąż zachorował, zwykle to on odprowadza najmłodszą
do naszej sÄ…siadki.
To nie była prawda, ale Elise musiała się jakoś ratować.
- Więc może nie należało rodzić tyle dzieci, pani Ringstad? Odnoszę
wrażenie, że bierze pani na siebie więcej, niż jest w stanie udzwignąć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- A szineszno lanya Hedwig Courths Mahler
- Rain J.R 01 Luna
- Alan Isler The Living proof (pdf)
- Chopra The Book of Secrets Unlocking the H
- Demony przeszlosci (Serena) Sylvia Andrew
- D20021169
- Child Maureen Zakochana asystentka
- Courths Mahler Jadwiga Diana
- Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
- Wiktor Willmann Ze wspomnien wojennych lotnika
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl