[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Vince nic nie odpowiedział i szedł dalej, ale zaczął się
zastanawiać się nad tym, co usłyszał. W końcu przystanął i od-
wrócił głowę. Widok naturalnego światła sprawił mu niewiarygodną
 No cóż  powiedział.  Tak czy owak poświata nie staje ulgę, choć niezwykły wygląd obcej planety budził w nim dziw-
się ani trochę bardziej intensywna. ny niepokój. Widziana w blasku gwiazd powierzchnia Shan-
 To dobrze, przyjacielu Vinsie  odparł Geegee.  Bę- ny nie sprawiała wrażenia strasznej ani dziwnej. Mimo wszyst-
dziemy szli dalej bez żadnego światła? ko, podobnie jak na Ziemi, były na niej morza, góry i gęsta
Cullow zawahał się. dżungla. Vince czuł się tam prawie jak u siebie w domu. Tym-
 A masz coś przeciwko temu? Ja& Mam szczególny dar czasem teraz, jakiś wewnętrzny głos mówił mu, że chyba ni-
widzenia w ciemności. Sądzę nawet, że zdołałbym dostrzec gdzie na powierzchni tej planety nie będzie się czuł jak na
niebezpieczną bestię wcześniej, zanim ona wyczułaby nas Ziemi.
w tym tunelu. Otwór tunelu kończył się w jaskini wykutej, a może sa-
Geegee zachichotał. moistnie powstałej w stromym, choć nie pionowym zboczu
 Masz rację  powiedział, wyraznie rozbawiony.  Już sporej góry. Wyprażona promieniami słońca skalista po-
raz mi to zresztą udowodniłeś. Prowadz. wierzchnia miała niezwykłą zielonkawoszarą barwę, która
Vince odwrócił się i ruszył w dalszą drogę. Tunel wiódł wzmacniała dodatkowo wrażenie obcości, jakie budziło w Vin-
prosto jak strzelił, a na jego sklepieniu i ścianach nie było sie otoczenie. Zbocze biegło mniej więcej półtora kilometra
widać ani jednego zacieku ani choćby najmniejszej szczeli- w dół. U podnóża znajdował się jasnożółty piasek, który cią-
ny. Tu i ówdzie widniały niewielkie otwory szybów wentyla- gnął się po sam horyzont. W tej chwili zbocze było zacienio-
cyjnych, ale zapewne i ich ściany wyłożono ochronnym ma- ne, a długi ukośny cień ciągnął się co najmniej kilka kilome-
teriałem. trów po wyprażonej promieniami słońca powierzchni planety.
W końcu Vince zobaczył coś, co mogłoby oznaczać kres Z pewnością nadciągał zachód słońca, a mimo to powietrze
wędrówki. było tak gorące, że Vince zaczął się obficie pocić. Stwierdził
 Niedaleko przed nami tunel zakręca pod kątem dzie- jednak, że krople potu bardzo szybko wysychają. Poczuł tak-
więćdziesięciu stopni  obwieścił.  Uważam, że powinni- że, że oddychanie upalnym, suchym powietrzem szybko wy-
ście tu zaczekać, a ja pójdę na zwiady. suszyło jego usta i nozdrza. Pomyślał, że podróżując po po-
Nie czekając na zgodę partnerów, odwrócił się i czując wierzchni tej planety, wędrowcy powinni zabierać w drogę
narastające podniecenie, ruszył naprzód. Spodziewał się, że spory zapas wody!
za zakrętem zobaczy kolejną salę, właściwie był tego niemal  Ta bezkresna przestrzeń przypomina mi trochę piasek
pewien, tym bardziej że i on zaczął wyczuwać napływ cie- na plażach rodzinnej planety  mruknął cicho stojący tuż za
plejszego powietrza. Kiedy pokonał zakręt, ujrzał następny jego plecami Geegee.
krótki odcinek tunelu. Odwrócił się szybko. Vince skinął głową.
174 175
 Tak, to piasek  powiedział.  Piasek i może sól. Kiedyś Wciąż jednak mamy na pokładzie statku mnóstwo żywności.
było to dno ogromnego oceanu. A zresztą, chyba się nie spodziewasz, że na tej planecie żyje
Na usianej wzgórkami niewysokich wydm powierzchni wiele dzikich zwierząt?
widniały jasnooliwkowozielonkawe plamy, które wywarły na Geegee cicho zachichotał.
Vinsie jakieś dziwne i przykre wrażenie. Zaczął się zastana-  Nie, nie spodziewam się  przyznał pogodnie.  Spójrz
wiać, czy powszechnie spotykanych na Ziemi związków że- jednak, trochę na lewo od nas, u stóp góry widać coś, co wy-
laza, które zawsze uważał za coś normalnego, nie zastąpiły gląda jak odciśnięte w piasku ślady. Czy nie uważasz, że tę
na tej planecie związki innego pierwiastka, na przykład chro- ścieżkę mogły wydeptać dzikie zwierzęta?
mu. Vince zerknął we wskazanym kierunku. Biegnąca w głę-
Ze zdumieniem stwierdził także, że prawie nigdzie nie bokim cieniu ścieżyna była tak niewyrazna, że z trudem ją
widzi żadnej roślinności. Jednakże dostrzegł nieregularną wypatrzył. Wyglądała jednak rzeczywiście, jakby wydeptały
oliwkową linię biegnącą w głąb pustyni i uznał, że muszą to ją dzikie zwierzęta! Musiały z niej często korzystać, gdyż ina-
być kępy drzew rosnących wzdłuż jakiegoś parowu. W pobli- czej z pewnością zasypałby ją pustynny piasek.
żu miejsca, w którym stał, tam, gdzie gleba wypełniała wszyst- Poczuł, że po plecach zaczynają mu znowu przebiegać
kie szczeliny spękanej skały, rosły gdzieniegdzie kępki po- ciarki. Ostatnio zdarzało się mu to dosyć często.
dobnej do kolców trawy. Miały tę samą barwę jak linia drzew  Wydaje mi się, że powinniśmy powiedzieć o tym innym
na pustyni.  orzekł.
Vince wychylił się, żeby zobaczyć początek parowu. Za- Geegee odwrócił się i mruknął coś do jednego ze swych
pewne zaczynał się blisko samego urwiska, mniej więcej pół- wojowników, a ten bez słowa zniknął w czeluści tunelu.
tora kilometra w lewo od niego, za skalnym występem. Cul- Vince znalazł jakieś płaskie miejsce, ciężko usiadł i oparł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl