[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ja też - dodała moja mama.
- No, jeśli jej się coś stało, to chyba zrozumiałe, że nie mogła przyjść - wtrąciła Wanda.
- Tym bardziej powinnam być przy niej - oznajmiła mama. -Ciociu - zwróciła się do Niusi -
a ten mężczyzna nie powiedział dokładnie, o co chodzi?
41
- Nie.
- Mam bardzo złe przeczucia - odezwała się znowu Stasia.
- Stasiuniu, pan Andrzej na pewno zaraz przyjedzie i wszystko wyjaśni - pocieszył ją
dziadek.
Jakby w odpowiedzi na jego słowa zadzwięczał dzwonek u drzwi. Mama otworzyła i do
pokoju wpadł Andrzej.
- Gdzie jest Ania? - spytał nie przywitawszy się nawet.
- A to ty nie wiesz, gdzie ona jest? - zdziwiła się Niusia.
- A skąd mam wiedzieć?
- No, jeśli coś jej się stało, to właśnie ty powinieneś nam o tym powiedzieć.
- A co jej się stało?
Niusia wstała.
- Przecież to ty wiesz.
- Ja? Nic nie wiem.
- Spokojnie, spokojnie - włączył się dziadek. - Niech pan usiądzie, panie Andrzeju, zaraz
wszystko wyjaśnimy.
Ciocia Niusia opowiedziała o tajemniczym telefonie i zgrupowaniu całej rodziny u niej.
- Ani nie ma u żadnej koleżanki, u nikogo ze znajomych, w żadnym szpitalu - mówił
Andrzej. - Mieszkanie zastałem otwarte, samochód przed domem, na stole świeżo
zaparzona kawa. Coś musiało wydarzyć się nagłego i niedobrego.
- Może uciekła? - podpowiedziała Wanda.
- Moja córka nie ma zwyczaju robić takich numerów - oznajmiła mama, patrząc na nią
wymownie.
- Proszę państwa - odezwał się Andrzej. - Jest coś jeszcze, czego państwo nie wiecie, a
co w obecnej sytuacji zmuszony jestem wam zakomunikować. Ania wpadła na trop afery
przemytniczej.
- Boże drogi - szepnęła moja mama.
- Mam mówić prawdę? - Andrzej popatrzył kolejno na obecnych. - Jesteście państwo na
to przygotowani?
- Mów synu, mów - pogoniła go Niusia. - Nie takie okropności przeżyliśmy.
Andrzej krótko zreferował całą sprawę, dostarczając im tyle wiadomości, ile powinni
znać.
- I w związku z tym - kończył swoją przemowę - przypuszczam, że Ania została porwana.
- Matko Przenajświętsza - szepnęła moja mama.
Dziadek stanÄ…Å‚ przed Andrzejem.
- Co mamy robić, rozkazuj chłopcze.
- Państwo? - Andrzej uśmiechnął się lekko. - Ja właśnie chcę was prosić, abyście nic
kompletnie nie robili. Rozejdzcie się do domów i czekajcie na wiadomość.
- Ależ my musimy! - krzyknęła moja mama. - Oni gotowi ją zamordować.
- Nie sÄ…dzÄ™. Ania zna pewne bardzo cenne dla nich informacje. Raczej postarajÄ… sieje z
niej wydobyć.
- Będą ją torturowali? - spytała przerażona Wanda.
- Panie Andrzeju, niech ją pan ratuje - powiedziała błagalnie moja mama.
42
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił.
Wanda mruczała coś pod nosem, niezadowolona.
- Co mówisz Wandziu? - zainteresował się dziadek.
- Wiedziałam, że to się tak skończy - gderała. - Jak się kobieta zwiąże z takim
mężczyzną jak on - wskazała Andrzeja - można się spodziewać tylko tragedii. Nasłuchała
się opowiadań o przestępcach i sama postanowiła zabawić się w detektywa. To jego
wina. Trzeba zadzwonić na policję.
- On jest przecież policjantem - przypomniał dziadek.
- Ale takim jakimś... - machnęła ręką.
Andrzej słyszał całą rozmowę i podszedł do Wandy.
- Rozumiem panią bardzo dobrze i żeby wszystkich tu obecnych uspokoić, przyznam się,
że nie jestem zwykłym policjantem. Pracuję w służbach specjalnych.
- To coś takiego jak FBI? - spytała Stasia.
- Prawie. Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ją odzyskać. Chyba państwo rozumiecie, że
mnie także na tym bardzo zależy. Ania wiele dla mnie znaczy.
* * *
POSPAAAM sobie po tym paskudztwie dobrych kilka godzin i obudziłam się na kanapie
w dużym pokoju. Leżałam z oczami wbitymi w sufit i bałam się poruszyć. Musiałam sobie
najpierw wszystko przypomnieć i pozbierać się do kupy. Obmacałam dokładnie swoje
włosy, twarz, ręce i nogi. Kolczyki w uszach miałam, pierścionki na palcach i zegarek
także. Nową bluzkę, spodnie i buty. Niczego nie brakowało. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl